Polować na dziki trzeba, bo jest ASF. Ale nie wolno, bo jest koronawirus

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
123RF
Wojewoda opolski nakazał myśliwym wybicie 1300 dzików do końca czerwca. – Jak mamy to zrobić, skoro nie wolno nam wchodzić do lasu? – pyta retorycznie jeden z myśliwych.

7 kwietnia wojewoda opolski wydał zarządzenie nakazujące odstrzał sanitarny dzików.

W 158 obwodach łowieckich na Opolszczyźnie myśliwi mają do 30 czerwca zastrzelić łącznie 1324 dziki.

- Myślę, że to liczba realna do wykonania – komentuje Krzysztof Kukulski, łowczy okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Opolu.

Nieoficjalnie wiemy, że służby weterynaryjne domagały się większego odstrzału sanitarnego, aby ograniczyć możliwość rozprzestrzeniania się Afrykańskiego Pomoru Świń. Natomiast środowiska myśliwych przekonują, że większy limit odstrzału byłoby im trudno zrealizować w ciągu 3 miesięcy. Plany łowieckie PZŁ zakładają na cały rok zabicie w całym województwie minimum około 6 tysięcy sztuk dzików. W ubiegłym sezonie zastrzelono 15 tysięcy dzików.

Uchodźcy z Czech?

Minister Rolnictwa domaga się, aby w całym kraju zmniejszyć populację dzików do poziomu 1 sztuka na 10 kilometrów kwadratowych terenu, co oznacza, że na Opolszczyźnie ma pozostać około tysiąca sztuk tego gatunku.

W części obwodów łowieckich już doszliśmy do takiego poziomu – komentuje Krzysztof Kukulski. - Większe pogłowie dzików obserwujemy przy granicy z Czechami. Choć Czesi zapowiadali, że bardzo zredukowali ilość dzików na swoim terenie, obserwujemy, że dziki przechodzą na naszą stronę. Prawdopodobnie jest to związane z wycinkami lasów świerkowych, jakie są prowadzone w czeskich górach po klęsce kornika.

Enklawą dla dzików na Opolszczyźnie jest obwód łowiecki nr 23 Grodziec koło Namysłowa, który od roku nie ma dzierżawcy i nie są tam prowadzone polowania. Zdaniem myśliwych w obwodzie może przebywać ok. pół tysiąca dzików, dlatego odstrzał sanitarny zaplanowano tam na rekordowo wysokim poziomie – 200 sztuk do końca czerwca.

Strzelać czy nie wchodzić?

- Przepisy są niespójne. Jak mamy polować, skoro nas także obowiązuje zakaz wstępu do lasu z powodu walki z korona wirusem – komentuje anonimowo jeden z myśliwych. – Moim zdaniem dzików jest bardzo dużo, dotychczasowe działania nie przyniosły skutku. Kilka tygodni temu lochy się wyprosiły, siedzą w młodnikach i wychowują młode. W walce z ASF największe efekty dałoby poszukiwanie padłych dzików, ale jak to robić bez możliwości wejścia do lasu?

Minister Rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa 19 lutego ostro skrytykował Polski Związek Łowiecki za „obstrukcję, bojkot i lekceważenie” dotychczasowych nakazów dotyczących sanitarnego odstrzału dzików. Powiedział, że nie ma żadnego zaufania do danych o liczebności zwierzyny, podawanych przez PZŁ, bo są to dane „fikcyjne” pod potrzeby kół łowieckich, nie oddające sytuacji w przyrodzie.

Jeśli działania nie dadzą efektu, konieczne stanie się odejście od monopolu PZŁ i danie prawa do tworzenia alternatywnych związków łowieckich – mówił minister Ardanowski. – Jeśli nie będą wykonywane odstrzały, będzie odbieranie obwodów łowieckich i rozwiązywanie kół.

Minister zapowiedział też, że wojewodowie będą wysyłać do lasów specjalne zespoły zadaniowe, tworzone z myśliwych i jednocześnie funkcjonariuszy służb mundurowych – policjantów, wojskowych, strażaków, którym przełożeni będą służbowo polecać udział w polowaniach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska