Gospodarze od początku ruszyli do ataku, przejęli inicjatywę i dyktowali warunki gry. Nie potrafili jednak stworzyć dogodnych sytuacji strzeleckich.
Najlepszą okazję mieli w 23. min. Tracz z wolnego sprytnie zagrał po ziemi do Lachowskiego, ten błyskawicznie strzelił, bramkarz z trudem sparował piłkę, która trafiła jeszcze w poprzeczkę i wyszła na róg. Ta sytuacja stała się sygnałem do dalszych ataków opolskiej drużyny. Na bramkę gości nacierali Drąg, Rogowski i Mika, ale brakowało im skuteczności. Wreszcie Lachowski precyzyjnie zacentrował i Mika (w ostatniej chwili zastąpił kontuzjowanego w Praszce Żymańczyka) z bliska nie dał szans bramkarzowi Promienia. Goście atakowali z kontry, okazji nie wykorzystali jednak Kopernicki i Kuźmińczuk, bo mieli kiepsko nastawione celowniki. Tuż przed przerwą Kochanowski odważnie poszedł do długiego podania, wygrał pojedynek z bramkarzem, ale piłka po jego akcji trafiła w poprzeczkę.
Po przerwie do odrabiania strat ruszyli piłkarze Promienia, na szczęście dla Odry Tychowski i Felich nie potrafili ulokować piłki w siatce. W 58. min Kochanowski po szybkim biegu nie doszedł do prostopadłego zagrania. Za chwilę Lachowski wyręczył młodszego kolegę i było 2-0. Rzut rożny precyzyjnie wykonał Tracz, do piłki doszedł "Lacha" i głową pewnie ulokował ją pod poprzeczką.
* Odra Unia Opole - Promień Żary 2-0 (1-0)
1-0 Mika - 40. (głową), 2-0 Lachowski - 58. (głową).
Odra Unia: Feć (33. Kall) - Jagieniak, Lisiński, Drąg (72. Jacek) - Tracz, Golec, Rogowski, Mika (56. Babik), Rychlewicz - Lachowicz, Kochanowski (76. Gnoiński). Trener Dariusz Kaniuka.
Promień: Ciesielski (46. Kowalczyk) - Tychowski, Broniszewski, Januszewski, Mierzwiak - Kozioła, Felich (65. Czyżyk), Kuźmińczuk, Dudek (78. Dewo) - Babij, Kopernicki (74. Siemiński). Trener Andrzej Lewandowski.
Sędziował Włodzimierz Milczarek (Piotrków Trybunalski). Żółte kartki: Jagieniak, Lisiński, Drąg, Mika (wszyscy Odra Unia). Widzów 300.
Mimo straty dwóch bramek goście nie zamierzali rezygnować z poprawy rezultatu. W 62. min Kuźmińczuk z wolnego trafił w słupek, za moment piłka po dobitce wylądowała na poprzeczce, a kolejną poprawkę obronił Kall.
Końcówka spotkania była ciekawa. Najpierw Dudek nie wykorzystał okazji sam na sam, bo Kall ponownie stanął na wysokości zadania. Potem okazję miał Rychlewicz, ale jego uderzenie obronił bramkarz. Jeszcze raz Kall wyszedł zwycięsko z "setkowego" pojedynku z Czyżykiem. Krótko przed końcem wprowadzony do gry ruchliwy Gnoiński ostrym strzałem po ziemi próbował zaskoczyć bramkarza Kowalczyka. Ten jednak z największym trudem wybił piłkę na róg.
