Tak wynika z kontroli przeprowadzonej w tej placówce przez konsultanta wojewódzkiego ds. medycyny ratunkowej Piotra Jastrzębskiego. A doszło do niej z powodu uchybień w obsadzie karetek, jakie już miały miejsce w opolskim pogotowiu w kwietniu tego roku i powinny były zostać usunięte.
W trakcie inspekcji okazało się, że np. 5 maja dwóch lekarzy, na trzech pełniących dyżur w karetkach reanimacyjnych, nie posiadało kwalifikacji zgodnych z tzw. specyfikacją konkursową, wymaganą przez fundusz zdrowia. Ze specyfikacji wynika, że w "erce" może jeździć tylko anestezjolog, specjalista od intensywnej terapii oraz specjalista medycyny ratunkowej.
Potrzebnych uprawnień nie miało też: 6 maja - 2 medyków, 7 maja - trzech i 8 maja - również trzech. Wszyscy w tych dniach jeździli w karetkach wypadkowych. W zespołach mogą dyżurować tylko anestezjolodzy, specjaliści medycyny ratunkowej, chirurdzy ogólni oraz interniści. Tymczasem jeździli w nich lekarze bez specjalizacji lub dopiero rozpoczynający specjalizacje z ginekologii, ortopedii, neurologii, medycyny rodzinnej i chirurgii ogólnej.
Ponadto 8 maja odpowiednich kwalifikacji nie miał też lekarz z karetki reanimacyjnej. Miał on wprawdzie specjalizację, ale... z medycyny kolejowej.
Większość z lekarzy, którzy nie posiadali wymaganych kwalifikacji, pochodziła spoza powiatu opolskiego lub spoza naszego województwa. Konsultant wojewódzki nie otrzymał żadnych dokumentów świadczących o tym, że odbyli oni jakiekolwiek szkolenia, które by ich uprawniały do pełnienia dyżurów w zespołach wyjazdowych pogotowia.
Kontrola miała charakter wyrywkowy i dotyczyła tylko okresu od 5 do 8 maja. Doktor Jastrzębski, chociaż o to prosił, nie otrzymał do wglądu od dyrekcji listy aktualnie dyżurujących w pogotowiu lekarzy wraz z ich specjalizacjami ani grafiku dyżurów. Dlatego musiał się oprzeć tylko na codziennych zbiorczych raportach o wyjazdach karetek oraz na kartach wyjazdowych, na których znajdowały się pieczątki medyków.
- Nie udostępniłam listy dyżurnych lekarzy, gdyż tysiąc razy tłumaczyłam konsultantowi, że wgląd do nich nie należy do jego kompetencji - powiedziała wczoraj "NTO" Halina Żyła, dyrektor pogotowia. - Z rozporządzenia ministra zdrowia wynika, że przedmiotem jego kontroli może być tylko ocena dostępności do świadczeń medycznych udzielanych przez pogotowie i to mu umożliwiliśmy.
Z raportu pokontrolnego wynika też, że dokumentacja medyczna, która w przypadku pacjentów będących w stanie zagrożenia powinna być prowadzona niezwykle dokładnie, była prowadzona: "mało czytelnie, często nie zawierała oceny podstawowych parametrów medycznych niezbędnych do określenia stanu pacjenta". W związku z tym konsultant wojewódzki nie we wszystkich przypadkach mógł ocenić wartość postępowania medycznego.
- Uważam, że dla dobra pacjentów i dla dobra ogółu - umowa na usługi świadczone przez zespoły wyjazdowe opolskiego pogotowia musi zostać jak najszybciej zweryfikowana - stwierdził wczoraj dr Piotr Jastrzębski, konsultant wojewódzki ds. medycyny ratunkowej. - W karetkach reanimacyjnych i wypadkowych powinni jeździć tylko lekarze kompetentni, o najwyższych kwalifikacjach. System zatrudniania, który jest w pogotowiu, nie może być kontynuowany, gdyż prowadzi do nieprawidłowości i do rozmywania się odpowiedzialności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?