Jeszcze do wczoraj na stronie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Kluczborku do galerii zdjęć z powiatowej giełdy edukacji dołączony był adres prywatnej strony ze streszczeniami lektur, które można sobie ściągnąć na komórkę.
Okazało się, że to prywatna strona polonisty z ZSP nr 1 Romana Rzadkowskiego, i on też jest autorem streszczeń, za korzystanie z których większość nauczycieli gani swoich uczniów.
Stronka z brykami już ponad tydzień temu zwróciła uwagę Jolanty Krzysztowczyk, naczelniczki wydziału edukacji w kluczborskim starostwie. A to dlatego, że jej adres jest dołączony także do filmiku z giełdy edukacji, na stronie powiatu kluczborskiego.
- Reklamowanie tego typu "produktu" przez nauczyciela jest moim zdaniem nieetyczne - uważa pani naczelnik. - Dlatego też prosiłam dyrektorów wszystkich szkół ponadgimnazjalnych w naszym powiecie, by mieli większą kontrolę nad tym, co trafia do internetu. A link polonisty kazałam dyrektorce szkoły usunąć.
Dyrektor ZSP nr 1 Ewa Sygulla była zdziwiona, że link jeszcze jest. Już tydzień temu na żądanie starostwa kazała usunąć wszystkie treści nie związane ze szkołą (w tym także link) administratorowi strony, którym jest... Roman Rzadkowski.
- Nie zrobił tego, więc zleciłam to innej osobie - powiedziała nam wczoraj rano dyrektorka.
Sam polonista nie widzi nic zdrożnego w pisaniu streszczeń, bo pisze je po godzinach pracy, nie dla swoich uczniów, tylko dla firm, które je u niego zamawiają i sprzedają.
A adresy tych firm są na jego prywatnej stronie, na której może zamieszczać co chce.
Na przykład tytuły lektur z cenami za SMS-y. Większość pozycji kosztuje 2,44 zł plus VAT, bryk "Lalki" jest droższy - kosztuje 3,66 zł. Dlaczego? - Bo to jest powieść grubsza - wyjaśnił polonista.
Roman Rzadkowski twierdzi, że z pieniędzy za SMS-y nie ma prawie nic. Dzielą się nimi firmy zamawiające streszczenia i operatorzy sieci, jemu jako autorowi zostaje zaledwie 10 groszy.
Zapewnia, że nie miał zamiaru reklamować streszczeń na szkolnej stronie. Szkole udostępnił tylko zdjęcia, które sam robił na powiatowej giełdzie edukacji wraz ze swoim prywatnym adresem. Stąd zamieszanie.
- Samo pisanie przez nauczyciela polonistę streszczeń lektur, gotowych opracowań czy ostatnio prezentacji dla maturzystów jest dla mnie niedopuszczalne - mówi anonimowo nauczycielka języka polskiego z jednej ze szkół ponadgimnazjalnych w Kluczborku. - Naszym zadaniem jest zachęcanie uczniów do czytania lektur, a nie pokazywanie im drogi na skróty. Ale zdaje mi się, że u niektórych kolegów prawa rynku biorą górę nad morale.