MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pogorzelcy z Opola mają szansę zamienić cieknący kemping na... Belweder

Mirela Mazurkiewicz
Anita i Bogdan Stępniowie w pożarze domu w Opolu stracili wszystko, co mieli. Uratowali życie swoje i ich wiernej suczki Tosi. Wierzą, że przed zimą znowu będą mieli dach nad głową.
Anita i Bogdan Stępniowie w pożarze domu w Opolu stracili wszystko, co mieli. Uratowali życie swoje i ich wiernej suczki Tosi. Wierzą, że przed zimą znowu będą mieli dach nad głową. archiwum prywatne
Państwo Stępniowie w pożarze stracili wszystko, co mieli. Na pomoc ruszyli sąsiedzi, którzy znaleźli dla nich domek holenderski. - Ścigamy się z czasem, bo jeśli nie uzbieramy pieniędzy, to przepadnie domek i wpłacony na niego zadatek - mówią. Do celu zostało niecałe 10 tys. złotych.

- Początkowo chcieliśmy kupić kontener mieszkalny, ale kosztował 75 tysięcy. Zebranie takiej kwoty jest dla nas nierealne - mówi Monika Michałowska, sąsiadka pogorzelców. - Znaleźliśmy w Radomiu używany domek holenderski, o wdzięcznej nazwie Belweder. Wywalczyliśmy 6 tysięcy rabatu, dlatego koszt sprowadzenia i ustawienia domku to 34 tys. złotych.

Ogień w stuletnim domu przy ul. Środkowej w Opolu wybuchł ostatniego dnia marca. Anita i Bogdan Stępniowie szykowali się już do snu.

Płomienie były dosłownie wszędzie. Mam żal do męża, że ruszył w ten żywioł, żeby ratować nasz dobytek. Przecież mógł zginąć - mówiła nam na początku maja pani Anita. Skończyło się na poparzeniach, ale małżeństwo z dnia na dzień zostało bez dachu nad głową. Uratowali tylko to, co mieli na sobie.

Stępniowie to pogodni i lubiani ludzie, dlatego sąsiedzi błyskawicznie zorganizowali dla nich pomoc. Przy zgliszczach stanęła przyczepa kempingowa, która stała się ich tymczasowym domem. Przyczepka przeciekała, ale małżonkowie nie wybrzydzali. Byli wdzięczni za to, co dostali. - Wyremontowanie spalonego domu kosztowałoby 200 tys. złotych. To ogromna kwota, dlatego szybko stało się jasne, że oni już tam nie wrócą - mówi Monika Michałowska. - Gdy o sprawie zrobiło się głośno, obcy ludzie zaoferowali pomóc. Zgłosiła się m.in. firma, która pomogła rozebrać zgliszcza. Teraz sen z powiek spędza nam to, czy zdążymy zebrać pieniądze na domek. Pani Anita wpłaciła już zadatek, a teraz ścigamy się z czasem, bo jeśli nie zbierzemy całej kwoty, to przepadnie zarówno domek, jak i zadatek.

Sprzedawca zgodził się zarezerwować domek na miesiąc. Do opłacenia go brakuje blisko 10 tys. złotych. - Pieniędzy musimy zebrać trochę więcej, bo przecież oni stracili wszystko co mieli. Chcemy im pomóc w tym niełatwym starcie - mówi sąsiadka pogorzelców. - Pojechaliśmy z panią Anitą do Radomia, żeby zobaczyć ten domek. Te 37-metrów jest dla niej jak najpiękniejsza rezydencja. No po prostu taki ich Belweder.

Internetową zbiórkę można wesprzeć na stronie internetowej Dobra Zbiórka.

W sprawie pomocy można też kontaktować się z Moniką Michałowską, pisząc na adres: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polacy oceniają rząd: mieszane opinie po roku

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska