Zawodnicy startowali w dwóch grupach wiekowych: do 17. i 20. roku życia. W pierwszej całe podium zajęli reprezentanci Budowlanych. Wygrał Valentin Carp-Jarmoliński, który w rwaniu osiągnął 120 kilogramów, a w podrzucie poradził sobie ze sztangą ważącą 160 kg, bijąc swój rekord życiowy.
- Bardzo się cieszę, bo na treningach dźwigałem dotąd 158 kg - tłumaczył młody sztangista. - Moim celem na ten sezon jest udział w mistrzostwach świata do lat 17, które zostaną rozegrane w Peru. Sięgałem już po medale mistrzostw Polski, więc wierzę, że zdołam też zaistnieć na arenie międzynarodowej. Pochodzę z Mołdawii, a ciężary trenuję od czterech lat. Sport daje mi dużo radości, mimo że wymaga wytrwałości i ciężkiej pracy. Jestem jednak zdeterminowany. Mój idol to Bartłomiej Bonk, z którym mam zresztą okazję ćwiczyć.
Optymizm Jarmolińskiego studził nieco szkoleniowiec Budowlanych Ryszard Szewczyk.
- 280 kg w dwuboju to w jego kategorii wagowej przyzwoity, ale nie jakiś rewelacyjny wynik - oceniał jeden z najlepszych polskich fachowców. - Przed nim, podobnie jak przed pozostałymi, jeszcze długa droga, by dojść na szczyt. A czy któryś z nich się wybije, trudno powiedzieć, bo chłopcy jeszcze dojrzewają i zmieniają kategorie.
Obok Jarmolińskiego na podium stanęli jeszcze dwaj inni opolanie: Kamil Oleśkiewicz (323 punkty w klasyfikacji Sincleare'a, uwzględniającej uzyskany rezultat oraz wagę zawodnika) i Miłosz Czachor (310,5).
W starszej grupie walkę o zwycięstwo stoczyli Mateusz Szatkowski z Budowlanych i reprezentujący klub z Ostrowa Mazowieckiego Paweł Brylak, który na Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w Nankinie w kategorii do 62 kg zajął piąte miejsce. W Skorogoszczy dźwignął łącznie 280 kg, o 10 więcej niż Szatkowski, i zwyciężył.
W dziewiątej edycji turnieju wzięło udział 16 ciężarowców.
- Chcielibyśmy większej liczby uczestników, lecz to niemożliwe z racji na małą salkę treningową i ograniczone finanse - komentował organizator Władysław Górka. - Nikt jednak ze startujących nie wyjeżdża z pustymi rękami. Początkowo traktowaliśmy turniej jako zabawę, która z czasem przekształciła się jednak w poważną rywalizację. Za pomoc dziękuję: Ireneuszowi Jurze, Dariuszowi Lipce i Edwardowi Marciniakowi. Gdyby nie ci trzej panowie, nie byłoby szans na zrobienie czegokolwiek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?