Politolog: List Migalskiego to głos rozpaczy

fot. Archiwum
Błażej Choroś
Błażej Choroś fot. Archiwum
Rozmowa z Błażejem Chorosiem, politologiem z Uniwersytetu Opolskiego.

Po co europoseł PiS Marek Migalski napisał list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego?
- Trudno się z nim nie zgodzić, kiedy przekonuje, że PiS po wyborach prezydenckich wraca do strategii, która dotąd przynosiła tej partii same porażki. Ugrupowanie odwołujące się wyłącznie do twardego elektoratu musi ponosić straty. Kiedy na chwilę partia Jarosława Kaczyńskiego ociepliła wizerunek w kampanii prezydenckiej, zyskała bardzo duże poparcie. Ale to już przeszłość i stąd list Migalskiego, który jest głosem rozpaczy.

- Prezes PiS na ten głos nie odpowie, a inni politycy tej partii zarzucają Migalskiemu, że gada publicznie to, co powinien mówić w zaciszu gabinetów.
- Gdyby miał nadzieję, że go ktoś w tych gabinetach posłucha, toby tam mówił. Niewykluczone zresztą, że próbował. W swojej krytyce PiS nie jest zresztą odosobniony. Ostro o linii partii napisał też w "Rzeczpospolitej" Paweł Lisicki i - podobnie jak Migalski - został nazwany człowiekiem niegodnym.

- Dlaczego Kaczyński na list nie odpowie?
- Bo taka odpowiedź byłaby jednocześnie przyznaniem, że lider mógł się pomylić, a tym samym początkiem dyskusji o przyszłości partii. Tymczasem w PiS - typowej partii wodzowskiej - nie było dotąd nigdy procedury zmiany władzy. Partia, która tego nie dokona, nie może być stabilnym ugrupowaniem. I tu rodzi się ważne pytanie: czy Kaczyński jest w stanie oddać władzę w partii, czy też, trzymając ją twardą ręką, będzie PiS zamykał i zmniejszał, sprowadzając go stopniowo do roli ugrupowania kanapowego, jak kiedyś Porozumienie Centrum.

- Ta awantura skończy się podziałem PiS-u, jego unicestwieniem czy prezes raz jeszcze wyjdzie z kryzysu zwycięski?
- Trudno przewidywać unicestwienie jakiejkolwiek partii, choćby dlatego, że jej los zależy także od tego, jak będą się zachowywać polityczni przeciwnicy - szczególnie PO i SLD. Na razie nie ujawniły się też tendencje odśrodkowe. Raczej przeciwnie, Marek Jurek czy Kazimierz Ujazdowski są z powrotem przyciągani do PiS. Za najbardziej prawdopodobne uważam powtórzenie sytuacji z wyborów 2007 roku. PiS przegra, ale pozostanie najsilniejszą partią opozycyjną. Sprawą otwartą pozostaje, czy tacy politycy jak Migalski, Poncyljusz i Kluzik-Rostkowska zostaną przez własnych kolegów politycznie unicestwieni. Spotkało to już kiedyś Ludwika Dorna.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska