Podpisać listę i do domu. Jak pracują radni

Daniel Polak
Samorządowców nikt nie rozlicza z czasu pracy, a sam podpis na liście obecności podczas sesji czy na obradach komisji rady miasta wystarcza, żeby wziąć dietę (standardowo około 1500 złotych miesięcznie).
Samorządowców nikt nie rozlicza z czasu pracy, a sam podpis na liście obecności podczas sesji czy na obradach komisji rady miasta wystarcza, żeby wziąć dietę (standardowo około 1500 złotych miesięcznie). Daniel Polak
Radni wpadają na sesję, podpisują listę obecności i znikają. Czasem przyjmują zakłady, kto wyjdzie pierwszy. Tak bywa np. w Kędzierzynie-Koźlu.

Radny miejski Andrzej Kopeć z Platformy Obywatelskie dwa razy zaatakował na swoim blogu radnego PiS-u Roberta Młodzińskiego. Już w lutym zarzucił mu, że często opuszcza salę obrad i to w najistotniejszych momentach. "Na sesji, która trwała ponad 15 godzin, przebywał pan niecałe 2 godziny, opuszczając swoje miejsce przed najważniejszymi punktami porządku obrad, ale już po podpisaniu listy obecności" - oburzył się. W tym wypadku chodziło o sesję oświatową, na której głosowano uchwały intencyjne w sprawie likwidacji trzech podstawówek.

Kilka dni temu radny Kopeć ponownie zaczął strofować radnego Młodzińskiego. Na blogu ogłosił konkurs pod hasłem "Wyjdzie, nie wyjdzie". Stawką była zgrzewka soku pomidorowego. Miał ją dostać ten, kto bezbłędnie odgadnie, o której godzinie opuści sesję reprezentant PiS. - Andrzej zachował się nieładnie. Chciał błysnąć, ale strzelił kulą w płot, bo już wcześniej mówiłem mu, że nie mam zamiaru opuszczać tej ważnej sesji - mówi nto Robert Młodziński.

A dlaczego nie bywał regularnie na poprzednich obradach? - Podczas lutowej sesji faktycznie wyszedłem po dwóch godzinach, ale miałem bardzo ważne powody rodzinne. Nie chcę o nich mówić, zapewniam jednak, że każdy mężczyzna zrobiłby to samo na moim miejscu - przysięga radny Młodziński.

Tyle że problem dotyczy nie tylko jego, ale wielu innych kolegów radnych. Spóźniają się na sesje, wychodzą w trakcie obrad albo przychodzą tylko na chwilę, podpisują listę i... już ich nie ma. Nie umknęło to uwadze mieszkańców, którzy na ostatnie sesje dotyczące reformy oświaty przychodzili tłumnie.

- Szedłem na obrady, które trwały już bitą godzinę, a w drzwiach wejściowych minąłem uśmiechniętego radnego. On zamiast na salę posiedzeń szedł na parking. Wsiadł do auta i odjechał - opowiada jeden z mieszkańców. - Wrócił po paru godzinach.

Problem w tym, że samorządowców nikt nie rozlicza z czasu pracy, a sam podpis na liście obecności podczas sesji czy na obradach komisji rady miasta wystarcza, żeby wziąć dietę (standardowo około 1500 złotych miesięcznie).

Hubert Majnusz, radny Mniejszości Niemieckiej: - Jest pewna grupa radnych, którzy nie przychodzą na obrady na ustaloną godzinę. Niektórzy podczas ostatnich trzech posiedzeń opuścili po ponad osiem godzin!

Radny Majnusz zaproponował więc, żeby w nowym statucie rady gminy, który będzie uchwalany w czerwcu, znalazły się zapisy o konieczności odnotowywania godzin przyjścia i wyjścia rajców z obrad w specjalnych protokołach.

Jego koledzy z rady mówią zgodnie, że taki pomysł jak najbardziej akceptują.
- Każde wyjście z sesji powinno też być zgłaszane przewodniczącemu rady razem z wyjaśnieniem. Każdemu z nas może coś wypaść, ale nie możemy przesadzać. Nie chcę mówić o nazwiskach, zamiast tego proponuję, żebyśmy się wszyscy zmobilizowali - apeluje Marek Niemiec, wiceprzewodniczący Rady Miasta w Kędzierzynie-Koźlu.

Radni mają też ustalić, jakie konsekwencje finansowe ponosić będą samorządowcy za nieusprawiedliwione spóźnienia albo ucieczki z sesji.

Z Andrzejem Kopciem nie udało nam się wczoraj skontaktować. Na swoim blogu poinformował, że zgrzewkę soku pomidorowego wygrał... radny Młodziński, bo tym razem dotrwał do końca sesji. Kopeć przeprosił też i przyznał, że jego przeczucia co do dyscypliny radnego PiS-u się nie potwierdziły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska