- Jedno pogotowie na takim terenie to - szczególnie w zimie - igranie z ogniem - mówi Jarosław Wróbel, prezes Polskiej Spółki Gazownictwa. - Do tragedii nie doszło, ale ta sytuacja była skandaliczna i powodowała wiele nerwowych zdarzeń. W skrajnych przypadkach dojazd do miejsca awarii wynosił nawet 2 godziny. Nie mogliśmy tego tolerować. Teraz dojazd skróci się do 30 minut. Będzie bezpieczniej.
Pogotowie gazowe w Nysie to tylko jeden z elementów zmiany struktury Polskiej Spółki Gazownictwa, która wchodzi w życie od nowego roku.
Gazownicy chcą wrócić do powiatów i gmin, być bliżej klienta. Zaopatrzenie w gaz dla inwestycji można będzie uzgadniać w Opolu (dotychczas w Zabrzu).
Klient indywidualny załatwi swoje sprawy w mieście powiatowym (dotychczas dojeżdżał do Opola).
W całej Polsce wracają 52 gazownie i placówki PSG (na Opolszczyźnie jeszcze w Głubczycach).
- W ciągu 3 lat z PSG dobrowolnie odeszło 2,5 tysiąca pracowników. Spółka była nastawiona na proste cięcie kosztów przez redukcję etatów - komentuje prezes Wróbel. - Teraz w Nysie pracę w pogotowiu gazowym znajdzie 8 osób. W całej Polsce utworzymy w ciągu 3 lat 2 tysiące miejsc pracy.
Szef PSG zadeklarował przy tym, że jego spółka zamierza na najbliższe 3 lata zamrozić ceny gazu dla odbiorców. Czeka tylko na zgodę Urzędu Regulacji Energetyki.
Imponująco brzmią także plany inwestycyjne PSG. W ciągu sześciu lat spółka, która należy do grupy PGNiG, chce wydać 12 miliardów złotych na przebudowę gazociągów. Planuje w pełni zgazyfikować 74 kolejne gminy, głównie w Polsce północno - wschodniej.
Na Opolszczyźnie również przygotowywana jest rozbudowa sieci gazowej, ale szczegóły spółka przedstawi w połowie przyszłego roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?