Podwórkowych gier czar

Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik
Komentarz Ryszarda Rudnika.

Dziś z nto dodatek-przypominajka, o tym jak to drzewiej na naszych podwórkach bywało. Drzewiej, czyli dawno, tak dawno, że rodzice dzisiejszych pięcio-, sześciolatków tego nie pamiętają. No więc my przypominamy podwórkowe gry i zabawy z czasów, gdy o komputerze nikt nie słyszał i to plac między domami był największą kuźnią wyobraźni dzieciaków.

Zresztą i podwórka były inne niż teraz. Po pierwsze, gwarne, bo wyż demograficzny w domu nie gnuśniał, a po drugie, obszerne, bo pojęcie deweloperskiej wartości gruntu było nieznane, więc i przestrzeń między blokami nielimitowana, czego ślady tu i ówdzie pozostały do dziś. Po trzecie wreszcie, dziecięcy gwar i harmider był czymś tak naturalnym, że nikomu do głowy nie przychodziło, iż dzieci na dworze, czy na polu przeszkadzają, bo wiadomo,że dziecko musi się wyszumieć.

Wytyczało się podwórkowe szlaki Wyścigu Pokoju, zawodnicze korkowe koszulki na kapslach były udekorowane lepiej niż te w realu. Ambicją każdego „trenera" było posiadanie kompletnej drużyny narodowej. O ekipę Szurkowskiego, Hanusika, Szozdy to się puszczało losy, gdyż Polska mogła być tylko jedna. A kto zbyt często przegrywał, tracił prawo do biało-czerwonych barw. Poza tym u nas chłopcy rżnęli w skata. Ale o tym może już w innym dodatku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska