Podnieśli ceny tylko niektórym

fot. Krzysztof Strauchmann
- Chcę kupić ten lokal, ale za wcześniej ustaloną kwotę. Nie zamierzam płacić więcej! - podkreśla Irena Lebiecka.
- Chcę kupić ten lokal, ale za wcześniej ustaloną kwotę. Nie zamierzam płacić więcej! - podkreśla Irena Lebiecka. fot. Krzysztof Strauchmann
Jest bałagan w sprawie sprzedaży miejskich lokali sklepowych w Prudniku. Połowa chętnych ma zapłacić 30 procent więcej.

Opinia

Opinia

Franciszek Fejdych, szef klubu radnych Forum Samorządowe:

- Dziewięciu radnych z naszego klubu zgłosiło projekt nowych zasad sprzedaży lokali komunalnych dotychczasowym najemcom. Chcieliśmy np., żeby bez przetargu sprzedawać je osobom, które najmują sklep co najmniej od pięciu lat i same prowadzą tam działalność, a nie zarabiają na poddzierżawieniu komuś innemu. Chcieliśmy, żeby rada mogła akceptować cenę sprzedaży. Tymczasem radni związani z burmistrzem oraz z SLD odrzucili nasz projekt, tłumacząc, że takie sprawy trzeba pozostawić do decyzji naszym następcom w przyszłej kadencji. Tam, gdzie nie ma zasad, pojawia się chaos. W ostatnich głosowaniach, jeśli lokal spełniał nasze zasady, to głosowaliśmy przeciwko wnioskowi o 30-procentowej podwyżce. Gdy nie spełniał tych wymogów, to wstrzymywaliśmy się od głosu.

To czysta niesprawiedliwość, nie zamierzam płacić więcej - denerwuje się Irena Lebiecka.

Pani Irena prowadziła warzywniak przy ul. Klasztornej w Prudniku. W styczniu ubiegłego roku wystąpiła do burmistrza, żeby jej sprzedał lokal, dotychczas wynajmowany od miasta. Dostała zgodę, zapłaciła nawet tysiąc złotych za wycenę biegłego, określającą wartość sklepu.

- Byłam pewna, że lokal miasto mi sprzeda, i w kwietniu ub. roku zlikwidowałam tu działalność, bo chcę zmienić branżę. Od tego czasu czekam na sprzedaż i tylko tracę, płacąc na darmo czynsz - skarży się Irena Lebiecka.

W listopadzie ub. roku rada miejska cofnęła upoważnienie dla burmistrza, który mógł sam sprzedawać lokale dotychczasowym najemcom bez przetargu. Teraz na każdą sprzedaż musi się zgodzić rada, która dopiero przed tygodniem zajęła się 10 wnioskami z ubiegłego roku.

Niespodziewanie w przypadku połowy lokali radni podnieśli cenę o 30 procent ponad to, co ustalił rzeczoznawca. Więcej zapłacą najemcy sklepów na Batorego 39, Kwiatowej 2, Ratuszowej 16 - 20 i restauracji na Klasztornej. Normalną cenę zastosowano wobec sklepów położonych po sąsiedzku na Piastowskiej, i w Rynku.

- Wycena tych lokali była przygotowana przed rokiem. W międzyczasie ceny na rynku nieruchomości bardzo poszły w górę - argumentuje pomysłodawca podwyżki, radny Julian Serafin. - Mimo podwyżki dotychczasowi najemcy i tak mają uprzywilejowaną pozycję. Musimy działać dla dobra wspólnego!

Radny zarzeka się, że podwyżka miała dotyczyć wszystkich 10 sprzedawanych sklepów. Przez pomyłkę i dezorientację radnych doszło do swoistego nieporozumienia.
- To zła uchwała, bo dzieli najemców - uważa przewodniczący rady Jacek Szczepański. - Mam nadzieję, że wojewoda ją uchyli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska