Choć niedzielnego popołudnia mierzyły się ze sobą pierwsza i ostatnia drużyna w tabeli PlusLigi, tak zacięty jego przebieg nie mógł ani trochę dziwić. Tak słaby początek sezonu w wykonaniu Resovii (komplet sześciu porażek) był bowiem ogromnym zaskoczeniem. Ale tylko kwestią czasu było też, kiedy drużyna ta wróci na właściwe tory.
Choć po spotkaniu z ZAKSĄ rzeszowianie mogą powiedzieć, że to uczynili, do tego opisu nie pasuje to, co działo się w pierwszym secie. Wówczas to ekipa z Kędzierzyna-Koźla zademonstrowała swój ogromny potencjał we wszystkich elementach. Prym na boisku wiedli Łukasz Kaczmarek i Mateusz Bieniek, prowadząc wicemistrzów Polski do wygranej 25:13.
Potem jednak już dla ZAKSY zaczęły się schody. W połowie drugiej partii prowadziła co prawda 12:8, ale potem w szeregach Resovii do głosu doszedł Francuz Thibault Rossard. Dzięki jego zagrywkom to gospodarze wygrywali już nawet 22:19, ale zacięta końcówka padła łupem przyjezdnych.
Mimo przegranej walki na przewagi, gracze z Rzeszowa uwierzyli, że są w stanie odwrócić losy rywalizacji. W kolejnych dwóch odsłonach grali już na miarę swoich bardzo dużych możliwości. Kędzierzynianie podjęli z nimi rękawicę, ale w obu przypadkach okazali się gorsi i tym samym stracili pierwszy punkt w sezonie.
Kiedy wydawało się, że goście są także na najlepszej drodze do porażki w tie-breaku, raz jeszcze pokazali oni ogromny charakter. Choć przegrywali już 7:10, podnieśli się, i ostatecznie triumfowali 20:18, zachowując tym samym miano niepokonanych.
Resovia Rzeszów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (13:25, 26:28, 25:20, 25:23, 18:20)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?