Po zielonym suknie bila goni...

Tomasz Gdula
Dziewczyny też grają w bilard. Mirosława Szolc była już mistrzynią Polski. Gra w opolskim klubie Big One.
Dziewczyny też grają w bilard. Mirosława Szolc była już mistrzynią Polski. Gra w opolskim klubie Big One.
Z każdym rokiem rośnie popularność bilarda na Opolszczyźnie. W naszym regionie powstają też jedne z najlepszych w Polsce stołów do tej szlachetnej gry.

W PRL gra w bilard traktowana była po macoszemu, gdyż uważano ją za niegodną robotniczo-chłopskiego społeczeństwa rozrywkę burżujów. Wszystko zmieniło się po 1989 roku.
- Jak grzyby po deszczu zaczęły wówczas powstawać lokale, które jako jedną ze swoich głównych atrakcji oferowały możliwość gry w bilard - mówi Janusz Szyszka, członek władz Polskiego Związku Bilardowego. - Wraz z grupą zapaleńców postanowiłem wówczas spopularyzować tę grę na Opolszczyźnie. Nie było to zresztą trudne, ludzie sami garnęli się do tego sportu.
Jednym z najsilniejszych ośrodków bilardowych w regionie stała się Nysa. Nieformalne rozgrywki toczone w kilku tamtejszych lokalach niebawem doprowadziły do powstania Nyskiej Ligi Bilardowej.
- Z czasem doszliśmy do poziomu, który z powodzeniem pozwalał naszym graczom rywalizować z najlepszymi bilardzistami w kraju - opowiada kpt. Zbigniew Czyszczoń z zarządu NLB. - W latach 1998/99 zawodnicy z Nysy zdobyli srebrny oraz brązowy medal mistrzostw Polski seniorów. Zaliczaliśmy się wówczas do ścisłej krajowej czołówki, dzięki czemu w mieście odbyło się kilka prestiżowych turniejów.
Kapitan Czyszczoń popularyzował też bilard wśród swoich kolegów - żołnierzy. W nyskim klubie garnizonowym, którego był kierownikiem, znajdowało się aż sześć różnych stołów do gry. Myślano nawet o zorganizowaniu mistrzostw Polski wojskowych. Niestety, pod koniec lat 90. prężne w Nysie środowisko bilardowe zaczęło się rozpadać.
- Odeszli od nas sponsorzy i mieliśmy wówczas problem nawet ze zorganizowaniem tak atrakcyjnej imprezy jak mistrzostwa Polski juniorów - wspomina kpt. Zbigniew Czyszczoń. - Na dodatek wsparcia odmówiły nam też władze miasta. Burmistrz Janusz Sanocki, poproszony o ufundowanie pucharu na mistrzostwa, odpowiedział mi, że bilard, szachy i warcaby to knajpiane sporty, na które nie wyłoży ani złamanej złotówki.

KOMPONOWANIE STOŁU
Janusz Lissy, producent stołów bilardowych:
- Wykonanie dobrego stołu bilardowego wymaga kilku tygodni pracy oraz zastosowania elementów produkowanych tylko przez nieliczne firmy na świecie. Najważniejsza część stołu to jego korona, składająca się z kamiennej płyty, kauczukowych band, łuz, czyli otworów, do których wpadają bile, oraz płótna, na którym toczy się rozgrywka. Najlepsze elementy powstają we Włoszech oraz w Belgii. Naszym zadaniem jest odpowiednie ich skomponowanie oraz oprawienie w drewno. Cała stolarka związana z wykonaniem stołu bilardowego powstaje w Polsce.

KIJ ZA 9000 ZŁOTYCH
Cena stołu bilardowego zależy od jego rozmiarów oraz jakości użytych do jego budowy elementów. Najprostsze stoły przyzwoitej jakości można kupić już za ok. 2 tysiące złotych. Stoły wysokiej jakości kosztują zaś nawet do 8 tysięcy. Do kompletu należy też dokupić bile. Cena kompletu 16 bil waha się od 250 do 700 złotych. Najlepsze kule bilardowe produkowane są w Belgii z żywicy fenolowej. Czas produkcji dobrej jakości bili wynosi około dwóch tygodni. Kije bilardowe można kupić już za 40 złotych, ale kije profesjonalne, ze skórzanymi końcówkami, polerowanymi szczytówkami oraz oklejone materiałem wchłaniającym pot z dłoni kosztują około 600 złotych. Mistrz świata w trickach bilardowych Bogdan Wołkowski, którego pokazy wymagają niebywałej precyzji, używa kija za około 9 tysięcy złotych.

Zapał niektórych działaczy przyniósł jednak efekty. Obecnie juniorzy z województwa opolskiego podtrzymują dobre seniorskie tradycje sprzed kilku lat. W województwie działa kilka uczniowskich klubów sportowych o profilu bilardowym. Wśród nich zdecydowanie wyróżniają się ośrodki w Złotogłowicach oraz Pakosławicach, należące do najściślejszej czołówki krajowej. Inicjatorem powstania tych klubów był Janusz Szyszka.
- Rzuciłem pomysł, odpowiedziała młodzież i nauczyciele, a Polski Związek Bilardowy podarował kilka stołów. Tak to się zaczęło - mówi skromnie Janusz Szyszka.
- Na około 150 uczniów uczących się w gimnazjum w Pakosławicach w bilard gra ponad połowa z nich - mówi Wojciech Maruszczak, opiekun Uczniowskiego Klubu Sportowego. - Dzięki tak dużej liczbie chętnych udało nam się wyselekcjonować całkiem przyzwoitą drużynę.
W tym roku Mariusz Grech, jeden z najbardziej utalentowanych pakosławickich bilardzistów, zdobył nawet brązowy medal mistrzostw Polski juniorów do lat 16.

Mariusz trenuje w komfortowych warunkach. Jego rodzice poznali się na talencie syna i wstawili mu stół bilardowy do domu. Mimo to nie przerwał treningów w Uczniowskim Klubie Sportowym.
- Mariusz ćwiczy podobnie jak dziesiątki innych dziewcząt i chłopców z Pakosławic. Nie odważę się jednak powiedzieć, że jestem ich trenera. Wielu z nich gra już o niebo lepiej niż ja - przyznaje Wojciech Maruszczak.
W Złotogłowicach bilardem pasjonuje się 40 dzieci. Mają na swoim koncie trzy brązowe medale drużynowych mistrzostw Polski oraz wywalczoną w tym roku przez Pawła Michockiego piątą lokatę w turnieju indywidualnym. Grają w domu kultury na stołach podarowanych przez PZBil. Kilka stołów wstawili tam też członkowie Nyskiego Klubu Bilardowego.
- Teraz nasza sala jest w remoncie, ale po jej otwarciu zamierzamy tu reaktywować działalność Nyskiego Klubu Bilardowego - mówi Bogusław Michocki, kierownik Domu Kultury w Złotogłowicach. - Fundusze na ten cel wyłoży rada sołecka oraz LZS. Mamy też nadzieję, że Dom Kultury w Nysie, którego filią jest placówka w Złotogłowicach, pozwoli bilardzistom korzystać nieodpłatnie z sali.
Uprawianie bilardu na wysokim poziomie jest niestety bardzo kosztowne. Zawodnicy muszą grać w wielu turniejach, co wiąże się z koniecznością opłacania wyjazdów oraz hoteli. Bez sponsorów nie jest to możliwe. Brak funduszy jest główną przyczyną słabych wyników sportowych opolskich seniorów na arenie krajowej. Mimo to pasjonaci tworzą coraz to nowe ligi miejskie i rywalizują między sobą.

W październiku w Niemodlinie odbyły się zawody o Puchar Polski. Przyjechała cała krajowa czołówka. W Byczynie też odbywają się turnieje, w których udział biorą nie tylko polscy bilardziści, ale i zawodnicy z innych krajów. Z kolei w Zdzieszowicach świetnie zorganizowany turniej trwa cały rok.
- Rozgrywki odbywają się co dwa tygodnie w pubie "Stodoła". Każdy z zawodników płaci przed turniejem 10 złotych i z tych pieniędzy finansujemy swoją działalność oraz nagrody - mówi Mirosław Marchewka z Amatorskiego Klubu Bilardowego "Crazy Horses" w Zdzieszowicach.
- Raz w roku organizujemy turniej finałowy. Bierze w nim udział 16 czołowych graczy w klasyfikacji generalnej.
Zdzieszowiccy pasjonaci bilarda zdołali przyciągnąć do siebie licznych sponsorów i zjednali sobie władze gminy. Dzięki temu nagrodami w ubiegłorocznym finale był wysokiej klasy sprzęt radiowy i telewizyjny.
Mocną pozycję Opolszczyzny na bilardowej mapie Polski od kilku lat podtrzymuje też firma Janusza Lissy?ego z Dobrodzienia, produkująca stoły bilardowe. Jest to jedna z zaledwie czterech wytwórni w Polsce, mogących się poszczycić prestiżowym certyfikatem Europejskiej Federacji Pool Bilarda oraz Polskiego Związku Bilardowego.
- Swoją działalność rozpoczęliśmy w 1993 roku. Sprowadziliśmy z zagranicy kilka stołów znanych marek, rozebraliśmy je na czynniki pierwsze i skopiowaliśmy - wspomina właściciel wytwórni. - Z czasem udało nam się nawiązać współpracę z najbardziej renomowanymi kooperantami europejskimi, od których sprowadzamy kamienne płyty do gry, bandy czy sukno.
Dziś w Dobrodzieniu powstają jedne z najlepszych polskich stołów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska