Podpalacze dużym problemem opolskich rolników

fot. sxc
fot. sxc
W ciągu ostatniej godziny strażacy wyjeżdżali dziesięć razy do płonących traw w okolicach Opola, Kędzierzyna -Koźla, Brzegu i Nysy. Jednak, to nie rolnicy, jak często się sugeruje, podpalają suche trawy.

Pierwszy sygnał o płąonących trawach w okolicy Opola strażacy odebrali kilka minut po godzinie piętnastej. Następne sygnały odbierali już po kilkudziesięciu minutach. Co może być przyczyną aż tak wielu pożarów suchych traw?

- My jeździmy gasić pożar, nie prowadzimy na miejscu dochodzenia - podkreśla dyżurny KW PSP w Opolu - Jeśli pada podejrzenie, ze mamy do czynienia z podpaleniem, to sprawą zajmują się dochodzeniowcy z policji. A w poprzednich przypadkach, sprzed kilku dni ktoś je podpalał.
Oczywiście w takich przypadkach najłatwiej posądzić o podpalenia rolników, właścicieli płonących łąk.

- W żadnym razie łąk nie podpalają rolnicy - podkreśla Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu. - Tak może było zanim weszliśmy do Unii. Dzisiaj na podpalenia nie zezwalają przepisy unijne, które strzegą środowiska naturalnego i nakładają za podpalania bardzo wysokie kary.
Przede wszystkim rolnik, który wypala łąki jest natychmiast pozbawiany dopłat bezpośrednich.

- A to przy słabych zbiorach, często jedyny stały dochód rodziny rolnika- mówi prezes Czaja. - I chyba nie trzeba tłumaczyć, że nikt dobrowolnie nie pozbawia się pieniędzy.

Reprezentant opolskich rolników jeszcze dodaje, że podpalenia, to metody afrykańskiego rolnictwa, z którym Unia Europejska niewiele ma wspólnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska