Po rozwiązaniu krapkowickiej Odnowy w Duchu Świętym. Co stanie się z grupą?

Jolanta Jasińska-Mrukot
- To było jak trzęsienie ziemi - mówią mieszkańcy Krapkowic po rozwiązaniu przez bp. Andrzeja Czaję Odnowy. - Nikt się takiej decyzji ordynariusza nie spodziewał, a przynajmniej nie tak szybko, w dwa miesiące po jego ingresie.

Komunikat biskupa w tej sprawie odczytano w niedzielę we wszystkich kościołach diecezji opolskiej. Od tego czasu jest to główny temat rozmów mieszkańców Krapkowic i okolicy. Grupa rozwiązanej Odnowy liczy około pół tysiąca członków. A w miasteczku każdy zna kogoś, kto w niej jest lub ma w niej kogoś bliskiego. Grupa jest wpływowa, należą do niej nauczyciele, prawnicy, urzędnicy, lekarze i przedsiębiorcy.

W społemowskiej ciastkarni w Rynku robi akurat zakupy pan Horst. Rozmawia ze sprzedawczynią, panią Irenką, o tym, że ci z Odnowy odrzucili gest biskupa. - Nie przyszli na to poniedziałkowe spotkanie w parafii dla członków rozwiązanej Odnowy, bo oni tak naprawdę nie potrzebowali Kościoła - uważa pan Horst. - Oni się mają za kogoś lepszego, zachowują się tak, jakby wszystkie rozumy pozjadali.

- Decyzja biskupa nie zmienia tego, że ci ludzie są w Krapkowicach na różnych stołkach i pozostaną na nich nadal. Więc lepiej za dużo nie mówić, żeby się komuś nie narazić - tłumaczy sklepowa.
Klaudia Kangu, fryzjerka z zakładu niedaleko kościoła św. Mikołaja, do którego formalnie należała grupa Odnowy, różne rozmowy słyszy. Jak to u fryzjera:

- Pewnie, że ludzie teraz o niczym innym nie mówią. - Ale w zakładzie z klientami o tym nie rozmawiam, bo przecież człowiek nie wie, kim kto jest. Tak było zawsze. Bo dla mnie klient to klient. Nieważne, czy chodzi do kościoła, czy na spotkania Odnowy do Domu Kultury.

Urzędnika o wiarę nie pyta

W środę odbyła się sesja Rady Miasta w Krapkowicach, pierwsza po decyzji biskupa. - Być może któryś z radnych wywoła ten temat, bo to trudna i delikatna sprawa dla mieszkańców miasta - zastanawiał się Piotr Solloch, burmistrz Krapkowic, na kilka godzin przed sesją. - Odnowa od wielu lat dzieliła ludzi.
Piotr Solloch podkreśla, że jest burmistrzem także tych z Odnowy. - Muszę teraz łagodzić konflikty, a nie zaogniać sprawę - tłumaczy. - Nie wiem, co będzie się dalej działo z członkami rozwiązanej wspólnoty.
Nam potrzeba pomocy socjologów i psychologów. Trudno przewidywać, w którą to stronę pójdzie, czy ktoś od nich odejdzie, a kto po czasie wróci do Kościoła. Może teraz będą ze sobą ściślej związani. Mam nadzieję, że będzie spokojnie i bezboleśnie. Mamy wolność słowa i wyznania, więc każdy mieszkaniec musi się z tym liczyć. A ja muszę zadbać o spokój.
Burmistrz przyznaje: wśród urzędników są zapewne i ci z Odnowy. - Przyjmując do pracy, na całe szczęście nie trzeba pytać o wyznanie, więc nie wiem, kto do nich należy.

Burmistrz przyznaje: mam już dość medialnego szumu. O krapkowickiej wspólnocie religijnej nto pisała po raz pierwszy 15 lat temu. A ostatnio grupą zajmowały się media w całym kraju.

- Odbierałem telefony od zaprzyjaźnionych samorządów z Polski z pytaniami: "Co to za sekta tam u was działa?" - żali się Piotr Solloch. - Na takich pytaniach nie buduje się dobrego wizerunku gminy.

Jakieś działania burmistrz będzie musiał jednak podjąć. Wielu ludziom nie podoba się, że członkowie wspólnoty zbierają się co poniedziałek w sali kinowej Domu Kultury. Uważają, że to nie jest miejsce dla religijnych spotkań.

- Przecież Odnowa płaci za wynajęcie sali, mogą zajmować to miejsce, tak jak wędkarze czy inne grupy - tłumaczy burmistrz. - Pewnie, że dotąd zawsze mogli liczyć na coś w rodzaju abonamentu. Ale teraz w Domu Kultury będzie remont, więc nie może być już mowy, że ta Odnowa zawsze w poniedziałki będzie sobie rezerwowała salę kinową.

Na razie bez zmian

Członkowie Odnowy spotkali się w Domu Kultury również w ostatni poniedziałek, już po decyzji biskupa Czai. Ordynariusz opolski rozwiązał grupę za nieposłuszeństwo. Nie zgodziła się na proponowane zmiany we wspólnocie. Żeby dotychczasowych liderów zastąpili księża. Ordynariusz opolski wyciągnął jednak rękę. Zaproponował tym, którym sprawy Kościoła i wiary są bliskie, udział w nowej grupie modlitewnej. Jej pierwsze spotkanie księża z parafii św. Mikołaja mieli poprowadzić w poniedziałek o 19. Nikt nie przyszedł.

W tym samym czasie, kiedy księża czekali w parafii, na spotkaniu rozwiązanej grupy w Domu Kultury pojawiło się ponad trzysta osób.

A na środowej sesji było spokojnie. Radny Andrzej Krajka, wiceprzewodniczący rady miasta i od dwudziestu lat lider religijnej grupy z Krapkowic, przywitał się i usiadł na swoim miejscu. Roman Chmielewski, radny powiatowy, drugi z liderów grupy wyznaniowej, jest też naczelnym "Tygodnika Krapkowickiego". W środę relacjonował sesję, usiadł w loży dla dziennikarzy. Temat Odnowy został wywołany tylko przypadkiem. A stało się to przy okazji dyskusji na temat dwujęzycznych tablic. Arnold Donitza, przewodniczący mniejszości niemieckiej, zarzucił Witoldowi Rożałowskiemu, radnemu PO, że chce być ekspertem od wszystkiego: od tablic po tak delikatną sprawę, jaką jest Odnowa w Duchu Świętym.

Wierni poczuli ulgę

Środa, parafia św. Mikołaja. Gospodyni proboszcza rozmawia z Kazimierą Sawoniewicz z rady parafialnej. Pani Sawoniewicz niczego się nie obawia, więc powie pod nazwiskiem: - Zawsze taka byłam, nie tylko teraz, na emeryturze - przekonuje. - Tym z Odnowy nie było łatwo, wielu z nich już w dzieciństwie traciło grunt pod nogami. Rozmawiam z ludźmi, wiem, że wreszcie poczuli ulgę po komunikacie biskupa. Biskup postawił kropkę nad "i". Wiele osób w ogóle nie rozumiało, co się w tej Odnowie działo, dlaczego ludzie mają do niej pretensje, skoro kuria to akceptuje. Teraz jest wszystko jasne i wiadomo, o co chodzi.

Najtrudniej jest tym, których bliscy zostali w tej wykluczonej grupie. - Ona przez te wszystkie lata bardzo się rozrosła - mówi pani Kazimiera. - Ci z Odnowy nie wyglądali nigdy na szczęśliwych. Kiedy ostatnio byłam na pogrzebie znajomej, jej syn, który jest w Odnowie, nawet nie wszedł do kościoła. Smutne to. Chcielibyśmy wiedzieć, jak z nimi rozmawiać. Jak im wszystkim pomóc.

W pierwszą sobotę grudnia odbędzie się spotkanie rady parafialnej. Będą się zastanawiać, jak wspomóc tych, których bliscy są w rozwiązanej Odnowie.

Ludzie tu pamiętają, że grupa już raz została usunięta z parafii. Kilka lat temu proboszcz nie zgodził się, żeby korzystali z salki katechetycznej. Wtedy biskup nakazał proboszczowi przyjąć ich z powrotem.
- A oni w ciągu jednej nocy okleili miasto obraźliwymi wizerunkami proboszcza Edgara Locha. On jako Gargamel, a wikariusze jako Smerfy. Tyle tylko, że czarne - mówi pani Kazimiera. - Upokorzyli księdza. Doszło do tego, że ich jeszcze musiał za to z ambony przepraszać. I co mogliśmy zrobić?

- To było okropne, ale po mszy ludzie podchodzili do proboszcza mówili, że są z nim - wspominają wierni. - Ci z Odnowy zawsze odcinali się od nas. A z drugiej strony chcieli korzystać z parafii i się nią zasłaniali.

Z Odnową nie po drodze

Jeszcze do niedawna Andrzej Krajka i Roman Chmielewski reprezentowali ugrupowanie Zjednoczeni dla Obywateli. Ale zostali z niego wydaleni. Kiedy wokół Odnowy zrobiło się głośno, a jezuici i dominikanie zaczęli zarzucać grupie, że głosi prawdy niezgodne z nauką Kościoła.
- Po tym wszystkim nie chcemy już być kojarzeni z tymi panami i ich grupą - mówi Jerzy Roszkowiak, działacz ZdO, były opolski wicekurator.

Przez dwie kadencje Krajka i Chmielewski startowali w wyborach z ugrupowania Zjednoczeni dla Obywateli.

- Nam chodziło o porządnych i prawicowych ludzi. Ale z nimi trudno było o współpracę - tłumaczy dziś Roszkowiak. - Im tylko zależało, żeby trafić do samorządu. Mam wrażenie, że reszta, nasz program, niezbyt ich obchodził.

- Oni mają taką swoją taktykę: "kropla drąży skalę" - mówi Jerzy Roszkowiak. - Powoli, ale skutecznie zmierzają do celu. Jeszcze niedawno członkowie grupy mówili, że jest nim nowe Betlejem. W Krapkowicach.

- Wielokrotnie próbowano mnie z nimi kojarzyć, co absolutnie nie jest prawdą - podkreśla Roszkowiak. - To prawda, że moja bratowa i moje bratanice są w Odnowie, ale ja przecież nie mam na nie wpływu.

Pamięta koncert, na który zaprosiła go bratanica. Na spotkaniu Odnowy.

- Zszokowało mnie to spotkanie - wspomina Roszkowiak. - Na scenie, w głębokim fotelu siedział jeden z liderów. Osoby, które wychodziły na scenę, opowiadały o swoim spotkaniu z Jezusem. Wśród nich była atrakcyjna kobieta, kojarzę ją z jakiegoś urzędu. Opowiadała, że zostawiła męża i dwoje dzieci i poleciała za muzykiem rockowym. Zdradzała intymne szczegóły. To publiczne otwieranie się bardzo mi się kłóciło z obecnością dzieci na sali. W końcu przyznała, że na swojej drodze spotkała Jezusa i wróciła do męża. A potem na scenę wybiegł on z dwójką ich dzieci. I wszyscy bili brawo…

Kościół ich straci?
Co dalej będzie z Odnową? Miejscowi politycy mówią, że dyscypliny mogliby im wszyscy pozazdrościć. - Bo przecież nie wszyscy chodzą na wybory, a oni tak - tłumaczą. Nikt już jednak nie przewiduje, że grupa powtórzy sukces z poprzednich wyborów samorządowych.

Z informacji, jakich Radiu Opole udzielił Roman Chmielewski, wynika, że na poniedziałkowym spotkaniu wspólnota miała się zastanawiać, co dalej.

- Może być tak, jak cztery lata temu w Raciborzu - mówi Andrzej Cyran, który stoi na czele osób uważających się za pokrzywdzone przez grupy religijne, m.in. przez krapkowicką Odnowę. - Tam biskup też rozwiązał kontrowersyjną grupę Odnowy. Z tysiąca jej członków ledwie 40 wróciło do Kościoła. Reszta zarejestrowała swoją grupę wyznaniową. Ale to jest czytelny układ: teraz nie mogą już werbować członków pod płaszczykiem Kościoła.

W kiosku przy Domu Kultury leży świeży "Tygodnik Krapkowicki". - Ani słowa o komunikacie biskupa w tej gazecie nie napisali - mówi kioskarka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska