Po pierwszej połowie spotkania wydawało się, że Pogoń uporządkowała swoją grę i będzie systematycznie budować dorobek punktowy. Druga kwarta była szczególnie dobra w wykonaniu Marcina Łakisa.
Zbierał piłki pod obiema tablicami, kierował mądrze grą młodszych kolegów, a sam w ciągu dziesięciu minut zdobył 15 punktów.
- Byłem podbudowany tym, że na trybunach zawitał mój roczny syn Karol - zaznaczał Marcin Łakis. - To jego pierwszy mecz, wcześniej był trochę za mały, aby zabierać go ze sobą. To właśnie jemu chciałbym zadedykować wygraną.
Wszystko to zostało roztrwonione w trzeciej odsłonie, którą prudniczanie przegrali różnicą aż 20 "oczek". Później prowadzenie przechodziło z rąk do rąk i wynik był niewiadomą do samego końca.
Dzięki udanym wejściom Kacpra Stalickiego Pogoń utrzymywała kontakt z przeciwnikiem, choć w 38 min wynik brzmiał 77:81. Wtedy to wyraźnie ożywił się Maciej Lepczyński.
Protokół
Protokół
Pogoń Prudnik - MKKS Rybnik 87:81 (23:22, 22:8, 16:36, 26:15)
Pogoń: M. Łakis 31 (5x3), Rogacewicz 4, Suprun 10, Lepczyński 17 (1x3), Janikowski 10 (1x3) - Madziar 6, Stalicki 6, Trytek 3 (1x3), Bara. Trenerzy Bartosz Trytek i Tomasz Michalak.
Sędziowali: Waldemar Kusza (Wrocław), Wojciech Majcherowicz (Tychy). Widzów 350.
- Przystąpiłem do spotkania trochę bez motywacji - przyznał Lepczyński. - Nie walczyliśmy już o nic i był to mecz o "pietruszkę". Słuchałem kibiców, którzy na nas krzyczeli, ale ciężko mi było się zmobilizować. W znacznej części jest to spowodowane tym, że już od pół roku gramy bez "kasy".
Popularny "Lepa" pokazał jednak na czym polega rola jednego z liderów drużyny. Wziął na siebie ciężar gry i dzięki temu pożegnanie sezonu w Prudniku przyniosło zwycięstwo Pogoni.
Poza Lepczyńskim oszczędzali się też - acz zupełnie z innego powodu - młodzi zawodnicy, na których będzie opierać się gra prudniczan w przyszłym sezonie.
- Dzisiaj wyszliśmy na parkiet z założeniem, aby wygrać jak najmniejszym nakładem sił - zdradził Stalicki. - Byliśmy z Tomkiem Madziarem oszczędzani, gdyż mamy ważny meczo o awans do półfinałów Mistrzostw Polski.
Pod nieobecność Kamila Czapli dobrze grę miejscowych prowadzili młodzi Paweł Janikowski i Wojciech Bara.
- Z każdym kolejnym meczem jest lepiej i czuję się pewniej - podkreślał Janikowski. - W końcówce popełniłem kilka błędów, ale poradziliśmy sobie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?