MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Politycy po sobie posprzątali

Jarosław Staśkiewicz
Komitety wyborcze wzięły sobie do serca prośby służb porządkowych i narzekania ludzi - wynika z pierwszych obserwacji po tegorocznej kampanii wyborczej.

Jest znacznie lepiej niż choćby przed rokiem w czasie kampanii parlamentarnej - ocenia Arkadiusz Oleksak, komendant Straży Miejskiej w Namysłowie. - Plakaty pozostały tylko na słupach reklamowych, a z pozostałych miejsc zniknęły w 90 procentach - dodaje strażnik.
Przyklejane do murów, płotów i stacji transformatorowych plakaty wyborcze były od początku lat dziewięćdziesiątych prawdziwą zmorą dla administratorów budynków. Do dziś można znaleźć naklejki "Solidarności" z 1989 roku, a normą były plakaty nie do zdarcia z poprzednich wyborów. Wiele wskazuje na to, że kultura działaczy politycznych znacznie się poprawiła.

- Trzeba pochwalić, że największe komitety wyborcze zachowały się bardzo odpowiedzialnie - potwierdza Krzysztof Szary, szef brzeskiej straży miejskiej. - Mieliśmy drobne uwagi do mniejszych komitetów, ale one także szybko reagowały i dziś już niemal nie ma plakatów w mieście, z wyjątkiem tych dotyczących drugiej tury wyborów na burmistrza. Wprawdzie wszyscy mieli 30 dni na usunięcie ogłoszeń, ale lepiej zrobić to szybko, bo nie są one ani ozdobą, ani promocją, szczególnie dla tych kandydatów, którzy przegrali wybory - dodaje komendant Szary.

W Brzegu nowością w tym roku były drewniane stojaki rozstawiane wzdłuż chodników i liczne bannery wiszące nad drogami. Komitety oszczędziły również drzewa, przywieszając swoje plakaty za pomocą sznurków, a politycy zupełnie ominęli skrzynki telekomunikacyjne i energetyczne, z których dotąd niezwykle trudno było usunąć plakaty.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska