PlusLiga. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała ze Skrą Bełchatów w pierwszym meczu finałowym

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oddaliła się od obrony tytułu mistrza Polski.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oddaliła się od obrony tytułu mistrza Polski. Sławomir Jakubowski
Nie tak wyobrażali sobie rozpoczęcie finałowej rywalizacji siatkarze Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Na inaugurację walki o złoty medal ulegli na wyjeździe Skrze Bełchatów 0:3. Przegrali w nim wszystkie zacięte końcówki.

- Skra to świetny zespół, mający doskonałych graczy na wszystkich pozycjach - mówił przed rozpoczęciem spotkania Maurice Torres, atakujący Zaksy. - Musimy więc na każdego zwrócić należytą uwagę i samemu również dać z siebie absolutnie wszystko.

Już przebieg inauguracyjnej odsłony pokazał, że obie drużyny nieprzypadkowo spotkały się w finale. Praktycznie od początku do końca trwała w nim walka punkt za punkt. Różnica w poczynaniach Skry i Zaksy była jednak taka, że kędzierzynianie uzyskali aż 11 punktów po błędach rywali. Samemu pomylili się tylko trzykrotnie, ale we wszystkich siatkarskich elementach wypadli gorzej od bełchatowian. Szczególnie nie znaleźli sposobu na zatrzymanie atakującego Skry Mariusza Wlazłego (5/5 w ataku, 2 asy serwisowe) i musieli po raz pierwszy obejść się smakiem.

W kolejnym secie udało im się zmusić przeciwników do obniżenia poziomu gry, ale samemu nadal nie byli wolni od problemów. Cieniem samego siebie z półfinałowych starć był przede wszystkim Torres. Ciężar kończenia akcji spoczywał więc głównie na belgijskim przyjmującym Samie Deroo. Ten generalnie wywiązywał się z tego zadania dobrze, ale w kluczowym zdecydowanie się nie popisał. Przy piłce setowej gracze z Bełchatowa zatrzymali bowiem jego atak pojedynczym blokiem.

To właśnie blok był elementem, którym pretendenci do tytułu najmocniej dali się mistrzom we znaki również w trzeciej odsłonie. Co z tego, że siatkarze Zaksy, podobnie jak w pierwszej partii, znów praktycznie nie popełniali błędów własnych, jak rywale zatrzymali na siatce aż sześć ich uderzeń. Tym razem już ani Deroo, ani Torres nie grali na miarę swoich możliwości. Nasz zespół wciąż toczył bardzo wyrównaną walkę przede wszystkim za sprawą rezerwowego Rafała Szymury, który był najjaśniejszym punktem kędzierzynian. Jego postawa nie wystarczyła jednak do przedłużenia rywalizacji.

Tym samym Zaksa przystąpi do sobotniego meczu (godz. 20.30) u siebie „z nożem na gardle”. Jeżeli go wygra, mistrza Polski wyłoni trzeci, niedzielny bój. Jeśli polegnie, cieszyć się będzie Skra.

Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:23, 25:23, 26:24)
Skra: Łomacz, Bednorz, Lisinac, Wlazły, Ebadipour, Kłos, Piechocki (libero) - Czarnowski, Penczew. Trener Roberto Piazza.
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Torres, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) - Szymura, Jungiewicz. Trener Andrea Gardini.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska