Polak, Niemiec dwa bratanki

Joanna Forysiak
Powiat nyski i niemiecki powiat Mainz-Bingen podpisały w miniony piątek przygotowywaną przez rok umowę partnerską.

Starostowie Zbigniew Majka i Claus Schick prześcigali się w wyrażaniu swojej radości z tego powodu. - To jest wielki dzień dla powiatu. Podpisaliśmy historyczną umowę partnerską, co gwarantuje naszym regionom trwałą przyjaźń - mówił starosta nyski.
- Czujemy radość w sercu, zacieśnimy kontakty z ważnym krajem w sercu Europy. Jesteśmy wdzięczni, że mogliśmy rozpocząć nowy rozdział w kontaktach polsko-niemieckich - twierdził natomiast starosta Schick.
Podpisana w piątek umowa zacieśnia związki z Nadrenią-Palatynatem, w którym to landzie leży Mainz-Bingen. Dwie miejscowości z tego regionu: Bernkastel-Wittlich i Nieder-Olm już od kilku lat współpracują z gminami Otmuchów i Głuchołazy, zaś we wrześniu planuje się podpisanie umowy partnerskiej między landem a województwem opolskim.
Wypracowanie koncepcji współpracy, która obejmuje między innymi wspieranie inicjatyw gospodarczych, kulturalnych i oświatowych, zajęło obu stronom ponad rok. Władze powiatu największe nadzieje pokładają w kontaktach gospodarczych, które powinny pomóc zmniejszyć skutki wysokiego bezrobocia. - Mainz-Bingen liczy ponad 200 tys. mieszkańców, a bezrobocie nie przekracza tam 7 procent - chwalił Zbigniew Majka. - Liczę na to, że Niemcy podpowiedzą nam, jak nakręcać koniunkturę dla małych i średnich przedsiębiorstw, bo to sektor, w którym najszybciej powstaną nowe miejsca pracy. Starosta nie ukrywa także, że partnerzy mogą nas nauczyć, jak wyciągąć pieniądze ze skrytek w Brukseli. Pierwszy krok już zrobiono, bowiem przyjazd dwudziestoosobowej delegacji do Nysy był finansowany z pieniędzy unijnych. Claus Schick był jednak bardziej powściągliwy składaniu obietnic: - Wiemy, że Nysa jest bardzo zainteresowana współpracą gospodarczą, ale dla nas priorytetem jest pomoc w kształtowaniu samorządu terytorialnego.
Z trzydniowej wizyty wynika jednak, że podstawowym problemem, jaki będą musiały przezwyciężyć obie strony, są bariery językowe, bez tego trudno będzie we współpracę włączyć także mieszkańców obu powiatów. Strona niemiecka nie ukrywała, że najłatwiej byłoby się jej porozumiewać w języku ojczystym, ewentualnie po angielsku. Z polskim będzie kłopot, bo - jak powiedział jeden z gości - nasza mowa ma szczególnie skomplikowane słownictwo i gramatykę, a w niektórych kręgach nie jest uważana za język, lecz schorzenie gardła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska