Polacy będą mogli się leczyć w szpitalach całej Unii Europejskiej

fot. archiwum
fot. archiwum
Pacjenci usłyszeli dobrą wiadomość. Wkrótce wszyscy będziemy mogli się leczyć w dowolnym szpitalu na terenie Unii. Minister zdrowia Ewa Kopacz jest temu przeciwna. Obawia się, że rozłoży to budżet NFZ na łopatki.

Moja mama czekała na operację usunięcia zaćmy ponad 2 lata - opowiada Leszek B., mieszkaniec Opola. - Może nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie fakt, że w chwili wpisania jej na listę miała już 94 lata. Ledwo co widziała i bez mojej pomocy już nie mogła sobie poradzić. Nikogo to jednak nie zastanowiło, ani nie wzruszyło, że osoba w tym wieku już nie ma czasu czekać. Gdyby decyzja o możliwości leczenia za granicą zapadła wcześniej, to od razu powiózł bym mamę do kliniki w Niemczech, albo do Czech.

Przedwczoraj w Luksemburgu ministrowie zdrowia krajów
członkowskich Unii Europejskiej przyjęli dyrektywę “Pacjenci bez granic", dzięki której każdy z nas będzie mógł się leczyć w dowolnie wybranym przez siebie szpitalu na terenie Unii, bądź w prywatnej klinice na terenie Polski. A narodowe fundusze będą musiały to leczenie sfinansować, ale tylko do kwoty, jaką płacą za dany zabieg placówkom w kraju. Sprzeciw przeciwko tej dyrektywie wyraziła Ewa Kopacz. W czym poparli ją jedynie ministrowie zdrowia Portugalii i Słowacji.

- Minister Kopacz musiała zgłosić protest, bo jeśli dyrektywa wejdzie w życie w takiej postaci, w jakiej została przedstawiona, to szybko rozłoży nasz system zdrowia na łopatki, budżet NFZ tego nie wytrzyma - mówi Piotr Olechno, rzecznik prasowy ministra zdrowia. - Sam pomysł o możliwości leczenia za granicą nie jest zły. Ale do dyrektywy muszą zostać wniesione poprawki. Daje ona bowiem możliwość wysyłania pacjentów za granicę nawet przez lekarzy z gabinetów prywatnych, którzy nie mają kontraktów. Wszystko wymknęłoby się wtedy spod kontroli. Nie byłoby wiadomo, jak podzielić pieniądze dla szpitali, działających w oparciu o kontrakty.

Zachwiałoby to ich poczuciem bezpieczeństwa, co w końcu i tak odbiłoby się na pacjentach, którzy chcą się leczyć wyłącznie w kraju.

W Polsce najdłużej czeka się na operacje ortopedyczne (głównie na wszczepienie endoprotezy), okulistycznei onkologiczne. - Na operację raka piersi musiałam czekać ponad pół roku- żali się Amazonka, pragnąca zachować anonimowość. - A potem onkolog pytał mnie z wymówką w głosie: “A dlaczego pani tak długo zwlekała? Jakby to była moja wina. Dobrze, że nie doszło do przerzutów. Wiem, że niejedna kobieta, pojechałaby na zabieg za granicę. Nawet by dopłaciła, byle by tylko ratować życie.

Obecnie za leczenie pacjenta z Polski w krajach Unii fundusz obowiązkowo płaci tylko wtedy, gdy zachorowanie ma charakter nagły. Dochodzi do wypadku, udaru mózgu czy zawału serca. Albo, jeśli wykonanie operacji, ze względu na jej skomplikowany charakter jest w Polsce niemożliwe, a może ona komuś uratować życie. Są to głównie unikalne zabiegi neurochirurgiczne (mózgu, kręgosłupa), jednoczesne przeszczepy płuca i serca - głównie u dzieci. W tym przypadku wniosek o leczenie musi wypisać konsultant wojewódzki w danej dziedzinie lub lekarz co najmniej o stopniu docenta, profesora. A na końcu decyduje o wszystkim centrala NFZ. Sito jest gęste.
- Dyrektywa przyjęta w Luksemburgu miałaby wejść w życie w ciągu 2 lat - twierdzi Piotr Olechno. - Ale jeszcze pod koniec grudnia ma się odbyć jej czytanie w parlamencie Europejskim w Brukseli.

- Gdyby dyrektywa przeszła, to byłby dla nas poważny problem - uważa Roman Kolek, zastępca dyrektora ds. medycznych opolskiego oddziału NFZ. - Polska jest na to za biedna, by wprowadzić ją w życie. Mamy zbyt niskie nakłady na służbę zdrowia. Większość badań i operacji za granicą jest wyceniona bez porównania wyżej niż u nas. Należałoby wtedy podnieść składkę, albo drastycznie obniżyć kontrakty naszym szpitalom.

Przykładowo w Niemczech doba pobytu pacjenta na OIOM-ie kosztuje 400 euro, a u nas 400 zł. Za Opolanina, który uległ w Niemczech wypadkowi (wchodził w to koszt operacji neurochirurgicznej, a potem pobyt na intensywnej terapii) opolski NFZ musiał tamtejszemu szpitalowi zapłacić aż 60 tys. euro. - Już ten przykład pokazuje, ze zostalibyśmy zrujnowani.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska