Młoda kobieta z kilkuletnią dziewczynką robiła zakupy w centrum handlowym. Nagle uświadomiła sobie, że małej nie ma przy niej. Wszczęła alarm. Ogromną galerię błyskawicznie zamknięto i rozpoczęto poszukiwania. Dziewczynkę znaleziono w toalecie. Porywacze ogolili jej głowę i założyli perukę, przygotowując się do wyprowadzenia dziecka. Zbrodniczy zamiar im się nie powiódł.
Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Tę historię ktoś wymyślił i puścił w obieg. To najnowszy przykład tzw. miejskiej legendy, co kilka lat kolejna elektryzuje ludzi. Od paru tygodni powtarza ją całe miasto.
- Pytali o nią dziennikarze - mówi nadkomisarz Maciej Milewski, rzecznik prasowy opolskiej policji. - Nie mieliśmy jednak żadnego zgłoszenia o zaginięciu dziecka w centrum handlowym.
Szefowa "Karolinki" o sprawie dowiedziała się od jednego z ochroniarzy, do którego też dotarła plotka. Zdziwiła się, bo przecież pierwsza wiedziałaby o zamknięciu centrum.
- Nie wiemy, po co ktoś wymyśla takie rzeczy - mówią w galerii.
Identyczne historie opowiadają internauci na forach. Dzieci rzekomo porywane były w sklepach Tesco w Żorach, Rybniku i Poznaniu. Scenariusz - z goleniem głowy i peruką - wszędzie ten sam.
- O niczym nie wiemy - zapewniają w biurze prasowym Tesco w Warszawie.
- Nadkomisarz Milewski zapewnia: - Policja nie podejmuje działań na podstawie plotek.
Choć są wyjątki. Gdy po serii napadów na opolskie punkty kasowe na policję zadzwonili dziennikarze z pytaniem o kolejny napad, do którego miało dojść "przed chwilą", na wszelki wypadek pod wskazany adres posłano patrol. Tym razem jednak napadu nie było. Ktoś celowo wywołał zamieszanie.
Podobnie było w ubiegłym roku, gdy po Głubczycach rozeszła się wieść, że policjanci chodzą po domach i sprawdzają, czy w komputerach zainstalowane są legalne Windowsy. - Wierutna bzdura. My nie mamy prawa robić takich nalotów - mówi Milewski. Efekt jednak był taki, że wkrótce w sklepach komputerowych w Głubczycach zabrakło programów Windows, a ludzie likwidowali pirackie oprogramowanie.
Policja nie ma wątpliwości, że wtedy plotkę puścił ktoś żywotnie zainteresowany wzrostem sprzedaży. Podobnego zdania są psycholodzy.
- Inna odmiana tego typu plotki ma na celu pogrążenie konkurencji - mówi psycholog dr Alicja Głębocka z Uniwersytetu Opolskiego. - Kiedyś mówiło się o tym, że w McDonaldzie do hamburgerów dodawane są mielone dżdżownice. Być może również historia z porwanym dzieckiem to przejaw tzw. czarnego PR, ale bardziej przypomina ona opowieści o czarnej wołdze, którą straszyliśmy się w latach 70. ub. wieku. Miała porywać dzieci, którym wysysano krew.
- Lubimy się bać. Groza nas ekscytuje. Takie historie świetnie się nadają na towarzyskie spotkania - wyjaśnia dr Głębocka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?