Już przed pierwszym gwizdkiem w nyskim środowisku wyraźnie było czuć, że po raz pierwszy od wielu lat Stal ma realną szansę na pokonanie zespołu z Kędzierzyna-Koźla. Nyscy siatkarze do rywalizacji z mistrzem Polski przystępowali podbudowani udanym startem rozgrywek, z 3. miejsca w tabeli, z dorobkiem 10 punktów. Przed spotkaniem z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle odnieśli trzy zwycięstwa i tylko raz przegrali, po tie-breaku z PGE Skrą Bełchatów.
Kędzierzynianie natomiast przed derbową potyczką zdobyli 9 "oczek", ale ich styl gry w tym sezonie pozostawiał wiele do życzenia. Niezbyt wysoka forma spowodowała między innymi porażkę 1:3 z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. W przysłowiowym "nyskim kotle" triumfatorzy ostatnich dwóch edycji Ligi Mistrzów znów nie byli sobą ...
Najlepiej o tym świadczył fakt, że w każdym z trzech setów wygrana Stali właściwie nie podlegała dyskusji. Od pierwszej akcji jej zawodnicy przystąpili do boju niezwykle skoncentrowani i naładowani pozytywną energią. Najmocniej było to widać po poczynaniach przyjmującego Michała Gierżota, który już w inauguracyjnym secie popisał się choćby trzema z rzędu punktowymi zagrywkami. A później przez cały mecz świetnie wywiązywał się ze swoich ofensywnych obowiązków. Był najlepiej punktującym zawodnikiem na boisku (16 "oczek") i w pełni zasłużenie został wybrany graczem spotkania.
Dodatkowy problem dla Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle był taki, że kapitalnie spisywali się też dwaj pozostali skrzydłowi gospodarzy: Wassim Ben Tara i Kamil Kwasowski. Cały zespół wykręcił zresztą wysoką, 50-procentową skuteczność w ataku, w czym duża była zasługa rozgrywającego Stali Tsimafeia Zhokouskiego.
W szeregach kędzierzynian trudno natomiast był wskazać choćby jednego gracza, który zasłużył na słowa uznania. Szansy występu w wyjściowym ustawieniu kompletnie nie wykorzystał atakujący Bartłomiej Kluth, którego w każdym z setów musiał zastępować Łukasz Kaczmarek. Kiedy goście przegrywali już 0:2, ich trener Tuomas Sammelvuo desygnował Kaczmarka do gry od początku trzeciego seta, ale nic to nie dało. Grał on lepiej niż Kluth, ale tak jak pozostali koledzy daleki był w tym starciu od optymalnej dyspozycji i nie dał rady poderwać Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
- To nie był nasz dzień. W żadnym elemencie nie potrafiliśmy utrzymać odpowiedniej jakości przez całe spotkanie - powiedział Aleksander Śliwka, kapitan kędzierzyńskiej drużyny. - Stal spisała się bardzo dobrze i wygrała w pełni zasłużenie. Wiedzieliśmy, że jej zawodnicy będą grać agresywnie, ale nie byliśmy w stanie odpowiednio na to zareagować. Trudno było nam rywalizować szczególnie dlatego, że w naszych szeregach kompletnie nie funkcjonowała zagrywka. Nie tylko nie zrobiliśmy nią przeciwnikowi krzywdy, ale i popełniliśmy bardzo dużo błędów.
- W stu procentach wykonaliśmy bardzo starannie przygotowany plan na to spotkanie - skomentował z kolei Gierżot. - Takich meczów nie wygrywa się pojedynczym elementem, trzeba być w każdym aspekcie przynajmniej nieznacznie lepszym od rywala. Na pewno nie spoczniemy na laurach i w kolejnych meczach będziemy chcieli udowodnić, że nasza wygrana z ZAKSĄ nie była przypadkowa, tylko w pełni zasłużona.
PSG Stal Nysa - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:21, 25:22, 25:20)
Stal: Zhokouski (1 pkt), Kwasowski (12), Abramowicz (3), Ben Tara (15), Gierżot (16), Zerba (4), Dembiec (libero) oraz El Graoui, Buszek, Miyaura, Szczurek.
ZAKSA: Janusz (3), Śliwka (9), Smith (5), Kluth (1), Karyagin (6), Pashytskyy (8), Shoji (libero) oraz Kaczmarek (7), Staszewski, Żaliński (2).
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
