Pogorzelcy z Opola zebrali pieniądze na domek

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Anita i Bogdan Stępniowie z Opola w marcowym pożarze stracili dorobek całego życia. Mężczyzna, próbując ratować rzeczy przed ogniem, został dotkliwie poparzony. Uratowali się oni oraz ich suczka Tosia, ale zostali bez dachu nad głową. Wtedy z pomocą ruszyli sąsiedzi, dzięki których zaangażowaniu państwo Stępniowie dostaną domek, o jakim nie marzyli.
Anita i Bogdan Stępniowie z Opola w marcowym pożarze stracili dorobek całego życia. Mężczyzna, próbując ratować rzeczy przed ogniem, został dotkliwie poparzony. Uratowali się oni oraz ich suczka Tosia, ale zostali bez dachu nad głową. Wtedy z pomocą ruszyli sąsiedzi, dzięki których zaangażowaniu państwo Stępniowie dostaną domek, o jakim nie marzyli. archiwum prywatne
Po pożarze zamieszkali w przeciekającej przyczepie kempingowej. Gdy grupa sąsiadów ruszała ze zbiórką na domek holenderski mało kto wierzył, że zakończy się ona sukcesem. - Czasami myślę, że to sen - mówi pani Anita, która wiosną straciła dach nad głową.

- Prawie 20 lat jesteśmy małżeństwem i nie sądziłam, że przyjdzie nam się jeszcze dorabiać wszystkiego od pierwszej łyżki - mówi Anita Stępień. - Ostatnio mąż wypatrzył na targu staroci garnuszek za drobną kwotę. Wzięliśmy go, bo dla nas teraz każdy grosz się liczy. Ale ten dramat pokazał nam też, ilu cudownych ludzi mamy wokół siebie...

Ogień w stuletnim domu przy ul. Środkowej w Opolu wybuchł pod koniec marca. Anita i Bogdan Stępniowie szykowali się już do snu. Pan Bogdan próbował ratować dobytek, co niemal przypłacił życiem. Małżonkowie z dnia na dzień zostali bez dachu nad głową. Uratowało się tylko to, co mieli na sobie.

Tymczasowym lokum dla pogorzelców stała się cieknąca przyczepa kempingowa. Szybko okazało się, że koszt odbudowy starego domu byłby ogromny, dlatego trzeba było znaleźć plan B. A wtedy do akcji wkroczyli sąsiedzi. - Pani Basia zorganizowała plandekę, żeby woda nie lała nam się na głowę. Pani Monia dokonała cudu, bo gdyby nie jej zaangażowanie nie mielibyśmy nawet co marzyć o domku - mówi wzruszona Anita Stępień.

Pani Monika to Monika Michałowska. Dobry duch akcji i kobieta, która jeśli na coś się uprze, to nic jej nie powstrzyma. - Znaleźliśmy używany domek holenderski za 40 tys. złotych. Udało się wywalczyć spory rabat, ale ponad 30 tys. złotych i tak musieliśmy zebrać - opowiada pani Monika. - Gdy zaczynaliśmy zbiórkę ludzie patrzyli na nas z niedowierzaniem. Mówili, że to się nie da. Na szczęście się pomylili.

Belweder, bo tak nazywa się domek, ma 37-metrów kwadratowych powierzchni i dla państwa Stępniów jest jak wyśniona rezydencja. - Jestem onieśmielona, gdy myślę, że zamieszkamy w tak pięknym domu - mówi skromnie pani Anita. - Bardzo dziękuję wszystkim, którzy nam pomogli.

Pogorzelcy mają zamieszkać w Belwederze pod koniec lipca. Można im pomóc się urządzić wpłacając pieniądze za pomocą portalu Dobra Zbiórka www.dobrazbiorka.pl/pozar-w-opolu

Jesteście ciekawi, jak wyglądało życie pogorzelców oraz w jakim domu zamieszkają za trzy tygodnie?

od 7 lat
Wideo

Gdynia Orłowo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska