Politechnika Opolska zwalnia ludzi i oszczędza

Archiwum
Deficyt Politechniki Opolskiej wynosi 2,4 mln złotych.
Deficyt Politechniki Opolskiej wynosi 2,4 mln złotych. Archiwum
Rektor zrezygnował z nowej limuzyny, likwiduje stanowiska, oszczędza na tzw. drugich etatach profesorskich.

Wydatki na remonty i działalność bieżącą obcięliśmy w tym roku o 20 proc. Więcej już się nie da, bo za moment może się okazać, że na uczelni zabraknie papieru albo tuszu do drukarki, dlatego musieliśmy poszukać oszczędności w etatach - przyznaje prof. Marek Tukiendorf, rektor Politechniki Opolskiej. - Od września rozstaliśmy się z pięcioma osobami, tydzień temu wydałem decyzję o likwidacji kolejnych 5 stanowisk, ale biorąc pod uwagę ogólną liczbę zatrudnionych - na uczelni pracuje blisko tysiąc osób - nie jest to wielka rewolucja - zastrzega. Wypowiedzenie dostał już m.in. wicekanclerz ds. inwestycji i rozwoju.

Rektor Tukiendorf tłumaczy, że powodem redukcji zatrudnienia jest deficyt budżetowy. - W czerwcu szacowano, że wyniesie on 1,8 mln złotych. Pod koniec roku okazało się, że jest on znacznie większy i wynosi 2,4 mln złotych. To pierwszy przypadek, kiedy nasza uczelnia zmaga się z deficytem, musieliśmy znaleźć na niego sposób - mówi rektor PO. Powodem mniejszych wpływów do uczelnianej kasy było m.in. mniejsze, niż pierwotnie szacowano, zainteresowanie studiami zaocznymi na niektórych kierunkach.

Prof. Tukiendorf decyzję o zaciskaniu pasa podjął jeszcze jako rektor elekt. - Czasy są trudne, dlatego zamiast zatrudniać czterech prorektorów, tak jak było to do tej pory, stwierdziłem, że trzech musi wystarczyć. Ograniczenie etatów administracyjnych stanowi dla uczelni dużą oszczędność, a ponadto usprawnia jej funkcjonowanie w nowych warunkach - przekonuje.
Rektor podkreśla, że oszczędności zaczął od siebie, rezygnując z zakupu nowego samochodu. Dotąd było zwyczajem, że raz na dwie kadencje wymieniano jeden uczelniany samochód.

- Nowa limuzyna kosztowałaby ponad 100 tys. złotych, więc uznałem, że nie stać nas na taką rozrzutność. Zamiast na auto przeznaczyliśmy te pieniądze na projekt wentylacji w tzw. łączniku.

Zaoszczędzić uczelnia zamierza również na etatach profesorskich, dla których zatrudnienie na politechnice jest drugą pracą. Na uczelni obecnie pracuje 39 takich naukowców, a pieniędzy na ich pensje uczelnia nie dostaje z ministerstwa. - Rocznie pokrycie zobowiązań wobec tylko jednego profesora kosztuje ponad 60 tys. złotych, a więc jest to dla uczelni ogromne obciążenie. Będziemy proponowali profesorom, żeby związali się z nami w ramach pierwszego etatu - mówi rektor.

Uniwersytet Opolski o ewentualnych zwolnieniach na razie nie mówi. - Kondycja finansowa uczelni jest stabilna, choć oczywiście szukamy oszczędności - informuje prof. Janusz Słodczyk, prorektor ds. nauki i finansów UO. - Niektóre etaty wygaszamy, gdy pracownik przechodzi na emeryturę. Na pewnych kierunkach, aby dopasować liczbę pracowników do liczby studentów, nie przyjmujemy nowych pracowników, ale masowych zwolnień też nie planujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska