Plotka o porwaniu dziecka krąży po Opolu

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Wojtek Wojnar niczego się nie boi, robiąc zakupy z wujkiem Przemkiem i ciocią Sylwią. Ich w dzieciństwie straszono czarną wołgą.
Wojtek Wojnar niczego się nie boi, robiąc zakupy z wujkiem Przemkiem i ciocią Sylwią. Ich w dzieciństwie straszono czarną wołgą. fot. Paweł Stauffer
W galerii "Karolinka" próbowano porwać dziecko - taka wieść od kilku tygodni krąży po Opolu. W ten sam sposób miały być porywane dzieci w innych miastach. Bzdura trzyma się mocno.

Młoda kobieta z kilkuletnią dziewczynką robiła zakupy w centrum handlowym. Nagle uświadomiła sobie, że małej nie ma przy niej. Wszczęła alarm. Ogromną galerię błyskawicznie zamknięto i rozpoczęto poszukiwania. Dziewczynkę znaleziono w toalecie. Porywacze ogolili jej głowę i założyli perukę, przygotowując się do wyprowadzenia dziecka. Zbrodniczy zamiar im się nie powiódł.

Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Tę historię ktoś wymyślił i puścił w obieg. To najnowszy przykład tzw. miejskiej legendy, co kilka lat kolejna elektryzuje ludzi. Od paru tygodni powtarza ją całe miasto.

- Pytali o nią dziennikarze - mówi nadkomisarz Maciej Milewski, rzecznik prasowy opolskiej policji. - Nie mieliśmy jednak żadnego zgłoszenia o zaginięciu dziecka w centrum handlowym.

Szefowa "Karolinki" o sprawie dowiedziała się od jednego z ochroniarzy, do którego też dotarła plotka. Zdziwiła się, bo przecież pierwsza wiedziałaby o zamknięciu centrum.

- Nie wiemy, po co ktoś wymyśla takie rzeczy - mówią w galerii.
Identyczne historie opowiadają internauci na forach. Dzieci rzekomo porywane były w sklepach Tesco w Żorach, Rybniku i Poznaniu. Scenariusz - z goleniem głowy i peruką - wszędzie ten sam.

- O niczym nie wiemy - zapewniają w biurze prasowym Tesco w Warszawie.
- Nadkomisarz Milewski zapewnia: - Policja nie podejmuje działań na podstawie plotek.

Choć są wyjątki. Gdy po serii napadów na opolskie punkty kasowe na policję zadzwonili dziennikarze z pytaniem o kolejny napad, do którego miało dojść "przed chwilą", na wszelki wypadek pod wskazany adres posłano patrol. Tym razem jednak napadu nie było. Ktoś celowo wywołał zamieszanie.

Podobnie było w ubiegłym roku, gdy po Głubczycach rozeszła się wieść, że policjanci chodzą po domach i sprawdzają, czy w komputerach zainstalowane są legalne Windowsy. - Wierutna bzdura. My nie mamy prawa robić takich nalotów - mówi Milewski. Efekt jednak był taki, że wkrótce w sklepach komputerowych w Głubczycach zabrakło programów Windows, a ludzie likwidowali pirackie oprogramowanie.
Policja nie ma wątpliwości, że wtedy plotkę puścił ktoś żywotnie zainteresowany wzrostem sprzedaży. Podobnego zdania są psycholodzy.

- Inna odmiana tego typu plotki ma na celu pogrążenie konkurencji - mówi psycholog dr Alicja Głębocka z Uniwersytetu Opolskiego. - Kiedyś mówiło się o tym, że w McDonaldzie do hamburgerów dodawane są mielone dżdżownice. Być może również historia z porwanym dzieckiem to przejaw tzw. czarnego PR, ale bardziej przypomina ona opowieści o czarnej wołdze, którą straszyliśmy się w latach 70. ub. wieku. Miała porywać dzieci, którym wysysano krew.

- Lubimy się bać. Groza nas ekscytuje. Takie historie świetnie się nadają na towarzyskie spotkania - wyjaśnia dr Głębocka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska