Po wybuchu w Jankowie Przygodzkim: czy na Opolszczyźnie jesteśmy bezpieczni?

archiwum
Zarządzające sieciami gazowymi spółki zapewniają, że rury dostarczające nam do domów gaz są pod pełną kontrolą.
Zarządzające sieciami gazowymi spółki zapewniają, że rury dostarczające nam do domów gaz są pod pełną kontrolą. archiwum
Gazociągi, takie jak ten we wsi pod Ostrowem Wielkopolskim, gdzie w czwartek doszło do tragedii, przecinają także wzdłuż i wszerz nasze województwo.

Potężny pożar wywołany ulatnianiem się ogromnych ilości gazu ziemnego z rurociągu doprowadził w czwartek do tragedii. Spowodował śmierć dwóch robotników i poparzenia 13 mieszkańców Jankowa Przygodzkiego, niewielkiej wsi pod Ostrowem Wielkopolskim.
Gazowa magistrala wysokiego ciśnienia o średnicy pół metra ułożona była tam w pobliżu zabudowań, fala ognia objęła dziesięć domów.

Na Opolszczyźnie też nie brakuje rur, którymi gaz płynie pod dużym ciśnieniem przekraczającym 16 atmosfer.
- Z map poglądowych, przekazanych nam przez operatorów gazociągów wynika, że takich rur mamy ponad 700 kilometrów - mówi Henryk Śleziak, dyrektor Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Na mapie Gaz-Systemu, do którego należy większość magistrali, można prześledzić ich przebieg. Największy gazociąg, łączący Górny Śląsk i Wielkopolskę, prowadzi przez powiaty oleski i kluczborski. Rury mają tu średnicę pół metra, a więc są takie, jak w Jankowie Przygodzkim. A mamy też nitki prowadzące ze wschodu na zachód i z północy na południe województwa.

Najnowsze przepisy zakładają istnienie tzw. stref kontrolowanych wzdłuż gazociągów, gdzie nie można stawiać budynków mieszkalnych. Te strefy mają jednak - dla nowych nitek - zaledwie kilkumetrową szerokość. Od starszych magistrali, wybudowanych w ubiegłym wieku, domy powinny stać już co najmniej 50 metrów, ale przepis dotyczy tylko największych gazociągów.
Czy opolskie magistrale spełniają te warunki, trudno orzec, bo - jak nas poinformowano - żeby to ustalić, potrzebne są dane o ciśnieniu, średnicy rur i latach ich budowy.

Opolszczyznę pokrywa też sieć ponad 2 tysięcy kilometrów rur należących do Polskiej Spółki Gazownictwa, dostarczającej błękitne paliwo do naszych domów. Biegną one pod chodnikami, płotami i podwórkami. - U nas do takich wypadków jak ten w Wielkopolsce, gdzie uszkodzony został rurociąg, w ciągu ostatnich kilkunastu lat nie dochodziło - uspokaja brygadier Adam Janiuk z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej. - Za to co najmniej raz w roku jeździmy do wypadków, spowodowanych wybuchem butli z gazem.

Zarządzające sieciami gazowymi spółki zapewniają, że rury są pod pełną kontrolą. - Mamy roczny harmonogram badań, podczas których sprawdzamy zarówno przyłącza, jak i studzienki kanalizacyjne, a nawet teren wokół rur biegnących w ziemi - mówi Andrzej Iwanowiec, dyrektor opolskiego zakładu Polskiej Spółki Gazownictwa, dostarczającej gaz do 150 tys. opolskich domów.

Jak zapewnia, wszystkie rozszczelnienia są szybko wykrywane i usuwane. Przyczyną katastrofy wJankowie Przygodzkim było prawdopodobnie uszkodzenie mechaniczne. Specjaliści twierdzą, że powtórzenie się takiego scenariusza jest mało prawdopodobne.

Firma wykonująca prace ziemne musiałaby mieć nieaktualne mapy albo wykonywać prace bez obowiązkowych uzgodnień i decyzji budowlanych. A uderzenie łyżką musiałoby mieć dużą moc, bo rury są z wytrzymałej stali.
- Bywa, że mapy niedokładnie pokazują przebieg mediów i zdarzyło mi się już kiedyś uszkodzić wodociąg - przyznaje Michał Woźniak, prowadzący firmę "Gazogaz". - Ale w przypadku gazociągów, nie spotkałem się z takim problemem.

Większym zagrożeniem są instalacje domowe.
Dlaczego i jak się uchronić przed nieszczęściem - czytajcie w sobotnio-niedzielnym wydaniu papierowym nto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska