Polski bohater z Karbali pułkownik Grzegorz Kaliciak specjalnie dla NTO: Nie spodziewam się szybkiego końca wojny

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Arcbiwum prywatne
Rozmowa z pułkownikiem Grzegorzem Kaliciakiem, pochodzącym z Prudnika polskim żołnierzem, bohaterem walk w Karbali.

Walczył Pan na misjach w Iraku i Afganistanie. Akurat mija 20 rocznica obrony ratusza miejskiego w Karbali, którą Pan dowodził. Spodziewał się Pan, że nadejdą czasy, gdy może Pan być potrzeby przy obronie Polski?

Każdy żołnierz zdaje sobie z tego sprawę, choć nie chciałbym, żeby do tego doszło. Jestem przekonany o dobrym wyszkoleniu polskiego żołnierza, ale w każdym konflikcie cierpią też cywile, co bardzo widać na Ukrainie. Teraz Europa walczy rękami Ukraińców, a jeszcze niedawno była uśpiona dobrobytem. Przekonujemy się jednak, że pokój nie jest nam dany raz na zawsze.

Jako prorektor Wojskowej Akademii Technicznej ds. Wojskowych pracuje Pan z młodymi ludźmi. Po co idą do wojska?
Zawsze dużo rozmawiałem z żołnierzami czy podchorążymi, bo interesowała mnie ich motywacja. Ku mojemu dużemu zadowoleniu i pozytywnemu zaskoczeniu na pierwszym miejscu stawiają patriotyzm. Podchorążowie otwarcie mówią o swojej miłości do ojczyzny i gotowości do tego, aby walczyć w jej obronie. Oni żyją w innym świecie niż moje pokolenie, bardziej narażonym na bodźce zewnętrzne. Patriotyzm nie przez nich, ale przez wielu ludzi był przez lata odsuwany na bok, dominował modny pogląd, że jesteśmy Europejczykami, żyjemy w bezpiecznej, dostatniej i demokratycznej Europie.

Tymczasem to, co się dzieje na wschodzie wskazuje, że musimy być gotowi na wszystko. Położenie naszego kraju od wieków się nie zmieniło. Zawsze mieliśmy na wschodzie i zachodzie za sąsiadów dwa mocarstwa, mocno dążące do dominacji nad innymi narodami. Na wschodzie dalej mają takie zapędy, dlatego musimy mieć silną armię i mocne morale. Zarówno wśród żołnierzy, jak i wśród cywili.

Jakiego naboru na Wojskową Akademię Techniczną spodziewa się Pan w tym roku? Czy obecna sytuacja międzynarodowa będzie miała na to wpływ?
Mamy ok. 3 tysięcy studentów i jesteśmy największą uczelnią wojskową w Polsce. W tym roku na pierwszy rok studiów przyjmujemy ok. 700 osób i nie podejrzewam, żeby był problem ze skompletowaniem tego stanu. Moim zdaniem w obecnej sytuacji lepiej jest przyjść do uczelni wojskowej, mieć przeszkolenie wojskowe i być przygotowanym na konflikt. Jeśli dojdzie do konfliktu zbrojnego z udziałem Polski, to bez względu na ukończone studia, wszyscy w określonym wieku zostaną zmobilizowani do wojska. Gorąco namawiam młodzież maturalną także z Opolszczyzny, aby wstąpiła na studia wojskowe do WAT. Odpłacą dług wobec ojczyzny, bo każdy taki dług ma. Po drugie uzyskają duże możliwości rozwoju, także naukowego. Mamy na WAT różne kierunki studiów, bardzo nowoczesne laboratoria, koła naukowe związane z fizyką, chemią, czy cybernetyką, ale także koła umożliwiające uprawnianie sportów ekstremalnych: spadochroniarstwa, nurkowania. Ojczyzna wymaga, ale daje też socjalne profity – darmowe zakwaterowanie, wyżywienie, umundurowanie. To finansowo odciąża rodziców młodego człowieka. Nowa ustawa o obronie ojczyzny przynosi kolejne dobre warunki dla studentów wojskowych uczelni.

Namawiam do szybkiego składania wniosków rekrutacyjnych. Nie zostawiajcie tego po maturze. Po studiach będziecie mieli możliwość wybrania miejsca służby, bowiem to zależy od miejsca w rankingu podsumowującym pięć lat studiów. Nie ma jednak absolwentów WAT, którzy pozostają bez zatrudnienia z godnym wynagrodzeniem. I robią to dla Polski.

Był Pan dowódcą 6 Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej, a potem 14 Pomorskiej Brygady OT. Na wypadek otwartego konfliktu zbrojnego jaka jest rola tego typu jednostek?
To jest lekka piechota wyposażona w pojazdy kołowe, granatniki czy choćby pociski przeciwpancerne typu javelin, znane z Ukrainy. Ogromnym atutem Wojsk Obrony Terytorialnej jest doskonała znajomość terenu, co zawsze gwarantuje przewagę nad przeciwnikiem. Przeciwnik, który przekroczy polskie granice, napotka najpierw Straż Graniczną i Wojska Obrony Terytorialnej. Żołnierze WOT będą musieli zatrzymać albo spowolnić przeciwnika, do czasu przegrupowania wojsk operacyjnych, które potem przejmą odpowiedzialność i będą realizować swoje zadania z ciężkim sprzętem i wsparciem z powietrza. WOT to pierwsza tarcza. A wojska operacyjne będą mieczem.

Wojska Obrony Terytorialnej jeszcze niedawno budziły kontrowersje i spory, czy są w ogóle niepotrzebne.
To był bardzo dobry ruch i teraz chyba nikt się nie zastanawia nad potrzebą powołania Wojsk Obrony Terytorialnej. W 2009 roku zamrożono w Polsce powszechną służbę wojskową, która budziła duże kontrowersje, bo z niewolnika nie ma pracownika. WOT na nowo daje możliwość bycia żołnierzem, służby w polskim mundurze każdemu obywatelowi i obywatelce i jednocześnie prowadzenia normalnego życia zawodowego czy rodzinnego. Mundur wrócił do domów, społeczeństwo odzyskało kontakt z wojskiem. W trudnych sytuacjach już zobaczyło, że ci żołnierze pomagają bezinteresownie, czasem z narażeniem swojego życia i zdrowia. Żołnierze WOT udowodnili swoją wartość. Byliśmy atakowani, podważano jakość naszych szkoleń. Tymczasem z punktu widzenia moich lat służby mogę powiedzieć, że to dobrze wyszkoleni żołnierze z nowoczesnym wyposażeniem. Przeciwnicy WOT powinni się uderzyć w pierś i powiedzieć: przepraszam.

Analizując wojnę na Ukrainie, czy jest coś takiego, co zaskoczyło Pana w działania atakujących wojsk rosyjskich?
Śledząc wcześniejsze konflikty zbrojne, także prowadzone przez Rosję, nie byłem zaskoczony. Wojny w Czeczenii czy Gruzji toczone były daleko od nas, nie mieliśmy tak szybkich i pełnych relacji z tych wydarzeń. Teraz ludzie giną czasem kilkadziesiąt kilometrów od naszej granicy, a współczesna technologia bardzo szybko dostarcza nam informację co się wydarzyło. Na Ukrainie ma miejsce kalka poprzednich konfliktów – wojna na wyniszczenie przeciwnika, zastraszenie społeczeństwa i brak szacunku dla przeciwnika, tego w mundurze i cywila. To wszystko są bardzo brutalne konflikty, w których człowiek nie ma żadnego znaczenia.

Konflikt zbrojne rządzą się swoimi prawami, na wojnie nigdy rzeczywistość nie jest czarno – biała. Jednak to, co się dzieje na Ukrainie nie powinno mieć miejsca. Konflikty powinny się toczyć według międzynarodowego prawa, na Ukrainie wszystkie zasady zostały pogwałcone. Winni muszą odpowiedzieć za zbrodnie, za ludobójstwo. Tego bestialstwa nie da się już ukryć.

O czym świadczy zachowanie żołnierzy, którzy kradną rzeczy ze sklepów i domów na zajmowanym terenie?
To znów nie jest żadna nowość w przypadku armii rosyjskiej. W czasie II wojny światowej Czerwona Armia miała specjalne brygady trofiejne, które nawet rozkręcały całe fabryki i kradły technologie. To może też świadczyć o mocnym niedofinansowaniu armii rosyjskiej. Żołnierze w swoje ręce wzięli zarabianie, każdy bogaci się sam. Armia nie jest karna, zdyscyplinowana i opłacona. To bardzo niebezpieczna mieszanka. Wojna zawsze będzie zła, wyzwala w człowieku złe cechy, ale dobrzy dowódcy powinni zapanować nad zachowaniami, które są haniebne i niedopuszczane. Do odpowiedzialności przed międzynarodowymi trybunałami powinni być pociągnięci także dowódcy batalionów czy kompani, którzy są za to odpowiedzialni.

Dowódcy nie panują nad żołnierzami czy dają im przyzwolenie?
Podejrzewam, że jedno i drugie. Gdyby nie było przyzwolenia, to byliby w stanie nad tym zapanować. To jest też element zastraszania, łamania społeczeństwa ukraińskiego i przejaw nieudolności dowodzenia Rosjan. Wcześniejsze informacje przedstawiały armię rosyjską w bardzo dobrym świetle pod względem wyszkolenia i wyposażenia. To co się wydarzyło świadczy o tym, że nie są tacy doskonali, a pod względem morale armia ukraińska wyprzedza ich bardzo.

Dzięki nowej technologii możemy codziennie oglądać filmy z miejsc walki. Czy to dobrze z punktu widzenia armii, gdy żołnierz ma ze sobą swój telefon i codziennie zamieszcza relacje na portalach społecznościowych?

Całe społeczeństwo lubi filmować i ma do dyspozycji telefony, które mogą rejestrować dźwięk i obraz. Nowinki techniczne spowodowały, że od tego się nie oderwiemy, ale żołnierz nie powinien mieć ze sobą telefonu, bo pozwala przeciwnikowi na bardzo szybkie namierzenie jego pozycji. Są śladem, który pozostawiamy. Ukraińcy w 2014 roku popełniali błędy telefonów komórkowych. Żołnierze brali je ze sobą na linię styczności z przeciwnikiem, a Rosjanie ich namierzali swoimi urządzeniami i potrafili zniszczyć. Potem wprowadzono obowiązek deponowania telefonów na tyłach. Z drugiej strony to pozwala zebrać dowody, udokumentować zbrodnie. Rosjanie, którzy prowadzą wojnę hybrydową także na naszym terytorium, mają specjalne pododdziały do walki w cyberprzestrzeni, farmy trolli, które podają fałszywe wiadomości. Wszyscy musimy się nauczyć odpowiedzialnego korzystania z nowoczesnych technologii i z natłoku informacji.

Czy nie za wcześnie się cieszymy, że Rosja jest w tej wojnie stroną defensywną i przegrywającą?
Nie ma wątpliwości, że Rosjan zaskoczyło wysokie morale i chęć walki ze strony Ukrainy. Ja podejrzewam, że informacje przekazywane najwyższym szczeblom dowódczym w Rosji były nieprawdziwe, zafałszowane. Nie sądzę, aby szczebel rozpoznawczy Rosji źle rozpoznał teren. Informacje mieli dobre, ale zaważył strach przed generałami, może korupcja czy chęć awansu. Rosjanie liczyli się tym, że będą serdecznie witani przynajmniej we wschodniej Ukrainie, a okazało się, że nawet ten teren nie jest prorosyjski. Zaskoczyły ich też sankcje, szybka mobilizacja NATO i Unii Europejskiej. Gaz i ropa płynie dalej, ale już tyle na nich nie zarabiają. Nie zauważyłem też jeszcze wykorzystania sprzętu, którym Rosja się wcześniej chwaliła. Albo go faktycznie nie posiada, albo go jeszcze nie użyła. W mojej opinii gdyby faktycznie posiadała taki sprzęt, to już by go użyła w walce. Społeczeństwo rosyjskie też może mieć wpływ na dalszy rozwój sytuacji. Najbogatsi Rosjanie lubią żyć w przepychu, a co chwile słyszymy o obejmujących ich obostrzeniach.

Rosja to jednak potężny kraj i jest nieprzewidywalna, a dysponuje bronią jądrową. Pewnie ma problemy logistyczne i mobilizacyjne, ale ma też duże rezerwy. Jestem więc ostrożny w opiniach, że ta wojna się szybko zakończy. Rosjanie nie będą chcieli wyjść z Ukrainy w roli przegranego, bez zdobyczy terytorialnych. Być może konflikt się ustabilizuje, zaczną się rozmowy prowadzące do rozwiązań politycznych, ale nie spodziewam się bliskiego końca.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska