Pokłócili się o ściankę

Redakcja
W sąsiedzkim sporze muszą interweniować nawet władze gminy Dobrzeń Wielki.

W minionym tygodniu pan Stanisław, mieszkaniec domu przy pl. Klasztornym 8 w Czarnowąsach, dowiedział się, że na dwa tygodnie będzie musiał opuścić jeden ze swoich pokoi - prowadzone będą prace związane z naprawą podłogi w mieszkaniu nad nim. Nasz czytelnik nie krył oburzenia. Jego zdaniem po remoncie, który przeprowadziła sąsiadka z góry, strop grozi zawaleniem, a on musi się wyprowadzić. Sąsiadka wyburzyła u siebie jedną ze ścianek.

- Dlaczego mam cierpieć przez czyjeś działanie. Przed remontem mieszkania nade mną wszystko było dobrze. Coś w tym musi być - opowiada pan Stanisław.
- Przed wyburzeniem był u mnie inżynier budowlany i powiedział, że mogą ściankę usunąć. To nie była ściana nośna, lecz działowa, wybudowana przez poprzednich mieszkańców, a na naprawę podłogi czekam już od kilku lat - twierdzi obwiniana przez pana Stanisława sąsiadka.
Zgadza się z nią dyrekcja Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Kup. Budynek ma sto lat, ostatni raz remont przeprowadzono 20 lat temu. W planach inwestycyjnych na ten rok była naprawa podłogi w jednym pokoju, w mieszkaniu nad panem Stanisławem. Już kilka lat temu podłoga zaczęła się obniżać. Na styku ze ścianami powstały olbrzymie szpary, a na środku - spad.

- To nie wina ścianki, która zresztą została usunięta z innego pomieszczenia bez szkody dla stropu. Opuszczenie pokoju na dole jest konieczne, ze względów bezpieczeństwa. Po zerwaniu podłogi, pozostaną tylko belki stropowe i ktoś może spaść lokatorowi na głowę - informuje Zbigniew Jarosz, inżynier budowlany.
Zakład obiecał panu Stanisławowi mieszkanie zastępcze, pomoc w przeprowadzce i pomalowanie całego mieszkania już po zakończeniu remontu.
- Muszę to wszystko mieć na piśmie. Mieszkanie, które mi obiecali, jest nie pomalowane, przeprowadzka będzie trudna, bo mam dużo rzeczy i książek. Nie wierzę w to, że remont zakończy się po dwóch tygodniach. Dwa lata temu robiłem remont, teraz moja praca pójdzie na marne - przedstawia swoje racje pan Stanisław.
Oba mieszkania są własnością gminy. Jutro bez względu na decyzję, jaką podejmie pan Stanisław, w mieszkaniu nad nim zerwana zostanie podłoga. Robotnicy sprawdzą, w jakim stanie są belki nośne. Jeżeli nie będą przegniłe, dołożone zostanie dodatkowe wzmocnienie i nowa podłoga.

- To ewentualnie możemy zrobić bez działań ze strony mieszkańca parteru, chociaż będzie to niebezpieczne i dla nas, i dla niego. Jeżeli belki będą przegniłe, to trudno mi powiedzieć, jak ta sprawa się zakończy. My z remontu nie zrezygnujemy, musi być zrobiony - mówi Norbert Kaps, dyrektor zakładu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska