Policjanci z wydziału do spraw osób NN. Szukają zaginionych bez tożsamości. Żywych lub martwych

Nadia Szagdaj
Nadia Szagdaj
zdjęcie ilustracyjne/Policjanci z zespołów PC mający do czynienia z osobami NN, muszą próbować je zidentyfikować. Wówczas sprawdzają, czy odnaleziony NN, żywy lub martwy, figuruje w bazie osób zaginionych.
zdjęcie ilustracyjne/Policjanci z zespołów PC mający do czynienia z osobami NN, muszą próbować je zidentyfikować. Wówczas sprawdzają, czy odnaleziony NN, żywy lub martwy, figuruje w bazie osób zaginionych. Fot. Karolina Misztal
Namierzanie osób zaginionych policja często przyrównuje do szukania przysłowiowej igły w stogu siana. Ale co jeśli już znajdujemy osobę – żywą lub martwą – i po prostu nie wiemy kim ona jest? Albo czy ktoś w ogóle jej szuka... Odnajdywanie rodzin osób bez tożsamości kojarzy się nam raczej z powieściami kryminalnymi. Tymczasem to samo życie pisze podobne scenariusze, a te potem lądują na biurkach policjantów z wydziału do spraw osób NN.

Dane funkcjonariuszy są tajne. W artykule zastosowano pseudonimy.

Spis treści

W 2001 roku w Komendach Wojewódzkich Policji na terenie Polski powstały specjalne zespoły tzw. „poszukiwań celowych” (PC). Funkcjonariusze powołani do takich zespołów mają przede wszystkim poszukiwać osób ukrywających się przed wymiarem sprawiedliwości. Szczególnie tych uwikłanych w ciężkie zbrodnie jak kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, zabójstwa, przestępstwa seksualne, czy terroryzm.

- Ilość funkcjonariuszy powołanych do zespołów PC jest utajniona – wprowadza nas w temat Kierownik. - Poza poszukiwaniem osób ukrywających się, jesteśmy też wojewódzkimi koordynatorami do spraw poszukiwań osób zaginionych.

Zaginięcia policja klasyfikuje na kilku na trzech poziomach. - Kładziemy nacisk na znalezienie osób zaginionych, którym zagraża konkretne niebezpieczeństwo – utrata zdrowia, wolności lub życia – mówi dalej Kierownik. - Organizujemy sami akcje poszukiwawcze i zajmujemy się analizowaniem oraz nadzorowaniem innych zaginięć, drugiego i trzeciego stopnia. Część z nas natomiast zajmuje się przede wszystkim zaginięciami, które są bardziej skomplikowane, trudne, wieloletnie.

Skrót NN wywodzi się od łacińskich słów nomen nescio („imienia nie znam”)

Kierownik przyznaje, że takie zniknięcia obarczone są tęsknotą i cierpieniem rodzin zaginionych.

- Chcemy te osoby odnaleźć. Zdarza się czasami, że znajdujemy je na drugim końcu świata i słyszymy od nich, iż mają już nowe życie, a do starego wracać nie chcą. Wśród odnalezionych po latach są także osoby NN (niezidentyfikowane), które od dawna przebywają w ośrodkach, nie pamiętając kim są. Znajdujemy też zwłoki, których również nie jesteśmy w stanie zidentyfikować. Albo nie mamy żadnych tropów... Takie nazywamy „ciemnymi zaginięciami”.

Ciemne zaginięcia najczęściej dotykają głębokich pokładów świata przestępczego. Ofiary bywają porywane i przekazywane do pracy o charakterze seksualnym. Stają się niewolnikami, giną bez śladu, a potem umierają w ciszy. Policjanci pytając bliskich o okoliczności zniknięcia takiej osoby liczą na wskazówki, które przybliżą ich do rozwiązania zagadki.

Niestety, z jedną osobą rozmawia się dobrze, z niektórymi zaś ciężko. - Musimy być plastyczni i umieć wyłapać to, co między słowami. Może ktoś nie mówi nam do końca prawdy, może się wstydzi. Musimy umieć naprowadzić świadka na odpowiedni tor, by się otworzył – dodaje Kierownik.

Mundurowi muszą być jednak czujni, gdyż pobudki, które kierują ludźmi zgłaszającymi zaginięcie mogą być niejasne.

- Nawet jak tą osobę znajdujemy, to ta osoba może sobie nie życzyć, kontaktu z tym, kto jej szuka – podkreśla inny policjant, Bliźniak. - Policja informuje wówczas, że taka osoba żyje, ma się dobrze ale kontaktować się nie chce. My poszukujemy osób, których życie, zdrowie i wolność są zagrożone, nie zaś na „życzenie”.

Przerabialiśmy taką sprawę - wspomina Kierownik. - Pani znalazła się w… ciepłym kraju. Powiedziała nam, że nie chce mieć z polskim mężem i dwójką dzieci nic wspólnego, bo ma nową rodzinę. Kto by pomyślał, że matka...? Ale wyjechała i takie jej prawo.

24 godziny to filmowy mit

- Jeśli rodzina czuje, że coś mogło się przydarzyć ich bliskim, powinna to od razu zgłosić. Policja zaś ma obowiązek przyjąć takie zgłoszenie od razu – poucza Kierownik. - Na przykład: matka, która nagle nie przyjechała po dzieci do szkoły i teraz nie odbiera telefonu może być w tarapatach – wyjaśnia. - Mogło tu dojść do wypadku, lub mogły zajść inne, tragiczne okoliczności, dla których nie odebrała dzieci.

Policjanci z zespołów PC mający do czynienia z osobami NN, muszą próbować je zidentyfikować. Wówczas sprawdzają, czy odnaleziony NN, żywy lub martwy, figuruje w bazie osób zaginionych. Porównują wizerunki, znaki szczególne, wyjątkowe cechy jak tatuaże, pieprzyki czy blizny. Sprawdzają czy ubranie odnalezionej osoby może przypominać opis z raportu o zaginięciu. Dysponują ostatnim znanym wizerunkiem przekazanym przez rodzinę, najczęściej zdjęciem.

Muszą się też upewnić, że żywy NN nie jest już poszukiwany w innym województwie. - Zdarzało się nam, że starsza pani, która wyszła z domu we Wrocławiu zawędrowała gdzieś do... Niemiec! Została zatrzymana, bo jej zachowanie wzbudziło czujność kilku osób. Udało się jej dostać do innego kraju, bo mieszkała w dużym mieście, a nie w małej wiosce, w której wszyscy się znają. Przejechała pociągiem na gapę przez otwarte granice, gdzie nikt nie pytał ją o paszport – wspomina Kierownik.

- Podczas szkolenia z GOPR dowiedziałem się, że prowadzone są statystyki, które analizują wszystkie przypadki prowadzonych poszukiwań i na ich podstawie można wytypować miejsca, gdzie takich ludzi szukać. Ludzie z demencją idą przed siebie, dopóki mogą. Jeden z naszych zaginionych został znaleziony po dwóch miesiącach przez turystę, w lesie. Wyszedł z domu i szedł tak długo, ile starczyło mu „baterii”. Kiedy osłabł zabrnął w takie krzaki, gdzie nie zawędrował nikt, poza tym nieszczęsnym turystą, który go znalazł. Tam zmarł – wspomina Bliźniak.

Osoby te będą na siłę przechodzić przez zasieki, krzaki, nawet tracić krew wyniku odniesionych obrażeń. Ale żadna przeszkoda nie jest ich w stanie zatrzymać. - Kiedyś widziałem taki film, gdzie mężczyzna z demencją dotarł do szlabanu w lesie. Podchodził do niego i odbijał się od barierki. I znów do samo. Tylko dzięki temu udało się go odnaleźć – dodaje Bliźniak.

Zwłoki NN i baza zaginionych

Wszystkie informacje o zaginionych wprowadzane są do specjalnej, policyjnej bazy. Można w niej także znaleźć zdjęcia rzeczy osobistych znalezionych przy osobach NN. Nierzadko także odtworzone wizerunki NN zwłok.

Jednak nawet dysponując zdjęciem, policjanci nie zawsze są w stanie dojść czy znalezione ciało to poszukiwany przez nich zaginiony. Zdarza się, że mimo usilnych starań funkcjonariuszy i rodziny, człowiek przepada i nie ma po nim śladu. Mija kilka lat. W komisariacie zmienia się obsada. Rodzina godzi się ze stratą. W okolicach zaginięcia, na przysypanym liśćmi wyrobisku rozpoczyna się budowa, a robotnicy... odnajdują zwłoki.

- Jeśli osoba ze zdjęcia w zgłoszeniu wyglądała tak w dniu zaginięcia, po kilku latach od śmierci bynajmniej już tak samo nie wygląda – kwituje doświadczony funkcjonariusz Hiszpan. - Ale na przykład sukienka w kropki albo charakterystyczny zegarek są nadal do zidentyfikowania. To ślady po których policjant może dojść do tego kim jest NN.

Jeżeli ktoś przychodzi i zgłasza nam, że szuka wujka, z którym nie ma kontaktu od 9 lat, a wcześniejsze relacje nie były zbyt zażyłe, to my jako policja możemy odmówić przyjęcia zawiadomienia – dodaje Bliźniak. Sprawy te normuje zarządzenie KGP dot. „osób zaginionych”.

Zdarzają się sytuacje, kiedy osoby szukają jednego z członków rodziny, a motywem tych poszukiwań są sprawy spadkowe lub inne majątkowe. W takim przypadku nie przyjmuje się zawiadomienia o zaginięciu osoby. Ludzie mylnie myślą, że złożenie zawiadomienia o zaginięciu w takim przypadku pomoże im te sprawy uregulować – jest to fikcja – dodaje Bliźniak. Taka osoba może również na wniosek rodziny zostać sądownie uznana za zmarłą – podkreśla Hiszpan. - To pomaga rodzinie rozwiązać np. kwestie spadkowe. Oczywiście możliwość uznania osoby za zmarłą rodzina ma dopiero po wyznaczonym przez prawo czasie. Chyba, że doszło do katastrofy, powiedzmy samolotu. Wtedy, co oczywiste, procedura jest przyspieszona.

Jak jednak zaznaczają policjanci, nawet gdy dokument uznania osoby za zmarłą zamyka sprawę jej poszukiwań, ta osoba wciąż wpisana jest do bazy. - To nie jest tak, że po pewnym okresie i uznaniu osoby za zmarłą, po prostu odkładamy sprawę na półkę. Baza służy temu, byśmy w przypadku gdy znajdziemy ciało, powiedzmy za 10 lat, wciąż mieli możliwość je zidentyfikować.

Czasami dochodzi do sytuacji ekstremalnych. Taki przypadek miał miejsce w jednej z miejscowości w kraju. - Kobieta została poinformowana o śmierci osoby bliskiej ale okazało się, że mężczyzna żyje. Został już jednak uznany za zmarłego i całą procedurę trzeba teraz odkręcić. Ale to na szczęście przypadek niezwykle rzadki – mówi Bliźniak. - Jednak oczywiście może się zdarzyć na przykład, gdy osoba NN po prostu nie pamięta kim jest. A potem ktoś ją identyfikuje i jest problem.

Baza Genom i plany na... jeszcze inną bazę

Od kilku lat o każdych zwłok NN pobierany jest profil DNA. - Oczywiście są w niej również profile sprawców przestępstw. Ale uzupełniamy ją także o DNA NN zwłok albo żywych bliskich zaginionych. Jeśli widzimy, że możemy dane uzupełnić o profil osoby bliskiej jak na przykład matka, to prosimy o możliwość pobrania próbek. Wówczas nawet przy odkryciu zwłok NN mamy do czego porównać pobrany z nich profil – opisuje Hiszpan.

Policjanci mieli właśnie taki przypadek, kiedy to od 84-letniej matki zaginionej, pobrali DNA córki, która zniknęła wiele lat temu. - Teraz mamy możliwość przeczesania europejskiej bazy DNA. Jeśli więc okaże się, że kobieta nie żyje, a jej zwłoki znajdą się powiedzmy w Niemczech, ich profil pojawi się w bazie – tłumaczy Bliźniak.

Niestety po dłuższym czasie, osób zaginionych szuka wyłącznie… policja. Na początku angażują się wszyscy, ale po wyjaśnieniu spraw spadkowych i zamknięciu pewnych rozdziałów owo zaangażowanie spada. Dlatego policjantom z Dolnego Śląska zależy na zbudowaniu drugiej bazy – niezwykle ważnej dla ich pracy. - Czujemy się pionierami w tym zakresie – przyznaje z dumą się Bliźniak.

W nowej bazie miałyby znaleźć się zdjęcia rzeczy znalezionych przy NN zwłokach, a tam gdzie jest to możliwe, rekonstrukcje nierzadko zdeformowanych twarzy. Oczywiście takie wizerunki mogą się okazać problematyczne.

- Zależy nam, by położyć nacisk na wprowadzenie cyklu szkoleń zawierających wytyczne dla policjantów, którzy pracują w tej początkowej fazie poszukiwań, o tym jak dokumentować i zwracać uwagę na rzeczy istotne np. odpowiednio wykonane fotografie twarzy – zaznacza Hiszpan. - Mieliśmy niedawno taki przypadek. To były zwłoki, które leżały gdzieś na twardym podłożu. Część twarzy zgniła i była zdeformowana ale druga część zachowała się lepiej. Skorzystaliśmy z umiejętności biegłych z Katowic. Oni to, na podstawie połowy twarzy, odtworzyli jej drugą połowę.

Ważne kim jesteś ale równie ważne jest to, jak umarłeś

Ilość osób zaginionych czy NN zmienia się dość dynamicznie. - W całej Polsce jest teraz 2300 spraw poszukiwawczych „na biegu” – mówi Kierownik. Na tę chwilę na Dolnym Śląsku jest też około 300 niezidentyfikowanych ciał.

- No i kto to jest? - zastanawia się Hiszpan. - To nie są zwłoki z 1945 roku. Zdarzają się owszem, lata 70. Ale to wciąż nasze, współczesne czasy. Czy nikt tych ludzi nie szuka?

Praca funkcjonariuszy z wydziału kończy się w momencie gdy odnajdują zaginionego lub udaje się im zidentyfikować NN zwłoki. Czasem jednak sprawa toczy się dalej, a do akcji wkraczają inne wydziały.

Policjantom z grupy PC zdarza się odnaleźć związane ciała, lub szkielety, pozbawione rzeczy osobistych. - Dlaczego i przez kogo ten ktoś został związany i próbują już dociec policjanci zajmujący się tzw. przestępstwami przeciwko życiu i zdrowiu. Poza naszą weryfikacją, w sprawę wkracza kryminalistyka – opowiada Kierownik.

- Wszystko to, co ustalimy pierwszej fazie po znalezieniu NN, na przykład czy i jak człowiek ten został potraktowany, czy był czymś przewożony, co znaleźliśmy przy zwłokach, to duży zasób wiedzy dla tych, którzy później przejmują sprawę i dalej ją prowadzą. Każdy ma swój ogródek. My prowadzimy pewną tylko część sprawy – tłumaczy Bliźniak.

Jeśli jednak zwłok zidentyfikować się nie da, sprawa pozostaje w wydziale kryminalnym jako NN zwłoki - Nie zamykamy spraw bo kogo nie udało się zidentyfikować. Próbujemy do skutku, nawet po tym, jak pochowamy ciało – wyjaśnia Bliźniak i dodaje. - Te chowane są na cmentarzu. Każdy pochówek dokładnie dokumentujemy, bo w razie identyfikacji móc wskazać rodzinie grób.

Podejrzane zgłoszenia, czyli mroczna strona zaginięć

- Pani zgłasza zaginięcie męża. W przesłuchaniu przedstawia policji obraz złego faceta, który wyjechał za granicę i ją porzucił. Weryfikujemy te informacje i rzecz jasna próbujemy go odnaleźć. Wtedy to, w pierwszej fazie śledztwa odkrywamy wątki wskazujące na to, że ta pani wcale nie jest tak zrozpaczona jak mówi. Potem okazuje się na przykład, że to ona dokonała zabójstwa – opisuje Kierownik.

Serialowe scenariusze mają często swój początek w prawdziwym życiu. - To nie są historie wyssane z palca. Odkrywamy na przykład, że ta sama pani bawi się za pieniądze z ubezpieczenia lub zdążyła już przeprowadzić się do nowego chłopaka. Jedynym problemem może się wówczas okazać odnalezienie zwłok zaginionego męża, które definitywnie wskażą na jej winę – zauważa Kierownik.

- Czasami w sprawach poszukiwawczych wchodzimy z butami w czyjeś życie, na przykład małżeńskie – dodaje Bliźniak. - Musimy wiedzieć wszystko. Szczególnie jeżeli to nie jest typowa sprawa, gdzie starsza pani poszła na grzyby i zginęła w lesie, co latem akurat się zdarza. Ona pewnie w tym lesie nadal jest. A tutaj może się pojawić motyw kryminalny. Pytamy: czy zaginiony jest ojcem dzieci? Dom należy do pani? Co się wydarzyło w dzień zaginięcia? Padają pytania o związki pozamałżeńskie.

Funkcjonariusze przyznają, że pytania mogą wyprowadzić z równowagi zgłaszających. Obserwują bacznie ich zachowanie, mowę ciała, reakcje. Zgłaszający czasem gubią się w zeznaniach. - A my niestety musimy być wówczas księdzem, przyjacielem, psychologiem, a nawet dobrym flirciarzem, a jednocześnie kawałem dziada – śmieje się Kierownik.

Praca bez przerwy

Przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę, na bieżąco w poważnych przypadkach np. jak „child alert” (zaginięcie dziecka). Praca zespołu przy zaginięciach nie ma przerw. Przez całą dobę ktoś jest dostępny pod telefonem będąc w dyspozycji.

Łączyć fakty – oto jest zadanie

- Mamy zwłoki kobiety NN sprzed lat – opowiada Hiszpan. - Znaleźliśmy ją wiszącą na drzewie. Niestety nie zadbano wówczas o dobre zdjęcia twarzy, więc nie mielibyśmy jak ich umieścić w nowej bazie NN. Znamy jednak kilka szczegółów, które mogą zapalić komuś światełko w głowie.

Policjanci planują opublikować w bazie fotografie rzeczy, które zostały znalezione przy i na NN kobiecie. - To charakterystyczne okulary i parasolka, kolczyki i różaniec – wymienia Hiszpan. - Jest portfel, rzecz jasna pusty, torebka, ubrania.

- Ten różaniec… - wtrąca Bliźniak. - Zawsze pytamy czy osoba poszukiwana jest wierząca i praktykująca.

- Rodzina może powiedzieć: a co pana to obchodzi, pan ma znaleźć moją mamę – dodaje Hiszpan.

- Ale to ważne dla śledztwa – tłumaczy Bliźniak. - Bo zdecydowanie mniej osób wierzących popełnia samobójstwo, uznając je za grzech śmiertelny – wyjaśnia. - Z otwartymi głowami rozważamy też, że dana osoba mogla paść ofiarą zabójcy.

Zdjęcia tego, co można opublikować są wrzucone na dolnośląskie strony policyjne. DNA denatki zostało wprowadzone w GENOM. Ale prace nad bazą ogólnopolską, dzięki której policjanci mogliby rozpowszechnić informacje o NN kobiecie, po której być może ktoś wciąż płacze, wciąż trwają.

- Zależy nam na tym, by był obowiązek publikowania wizerunków (oczywiście tych, które do publikacji się nadają) oraz list rzeczy znalezionych przy zwłokach, ze zdjęciami – podsumowuje Hiszpan. - Myślę, że miałoby to ogromny wpływ na identyfikowanie zwłok i kojarzenie ich z zaginionymi.

Na szczęście statystyki pokazują, że policjanci znajdują więcej osób, niż społeczeństwo „gubi”. - Nawet jeśli mamy na bieżąco około 250 spraw zaginięć, udaje nam się znaleźć nie tylko tych, których szukamy na bieżąco ale także tych, których szukamy od dawna – uspokaja Bliźniak.

Są jednak sprawy, które zasługują na szczególne wyróżnienie. Trudne do rozwikłania, mroczne i tak zagadkowe, że nie powstydziłby się napisać o nich niejeden autor kryminałów. O nich opowiemy jednak w kolejnych rozmowach.

Są doskonale wyszkoleni, wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt i wyspecjalizowani w neutralizacji najpoważniejszych zagrożeń

Zobacz jak ćwiczy elitarna jednostka policji z Wrocławia. Wc...

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska