PlusLiga. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała drugi mecz półfinałowy z PGE Skrą Bełchatów

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla muszą w niedzielę wygrać u siebie, by zagrać w finale PlusLigi.
Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla muszą w niedzielę wygrać u siebie, by zagrać w finale PlusLigi. Andrzej Banaś
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała w Bełchatowie z PGE Skrą 1:3 w drugim meczu półfinałowym PlusLigi. Tym samym o awansie do finału bezpośrednio zadecyduje trzecie, niedzielne spotkanie na Opolszczyźnie.

To, że kędzierzynianie mogli się spodziewać na terenie ekipy z Bełchatowa znacznie trudniejszej przeprawy niż w pierwszym starciu półfinałowym (wygranym 3:0), wiadomo było już przed meczem. Po pierwsze, siatkarze PGE Skry przystępowali do rywalizacji z "nożem na gardle" oraz po drugie, co ważniejsze, uraz pleców wyeliminował z występu w Hali Energia podstawowego libero Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle Pawła Zatorskiego.

Trener naszego zespołu Nikola Grbic nie zdecydował się jednak grać w pełnym wymiarze jego nominalnym zastępcą Korneliuszem Banachem. Na początku próbował wariantu na dwóch libero - Banach grał w obronie, a do przyjęcia pojawiał się Adrian Staszewski. W dalszej części spotkania przez cały czas na boisku przebywał już ten drugi. W roli "strażaka" spisał się przyzwoicie, ale dla końcowego wyniku brak Zatorskiego okazał się bardzo odczuwalny ...

O niepowodzeniu drużyny z Kędzierzyna-Koźla zadecydowało bowiem dosłownie kilka akcji. Tak było choćby w pierwszym secie. Co prawda zaczął się on lepiej dla PGE Skry (9:5), lecz goście szybko doprowadzili do remisu i potem do zaciętej końcówki. Najpierw obronili w niej cztery piłki setowe, by następnie samemu mieć parę szans na przypieczętowanie triumfu. Nie wykorzystali jednak żadnej z nich i w końcu sprawę niemal w pojedynkę przesądził niezawodny atakujący gospodarzy Dusan Petkovic (31:29).

Choć drugą partię Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała aż 25:17, paradoksalnie była ona również wyrównana. Do stanu 17:17 ... Wtedy to prosty błąd popełnił przyjmujący PGE Skry Taylor Sander, po czym w pole zagrywki powędrował Kamil Semeniuk. Swoimi ciosami zza linii 9. metra regularnie rozbijał on defensywę przeciwnika. A jeśli już bezpośrednio nie punktował, to w tym fragmencie spotkania wszystko wychodziło także jego pozostałym kolegom.

Tak słaba końcówka w wykonaniu miejscowych nie zrobiła jednak na nich wielkiego wrażenia. Od początku trzeciej odsłony znów rozgorzała walka "na noże". Ale ponownie z czasem zaliczkę wypracowali sobie przyjezdni, i to znów przy serwisach Semeniuka. Kiedy wygrywali już 23:20, wydawało się, że nic złego im się nie stanie. Nic bardziej mylnego. Co dla kędzierzynian niespotykane, akurat w takim momencie zaczęli oni popełniać błędy i tym samym podali rywalom rękę. Przez to po raz kolejny doszło do walki na przewagi. I znowu lepsza w niej okazała się PGE Skra (27:25), a katem Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle tym razem został jej były zawodnik, środkowy Mateusz Bieniek.

Czwarty set był natomiast w wykonaniu gości zdecydowanie najsłabszym. Do pewnego momentu udało im się prowadzić wyrównaną rywalizację z rozpędzonymi bełchatowianami, ale z czasem przytrafiła się graczom z Opolszczyzny seria niepowodzeń w ataku. Dzięki temu oraz ciągle świetnie spisującemu się Petkovicowi (wybrany zawodnikiem meczu), gospodarze dość spokojnie kontrolowali boiskową sytuację i pewną wygraną 25:20 zapewnili sobie zwycięstwo w całej potyczce.

- PGE Skra zagrała zupełnie inaczej niż u nas - powiedział Łukasz Kaczmarek, atakujący Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. - Jej gracze walczyli z całych sił, pokazali wysoką jakość i tym razem na nas to wystarczyło. Kluczowa dla całego meczu była końcówka trzeciego seta. Prowadziliśmy 23:20, ale zaczęliśmy wtedy popełniać błędy. Rywale to wykorzystali, a nam porażka 25:27 podcięła skrzydła. W niedzielnym spotkaniu musimy na pewno zagrać lepiej, by myśleć o awansie do finału. Jesteśmy świadomi tego, że nie ma innej drogi do mistrzostwa Polski niż poprzez wykonanie ciężkiej pracy.

Tym samym drugiego finalistę PlusLigi wyłoni niedzielne (11.04) starcie, które rozpocznie się o godz. 14.45 w Kędzierzynie-Koźlu. Na jego zwycięzcę w rywalizacji o złoty medal czeka już Jastrzębski Węgiel, których w serii półfinałowej pokonał 2-0 Vervę Warszawa Orlen Paliwa.

PGE Skra Bełchatów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (31:29, 17:25, 27:25, 25:20)
Skra: Łomacz, Sander, Bieniek, Petkovic, Ebadipour, Kłos, Piechocki (libero) oraz Filipiak.
ZAKSA: Toniutti, Śliwka, Kochanowski, Kaczmarek, Semeniuk, Smith, Staszewski (libero), Banach (libero) oraz Rejno, Kluth.
Stan rywalizacji (do dwóch zwycięstw): 1-1

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska