- Zniesmacza pana, kiedy w ramach walki politycznej jeden poseł wypomina drugiemu, że ten płaci zbyt niskie alimenty?
- Sam temat specjalnie mnie nie dziwi i nie bulwersuje. Życie rodzinne polityków w całym cywilizowanym świecie jest przedmiotem analizy dokonywanej przez nich samych, a częściej przez media czy przez przeciwników politycznych. Gdyby jakiś poseł nie płacił alimentów, jego wyborcy wręcz powinni się o tym dowiedzieć. Grymas niesmaku wywołuje więc nie temat, ale styl debaty, jaka się przetoczyła przez Polskę.
- To była raczej pyskówka niż debata.
- Bo to jest wyjątkowo niefortunne zestawienie, kiedy jeden z posłów upomina drugiego, że ten płaci zbyt niskie alimenty. A potem okazuje się, że on sam płaci jeszcze mniej i w dodatku procesuje się o to z byłą żoną. Żaden z polityków z jakim takim obyciem nie pozwoliłby sobie na to, co zrobił pan Gosiewski. Wystarczyło trochę wyobraźni, by przewidzieć, że za chwilę ten atak w niego samego rykoszetem uderzy.
- Zaślepiło go czy - wprost przeciwnie - zaatakował na chłodne zlecenie swoich partyjnych liderów?
- Myślę, że to zachowanie jest dowodem na niedojrzałość tej osoby, a nie na systemowe działanie w PiS-ie. Nie chcę oceniać posła Gosiewskiego. Zostawiam to specjalistom z innej dziedziny. Ale wydaje się, że każdy człowiek, zanim zacznie prawić komuś morały, najpierw niech spojrzy do swego ogródka.
- Niedawno posłowie dostarczali w Sejmie lewe usprawiedliwienia, żeby uniknąć potrącenia 300 zł. Teraz kłócą się na poziomie magla o alimenty. Wszędzie politykom tak brakuje klasy czy to tylko nasza rodzima specjalność?
- Nie tylko. Podczas kampanii prezydenckiej w USA Obama został zaatakowany za domniemane przekonania religijne. A zdawało się, że w dojrzałej demokracji jest to sprawa osobista, a nawet intymna każdego polityka. U nas niepokoi co innego. Wielu wyborców do klasy polityków nie przywiązuje wagi, kierując się tylko partyjnymi szyldami. Jesteśmy winni tego magla, bośmy wybrali ludzi, którzy są tacy jak my. W Polsce niepłacenie alimentów i ukrywanie dochodów przed byłą żoną jest na porządku dziennym. Nie tylko posłowie tak robią. Ich wyborcy też.
- Gdy politycy z jego partii się kompromitują, prezydent jedzie na dwumiesięczne tournée po kraju, by poprawić wizerunek...
- Ofensywa wizerunkowa prezydenta jest nieustanna. Ale dotychczasowe osiągnięcia jego kancelarii są w tej sprawie nikłe. Z drugiej strony, prezydent jest i tak lepiej postrzegany niż PiS. Ale zapowiedź tournée przyjąłem sceptycznie. Wątpię, by prezydent z racji ilości obowiązków mógł sobie pozwolić na to, by przez dwa miesiące jeździć po kraju, niczym innym się nie zajmując.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?