Po powodzi - wspomina Roman Sawczyn

Redakcja
Dopiero jak się przekonałem, że woda opada, wziąłem aparat fotograficzny i zacząłem robić zdjęcia.
Dopiero jak się przekonałem, że woda opada, wziąłem aparat fotograficzny i zacząłem robić zdjęcia.
Wieczorem 6 lipca 1997 roku byłem na wałach w okolicy Winowa. Obserwowałem jak przybiera woda - mówi.

Metoda była prosta: wbijałem patyk na granicy wody i patrzyłem po jakim czasie zostaje zalany.

Dzień później, przed 5 rano ze snu wyrwała mnie żona. Ją zbudziły rozpaczliwe porykiwania ewakuowanej naprędce trzody sąsiadów. Woda sięgała już zabudowań przy ulicy Krapkowickiej; droga "raciborska" była nieprzejezdna. W pierwszej kolejności na górkę do Winowa odstawiliśmy samochody..Większość mieszkańców dzielnicy spała spokojnie, bo nikt nie dotarł do nich z informacją, że wały w okolicy Winowa są przerwane i woda nas zalewa. Dzięki sąsiedzkiej pomocy mieszkańców Winowa, Górek, Folwarku udało się uratować zwierzęta..
Najtrudniejsze chwile były w nocy w oczekiwaniu na przejście fali kulminacyjnej, bo nie wiadomo było jak wysoka będzie. Gdy po północy radio Opole podało, że woda opadła o 1 cm, można się było wreszcie zdrzemnąć.

Dopiero rano, jak się przekonałem, że woda opada, wziąłem aparat fotograficzny i zacząłem robić zdjęcia. Chodziło się po zalanych ulicach niepewnie, bo cały czas myślało się o tym, żeby nie wpaść do niewidocznego dołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska