PlusLiga. Indykpol AZS Olsztyn - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3

Paweł Sładek
Wojciech Żaliński w tym meczu wystąpił w pierwszej "szóstce", zastępując Aleksandra Śliwkę.
Wojciech Żaliński w tym meczu wystąpił w pierwszej "szóstce", zastępując Aleksandra Śliwkę. Wiktor Gumiński
W 1. kolejce PlusLigi Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zmierzyła się w Iławie z Indykpolem AZS-em Olsztyn. Goście uzyskali to, po co przyjechali, wygrywając 3:1.

Kędzierzynianie przystąpili do meczu bez Aleksandra Śliwki i Marcina Janusza w pierwszej "szóstce”. Janusza zabrakło ze względu na chorobę, natomiast przyjmujący reprezentacji Polski został posadzony na ławce rezerwowych. Na parkiecie pojawili się za to Denis Kariagin wraz z Wojciechem Żalińskim na przyjęciu, Przemysław Stępień jako rozrywający, a Dymytro Paszycki dołączył do Davida Smitha w roli środkowego. Skład, mogłoby się wydawać eksperymentalny, natomiast na przestrzeni całego spotkania trzeba przyznać, że solidny. Przynajmniej na tle olsztyńskiego AZS-u.

Ten, który w zeszłym sezonie kojarzył się wyłącznie z ławką rezerwowych i sporadycznymi występami, Żaliński, w tym spotkaniu, w 1. kolejce, wyrównał swój rekord występów w pierwszym składzie najlepszego zespołu Europy, w porównaniu do kampanii 2021/22. Trzeba zaznaczyć, że bardzo dobrze wszedł w ten mecz, zdobywając 4 asy serwisowe.

ZAKSA ma jednak pecha, bo w 4. partii Kariagin przy bloku nastąpił na stopę swojego kolegi, co zakończyło jego występ. Póki co nie wiadomo, jak groźny jest ten uraz i na jak długo wyeliminuje go z gry. Przy ewentualnym spadku formy lub kontuzji innych przyjmujących, może to być niemały problem w szeregach ZAKSY.

Mimo znacznej różnicy w szeregach drużyny gości, poradzili oni sobie nad wyraz dobrze, choć trzeba przyznać, że olsztyński zespół nie stanowił zbyt dużego wyzwania. Mieli oni bowiem swoje „momenty”, które często przybierały postać Karola Butryna, będącego liderem swojego zespołu, szczególnie w pierwszej i drugiej partii. Atakujący nie miał kompleksów na tle znacznie bardziej utytułowanego rywala, punktując z zarówno ze skrzydła, jak i z zagrywki.

Wszystko jednak ma swój koniec, bo kolejne partie to solidna gra drużyny gości i fatalna gospodarzy. Trzeci set olsztynianie przegrali do 16, co może się zdarzyć na każdym poziomie, ale taki sam rezultat w ostatniej odsłonie stanowił o pozostawiajacej wiele do życzenia postawie całej drużyny. Dlaczego?

Otóż podopieczni Javiera Webera weszli w kolejną część meczu zaskakująco dobrze. Prowadzili 4:0, na co zareagował Tuomas Sammelvuo. Niewiele to jednak dało, bo chwilę po przerwie Żaliński nie zdołał przyjąć zagrywki Poręby, następnie Karlitzek w kontrze podwyższył do 6:0.

Jakże wymowna jest postawa miejscowych, którzy na przestrzeni dalszej fazy rozgrywki zdołali zdobyć jedynie 10 punktów, przy 25 „oczkach” swoich rywali. Niemniej ZAKSA zasłużyła pewnie i zasłużenie, umiejętnie wykorzystując niedobory jakości w grze swoich przeciwników. MVP został Łukasz Kaczmarek.

Indykpol AZS Olsztyn – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (21:25, 25:22, 16:25, 16:25)
AZS: Tuaniga, Karlitzek, Poręba,Butryn,Lipiński, Averill, Ciunajtis (libero) oraz Król, Jankiewicz, Andringa, Jakubiszak, Hawryluk (libero).
ZAKSA: Stępień, Żaliński, Smith, Kaczmarek, Kariagin, Paszycki, Shoji (libero) oraz Kluth, Śliwka.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska