Podpalacz wraca na wysypisko w Ciężkowicach

Daniel Polak
Dogaszanie pożarów, które wybuchają w Ciężkowicach, za każdym razem trwa wiele dni.
Dogaszanie pożarów, które wybuchają w Ciężkowicach, za każdym razem trwa wiele dni. Daniel Polak
Składowisko śmieci w Ciężkowicach (powiat kędzierzyńsko-kozielski) jest teraz monitorowane w dzień i w nocy. Wszystko w obawie przed piromanem.

Pierwszy pożar wybuchł w marcu. Wtedy jeszcze podejrzewano, że doszło do przypadkowego zaprószenia ognia, albo tzw. samozapłonu, co teoretycznie może zdarzyć się na wysypisku. Te wątpliwości rozwiał kolejny pożar, który miał miejsce w kwietniu.

- Płomienie było widać z odległości kilku kilometrów. Strażacy, którzy przybyli na miejsce szybko przystąpili do działań, bo dym zasłaniał widoczność na drodze krajowej nr 45 i stanowił poważne zagrożenie dla kierowców. Dodatkowo akcję utrudniał wiatr - relacjonował to wydarzenie na portalu nto.pl internauta Mateo.

Płomienie udało się ugasić po czterech godzinach, a w akcji wzięło udział pięć zastępów straży. Przez kilka następnych dni trwało dogaszanie pogorzeliska, zużyto wiele tysięcy litrów wody. Urzędnicy liczyli, że mieszkańcy pomogą ustalić policji, kto jest sprawcą. W tym celu ufundowali nagrodę - 1000 złotych za wskazanie podpalacza.

Sprawa ucichła na kilka miesięcy. W październiku znów wybuchł pożar.
- O trzeciej w nocy. Na dodatek w miejscu, w którym od dawna nie składujemy nic nowego - opowiada Adrian Kasper, kierownik Zakładu Usług Komunalnych w Polskiej Cerekwi, który zarządza wysypiskiem w Ciężkowicach.

I tym razem dogaszanie trwało kilka dni. Adrian Kasper zaznacza, że od tego czasu obiekt jest już monitorowany przez całą dobę. Nie chce wyjaśnić w jaki sposób, aby nie ułatwiać "pracy" podpalaczowi.

- Nasza propozycja nagrody dla osoby, która wskaże sprawcę, wciąż jest aktualna - zaznacza Adrian Kasper. - Musimy jakoś poradzić sobie z tym problemem.

Pożary są o tyle niebezpieczne, że podczas spalania śmieci do atmosfery przedostają się bardzo szkodliwe substancje. Czy ich sprawcami nie są jednak ci, którzy przeczesują składowisko w poszukiwaniu cennych rzeczy?

- Mamy taką grupę ludzi, jak zresztą na każdym wysypisku, która tu przychodzi. Ale oni robią to w dzień a nie w nocy - zaznacza Adrian Kasper. - Dlatego ich nie podejrzewam o to. Wykluczyliśmy też samozapłony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska