Do wyniku 6:5 obie drużyny toczyły wyrównany bój, w którym nie było widać różnicy w potencjale sportowym. Stal rozpoczęła „ucieczkę” od wejścia w pole serwisowe Dominika Kramczyńskiego. Był to przełomowy moment w tym secie (10:6). Od tej chwili nysanie zaczęli układać sobie mecz po swojemu, m.in. za sprawą punktowych bloków Michała Gierżota, Nicolasa Zerby i Dominika Kramczyńskiego. Do tego Stal dołożyła asa serwisowego (22:14) i pewnie wygrała pierwszą partię.
Dobra końcówka premierowej odsłony w wykonaniu drużyny gości miała przełożenie również na pierwsze akcje drugiego seta (5:2; 7:3). Podopieczni Daniela Plińskiego zmagali się z problemami ze skutecznością, ale i tak zdołali doprowadzić do remisu dzięki asowi serwisowemu Kamila Kwasowskiego (13:13). To by było jednak na tyle, jeśli chodzi o miejscowych. Lwowianie świetnie spisywali się na zagrywce, a po bloku Jana Kvalena (23:18) wydawało się, że nic nie odbierze im tego zwycięstwa. Właśnie wtedy na zagrywkę wszedł Wassim Ben Tara. Tunezyjczyk zaserwował sześć razy, zaliczył pięć asów serwisowych z rzędu i wygrał swoim kolegom drugą partię.
Mimo to przyjezdnych było stać na utrzymanie wysokiej dyspozycji, która skutkowała bardzo zaciętym pojedynkiem. Najwyższe prowadzenie w tym secie - wyłączając końcówkę - wynosiło dwa punkty i o dziwo to ukraińska drużyna cieszyła się takiego stanu. Poza tym mieliśmy do czynienia z bardzo wyrównanym starciem, który ostatecznie zakończył się po myśli sympatyków Stali Nysa. Niemniej końcowy rezultat nie oddaje faktycznego przebiegu spotkania, w którym było bardzo dużo zaciętej walki.
PSG Stal Nysa - Barkom Każany Lwów 3:0 (25:20, 25:23, 25:23)
Stal: Zhukouski, Gierżot, Kwasowski, Zerba, Kramczyński, Ben Tara, Dembiec (libero) oraz Miyaura, El Graoui, Biniek (libero)
Każany: Yenipazar, Firkal, Kvalen, Schurov, Smoliar, Tupchii, Kanaiev (libero) oraz Holoven