Pogoń Prudnik nadal w grze! W niedzielę czwarty mecz z Sokołem Łańcut

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Pogoń Prudnik postawiła się faworyzowanemu Sokołowi Łańcut i niewiele brakowało, a odniosłaby dwa zwycięstwa.
Pogoń Prudnik postawiła się faworyzowanemu Sokołowi Łańcut i niewiele brakowało, a odniosłaby dwa zwycięstwa. Oliwer Kubus
W trzecim meczu ćwierćfinałowym I ligi Pogoń Prudnik pokonała u siebie Sokół Łańcut 74:65. W niedzielę kolejne spotkanie między tymi drużynami.

W rywalizacji toczącej się do trzech zwycięstw jest 2-1 dla Sokoła. Jeśli Pogoń w niedzielę wygra i doprowadzi do remisu, piąty, decydujący mecz odbędzie się w Łańcucie. Biorąc pod uwagę znakomitą postawę prudniczan z soboty, takiego scenariusza nie można wykluczyć.

Podopieczni Tomasza Michalaka stali pod ścianą, bowiem ewentualna porażka oznaczałaby dla nich koniec sezonu. Wyszli na parkiet bardzo zmobilizowani i z wielką ambicją walczyli o każdą piłkę. Pierwsza kwarta zakończyła się remisem, ale drugą nasi koszykarze rozegrali koncertowo. Wygrywali większość pojedynków pod tablicami, jednocześnie trafiając z półdystansu z dobrą skutecznością (63,2 procent celnych rzutów za dwa w całym starciu). To poskutkowało objęciem prowadzenie, które do połowy urosło do 10 punktów (43:33).

Trener Sokoła Dariusz Kaszowski w przerwie długo analizował przebieg meczu i zalecił swoim podopiecznym agresywniejszą postawę w obronie. To zdawało egzamin, ale tylko momentami. Świetnie dysponowani gospodarze znaleźli receptę na taką taktykę rywali i ciągle dość łatwo wypracowywali sobie pozycje rzutowe. Przed czwartą kwartą wygrywali 59:50.

Goście nie złożyli broni i po dwóch "trójkach" zmniejszyli straty do trzech oczek. Miejscowych jednak nie dogonili, mimo że kilka razy mieli ku temu szansę. Zawodziła ich skuteczność i górę brały nerwy. U zawodników z Prudnika przeciwnie. Ani na chwilę nie zwątpili w sukces, umiejętnie i długo rozgrywali piłkę, dzięki czemu znów wypracowali bezpieczną zaliczkę. Gdy Tomasz Madziar n minutę przed końcem trafił za trzy, dając swojej drużynie siedmiopunktowe prowadzenie, w hali nastąpił wybuch radości, a publiczność zaczęła świętować - w pełni zasłużone - zwycięstwo.

Pogoń znów funkcjonowała jako kolektyw, a jej grę oglądało się z wielką przyjemnością. W końcówce ciężar odpowiedzialności na swoje barki brał kapitan Krzysztof Chmielarz, natomiast kapitalną partię rozgrywał Madziar, który nie tylko był najskuteczniejszy w zespole, ale też harował jak za dwóch i trafiał nawet z niewygodnych pozycji.

- Chciałem iść agresywnie na deskę w ataku i to mi wychodziło - tłumaczył Madziar. - Wiedzieliśmy, że aby wygrać, musimy zostawić serce na parkiecie. I zostawiliśmy. Byliśmy niezwykle zmotywowani i nawet kiedy rywale nas dochodzili, to byłem wręcz pewny, że nie damy sobie wydrzeć zwycięstwa. Mamy doświadczonych koszykarzy, którzy potrafią uspokoić grę i pokierować zespołem. Walczymy dalej, ciągle mamy szansę na najlepszą czwórkę.

W niedzielę w Prudniku czwarty mecz obu zespołów. Jego początek przewidziano na godzinę 17.30.

- Niech kibice będą naszym dodatkowym zawodnikiem! - apeluje Krzysztof Chmielarz.

Pogoń Prudnik - Sokół Łańcut 74:65 (19:19, 24:14, 16:17, 15:15)

Pogoń: Chmielarz 12 (1x3), Bogdanowicz 2, Mordzak 13, Wojdyła 13, Cichoń 2 - Madziar 17 (2x3), Nowakowski 11, Nowerski 4. Trener Tomasz Michalak.
Sokół: Kulikowski 10 (1x3), Koszuta 11, Mroczek-Truskowski 10 (2x3), Klima 9, Jakóbczyk 19 (2x3) - Fortuna, Pławucki, Balawender 1, Czerwonka, Wrona 3 (1x3), Pisarczyk 2. Trener Dariusz Kaszowski.

Sędziowali: Marek Januszonek (Gorzów Wlkp.), Michał Trypuć (Szczecin) i Tomasz Konopacki (Szczecin). Widzów 750.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska