PlusLiga. Stal Nysa ponownie przegrała w tie-breaku z GKS-em Katowice

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Tie-breaki są w tym sezonie dla Stali Nysa przekleństwem.
Tie-breaki są w tym sezonie dla Stali Nysa przekleństwem. Wiktor Gumiński
Tak jak i w meczu 2. kolejki PlusLigi, tak i w starciu 15. serii gier siatkarze Stali Nysa polegli po pięciosetowym boju z GKS-em Katowice.

Podobnie jak wrześniowa potyczka w Katowicach, tak i niedzielne starcie w Nysie zaczęło się po myśli beniaminka. W pierwszej partii wszystko układało się korzystnie dla Stali. Szczególnie dobrze jej gracze prezentowali się w polu serwisowym, co następnie pozwalało im wykonywać sporo skutecznych bloków. Nie zawodzili jednak też w ataku, dzięki czemu weszli w mecz od wygranej 25:18.

Druga partia generalnie upływała już jednak pod dyktando katowiczan. Praktycznie przez cały czas posiadali oni inicjatywę, dzięki czemu wypracowali sobie kilka "oczek" zaliczki. Za sprawą dobrej postawy przyjmującego Bartosza Bućki, ekipa z Nysy w końcówce doszła rywali nawet na punkt, lecz w kluczowych momentach ponownie lepiej spisali się gracze GKS-u. Tym samym to oni zwyciężyli 25:21.

Nie doszło więc do powtórki z Katowic, gdzie Stal prowadziła w setach 2:0. Ponownie jednak miała przewagę, ponieważ trzecią odsłonę również rozstrzygnęła ona na swoją korzyść. W jej wygraniu znacząco pomogły bardzo udane wejścia przyjmującego Kamila Długosza (na dłużej) oraz rozgrywającego Patryka Szczurka (zmiana zadaniowa). Decydujący fragment seta należał jednak bezapelacyjnie do atakującego Wassima Ben Tary. Atakujący nysan seryjnymi skutecznymi uderzeniami zapewnił im triumf 25:20.

Początek czwartego seta również ułożył się lepiej dla gospodarzy, ale z czasem do głosu zaczął dochodzić zespół GKS-u. Dwa z rzędu udane bloki Moustaphy M'Baye pozwoliły jednak Stali w końcówce doprowadzić do remisu 21:21. Potem jednak, przy wyniku 21:22, kuriozalny błąd ustawienia popełnił rozgrywający miejscowych Marcin Komenda. Dwupunktowa zaliczka, jaką dzięki temu uzyskali goście, wystarczyła im do zwycięstwa 25:23 i wyrównania stanu rywalizacji.

W tie-breaku pierwsze skrzypce odegrał natomiast były reprezentant Polski, doświadczony atakujący GKS-u Jakub Jarosz. Swoimi punktowymi zagraniami zapewnił on przyjezdnym na tyle bezpieczną przewagę, że mimo późniejszych wysiłków Ben Tary Stal nie była w stanie już wrócić do gry i poległa w decydującej odsłonie 11:15. Była to zarazem jej piąta w tym sezonie porażka w piątej partii, na ... pięć takich rozegranych.

Stal Nysa - GKS Katowice 2:3 (25:18, 21:25, 25:20, 23:25, 11:15)
Stal: Komenda, Bućko, Lemański, Ben Tara, Łapszyński, M'Baye, Ruciak (libero) oraz Długosz, Schamlewski, Szczurek, Filip, Dembiec (libero).
GKS: Firlej, Kwasowski, Zniszczoł, Jarosz, Szymański, Nowakowski, Watten (libero) oraz Musiał, Stolc, Nowosielski, Kohut, Ogórek (libero).

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska