Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radość i smutek

PIOTR JĘDZURA
Zeszyt z czarną okładką i białą naklejką z napisem "Dzieci mówią o Przełazach" kryje wspomnienia uczestników turnusu rehabilitacyjnego z 1950 r.

Dotarliśmy do jednego z uczestników obozu Pawła Wójcika. Przechował pamiętnik, którego teraz strzeże pełnomocnik starosty ds. osób niepełnosprawnych Zofia Koszela. - Tak jak inne dzieci chcieliśmy mieć kolonie, nie tylko samą rehabilitację - mówi P. Wójcik.

Radość i smutek

Zeszyt został podzielony na kilka rozdziałów. Każdy napisała inna grupa uczestników turnusu. Pierwszy rozdział nosi tytuł "Budowa obozu". Zawiera opis trudów podczas ustawiania namiotów. W każdym kolejnym rozdziale młodzi autorzy pokazywali życie na turnusie widziane ich oczami. Na jednej z kart pamiętnika sprzed 54 laty Fryderyk Tomala narysował obozową wartę. Na innych uwieczniono skoki do wody. Jest też opis nocnej wyprawy do lasu. Najwięcej emocji wzbudzają ostatnie strony pamiętnika. Smutek spowodowany zakończeniem obozu przebija z każdego zdania. Rozdziały mają kolorowe ilustracje. - Pamiętam, jak malował je farbkami uzdolniony Zbyszek Więckowski, który dzisiaj prowadzi galerię sztuki w Paryżu - informuje P. Wójcik.

Zapiski w biurku

Powstanie pamiętnika zatytułowanego "Dzieci mówią o Przełazach", który przetrwał 54 lata zainicjował ówczesny dyrektor ośrodka w Przełazach Mirosław Leszkiewicz. Również był inwalidą. Zapiski skrupulatnie gromadzone w zeszycie czytano na apelach. A pamiętnik był jedną z najbardziej strzeżonych rzeczy podczas turnusu. - Pamiętam, że trzymali go w biurku. Niestety byłem za mały, żeby coś w nim napisać - wspomina wtedy 10 letni P. Wójcik.
- Na obozie były wtedy dzieci po epidemii polio w Europie - informuje Z. Koszela. Tworzenie pamiętnika to jeden ze sposobów odejścia od codziennej rehabilitacji. - Dzieci nie potrzebowały współczucia, chciały czuć się jak na prawdziwej kolonii z wycieczkami, kąpielami w jeziorze czy z nocnymi wartami - dodaje.

Będzie lepiej

Ośrodek w Przełazach mieści się w zabytkowym dworku myśliwskim z początków XIX w. Uczestników turnusu dzieliły od jeziora metry. - To dalej są doskonałe warunki do odpoczynku - zachwala Z. Koszela. W ośrodku nadal odbywają się turnusy dla osób niepełnosprawnych oraz dzieci z wadami postawy. Marzeniem dyrektora ośrodka Michała Chromińskiego jest podwyższenie standardu placówki. Na piętrze powstają pokoje jedno i dwuosobowe, remontu wymaga elewacja i stolarka okienna. Piec, mimo że jest dobry powinien zostać zastąpiony urządzeniem na paliwo ekologiczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska