Polska w ćwierćfinale mistrzostw świata piłkarzy ręcznych! Biało-czerwoni pokonali Szwedów 24:20

Redakcja
Polscy szczypiorniści pokonali Szwecję 24:20 i awansowali do ćwierćfinału mistrzostw świata. Najlepszym zawodnikiem meczu wybrany został Michał Jurecki, ale na największą pochwałę w naszej ekipie zasłużył Sławomir Szmal.

Wyniki

Polska - SZWECJA 24:20 (10:11)

Polska: Wyszomirski, Szmal - Krajewski, Bielecki 3, Orzechowski, Rojewski 1, Wiśniewski 3, B. Jurecki 5 (4), M. Jurecki 5, Grabarczyk, Jurkiewicz 2, Masłowski, Syprzak 1, Daszek 4, Chrapkowski, Szyba. Kary: 6 minut.

Szwecja: M. Andersson, Sjoestrand - Persson, Olsson 3, K. Andersson, Kaellman 4, L. Karlsson 1, Ekberg 2 (1), T. Karlsson, Fahlgren, Petersen 5 (1), Barud, Oestlund 2, Zachrisson 1, Nilsson 2, Nielsen. Kary: 12 minut.

Sędziowali: Nenad Krstić i Peter Ljubić (Słowenia). Widzów: 1500.

Wyniki 1/8 finału MŚ

Polska - Szwecja 24:20 (10:11); Niemcy - Egipt 23:16; Chorwacja - Brazylia 26:25; Hiszpania - Tunezja 28:20; Słowenia - Macedonia 30:28; Austria - Katar 27:29. Islandia - Dania i Francja - Argentyna - trwają.

Pary 1/4 finału MŚ

Chorwacja - Polska; Katar - Niemcy; Hiszpania - Islandia/Dania; Słowenia - Francja/Argentyna (mecze w środę o. 16.30 i 19)

Reprezentacja Polski rozegrała swój najlepszy mecz w MŚ w Katarze i, pokonując Szwecję, awansowała do ćwierćfinału. Jutro gramy w nim z Chorwacją

Przebudzenie biało-czerwonych w Katarze nastąpiło w najlepszym możliwym momencie. Pokonując w 1/8 finału wicemistrzów olimpijskich, Polacy nie tylko znaleźli się w czołowej ósemce mistrzostw świata, ale także mają ogromne szanse na wywalczenie kwalifikacji do turniejów przedolimpijskich, w których wystąpią drużyny z miejsc 2-7 tego turnieju.

- Każdy dziś dał z siebie wszystko, a ławka żyła tym, co działo się na boisku. Wreszcie byliśmy drużyną - cieszył się po meczu rozgrywający biało-czerwonych Michał Jurecki.

Szwedzi przed meczem nazywali Polaków swoim odwiecznym koszmarem i - jak widać - mieli rację, obawiając się naszej drużyny. Bez swojej największej gwiazdy Kima Anderssona zagrali słabiej niż w fazie grupowej i przegrali jak najbardziej zasłużenie.

- Wygraliśmy ten mecz po ciężkiej walce. W decydujących momentach tym razem zachowaliśmy chłodną głowę. Gramy dalej i to jest najważniejsze, bo walczymy tu przecież o przepustki na igrzyska - stwierdził skrzydłowy Adam Wiśniewski.

Spotkanie było szalenie zacięte. Jego stawka sprawiła, że obie drużyny grały bardzo nerwowo. Dość powiedzieć, że w pierwszym kwadransie gry każda z nich rzuciła tylko po cztery bramki.

- Wiedzieliśmy, że Szwedzi grają bardzo dobrze w obronie i w tym spotkaniu nie padnie dużo bramek. O naszym sukcesie zadecydowała twarda gra w defensywie i dobra skuteczność po przerwie w ataku - powiedział Mariusz Jurkiewicz, który mimo urazu stawu skokowego od pierwszej minuty pojawił się na boisku.

Polacy przed meczem obawiali się rozgrywającego świetny turniej Mattiasa Anderssona, a tymczasem bramkarza Szwedów przyćmił Sławomir Szmal. Nasz golkiper popisał się kilkoma świetnymi interwencjami, a ukoronowaniem jego dobrej gry była obrona rzutu karnego Niclasa Ekberga. W sumie bronił z 38-procentową skutecznością.

W ataku naszą grę początkowo ciągnął Michał Jurecki, a gdy Szwedzi zaczęli kryć indywidualnie "Dzidziusia", popis dał Karol Bielecki. "Kola" rzucił trzy kolejne bramki dla Polski, wyprowadzając nas na pierwsze w tym meczu prowadzenie (5:4), i to w momencie, gdy graliśmy w osłabieniu! Rywale uznali więc, że jedynym sposobem na zatrzymanie go będzie faul, po którym Bielecki naciągnął lekko staw skokowy i później już nie trafił ani razu. I tak był to jednak jego najlepszy występ w tych MŚ.

W 23. minucie po karnym Bartosza Jureckiego prowadziliśmy już 8:5 i nagle straciliśmy koncepcję gry. Kilka prostych strat w ataku zaowocowało kontrami Szwedów i do przerwy to oni prowadzili jedną bramką.

W drugiej połowie dalej trwała emocjonująca wymiana ciosów. Ekipa Trzech Koron dzięki świetnej grze w obronie prowadziła już 14:12, ale trzy kolejne bramki zdobyli Polacy i w 42. minucie ponownie wyszli na prowadzenie po kontrze Adama Wiśniewskiego (15:14). Mogliśmy odskoczyć Szwedom, ale dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem rywali zmarnował Michał Daszek. Wyraźnie nie pomagali nam też słoweńscy sędziowie, wydając kilka kontrowersyjnych decyzji.

Daszek w końcu się jednak zrehabilitował, a że z rzutów karnych nie mylił się starszy z braci Jureckich, w 49. minucie prowadziliśmy już dwoma bramkami (18:16). Zażarta walka trwała do samego końca, a w rolach głównych wystąpili obaj bramkarze. Zarówno Andersson, jak i Szmal spisywali się znakomicie. Ten pierwszy dwa razy świetnie zatrzymał Michała Jureckiego, a "Kasa" nie tylko dobrze bronił, ale też wyjściem do połowy boiska przerwał kontrę rywali.

W końcówce górę wzięło większe doświadczenie Polaków. Szwedzi, chcąc odrobić straty, faulowali i łapali kary, a biało-czerwoni spokojnie ich punktowali, wygrywając ostatecznie mecz 1/8 finału różnicą czterech bramek.

Biało-czerwoni ze Szwedami zagrali bez Krzysztofa Lijewskiego, który w meczu z Danią doznał kontuzji stopy.

- Nie mogę się normalnie poruszać, więc o grze nie mogło być mowy. Na razie myślę tylko o tym, żeby się wyleczyć, choć bardzo bolało mnie to, że nie mogłem pomóc kolegom - powiedział "Lijek", który spotkanie oglądał z trybun.

Dwaj inni zawodnicy, którzy w poprzednim meczu skręcili staw skokowy - Robert Orzechowski i Piotr Chrapkowski - byli do dyspozycji trenera, ale na parkiet wszedł tylko ten ostatni. W miejsce Lijewskiego trener Michael Biegler w dniu meczu powołał do kadry Piotra Masłowskiego, który przez cały czas był z drużyną w Katarze, ale rozgrywający Azotów Puławy nie doczekał się debiutu w MŚ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska