Polskie dzieci przodują w rankingu otyłych

sxc.hu
Bułki, hamburgery, chipsy zawierają dużo pustych węglowodanów i są tuczące.
Bułki, hamburgery, chipsy zawierają dużo pustych węglowodanów i są tuczące. sxc.hu
Winni to złe nawyki żywieniowe - dzieci jedzą słodycze i korzystają z fast foodów - i brak ruchu.

Z najnowszego raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że w ciągu 20 lat w naszym kraju trzykrotnie wzrosła liczba dzieci z nadwagą.

Ma ją już aż 29 proc. 11-latków i prawie tyle samo 13-latków. WHO objęła badaniami 207 tys. najmłodszych mieszkańców 39 krajów Europy i Ameryki Północnej.

Polska wypadła w nich bardzo niekorzystnie. Zajęliśmy niechlubne pierwsze miejsce, jeśli chodzi o odsetek 11-latków z nadwagą, a w ogólnym zestawieniu nasze dzieci znalazły się w czołówce najbardziej otyłych na świecie.

- Rosnąca liczba maluchów z nadwagą, co obserwuję jako lekarz na co dzień, jest skutkiem złych nawyków żywieniowych, w tym uwielbienia dla fast foodów i braku ruchu - podkreśla dr Jarosław Mijas, ordynator Oddziału Pediatrii Szpitala Powiatowego w Strzelcach Opolskich. - Rodzicom często nie chce się przygotować dziecku kanapek do szkoły albo zasłaniają się brakiem czasu. I znajdują ich zdaniem najlepsze rozwiązanie: "Masz pieniądze i kup sobie w szkole zapiekankę albo batonik".

No i tak własnemu dziecku szkodzą. Bułki, hamburgery, chipsy zawierają dużo pustych węglowodanów i są tuczące. A rodzice wychodzą z założenia: nieważne, co syn czy córka je, najważniejsze, żeby się najadło. Nic więc dziwnego, że namówienie dziecka na zjedzenie sałatki warzywnej czy ryby graniczy z cudem. Kultura jedzenia wyniesiona z domu niestety robi swoje.

Otyłość u najmłodszych, jak ostrzegają pediatrzy, stanowi poważny problem nie tylko dziś, ale i na przyszłość. Predysponuje bowiem do wystąpienia u nich poważnych chorób: cukrzycy, schorzeń układu krążenia, kończących się zawałem serca albo udarem mózgu. Grozi im, że będą żyć krócej niż ich rówieśnicy bez nadwagi.

- Niestety mam do czynienia z dziećmi bardzo otyłymi - mówi Józefa Górecka, pediatra z Poradni Metabolicznej NZOZ Specjalistyka w Opolu. - To np. uczniowie V klasy szkoły podstawowej, czyli 12-latkowie, którzy ważą nawet 100 kg. Przy takiej wadze trudno im skutecznie pomóc, ciężko je odchudzić, bo żołądek przyzwyczaił się już do bardzo dużych porcji.

Alina Sznajder, dietetyk, kierownik Działu Żywienia w WCM w Opolu, przyznaje, że szkolne sklepiki oferują zazwyczaj niezdrową żywność, ale: - Gdyby dziecko dostało w domu wartościowe pierwsze śniadanie, toby potem nie jadło byle czego w szkole czy nie szło do fast foodu po tzw. zapychacze, żeby zaspokoić głód.

Poza tym to, co zrobiono w szkołach, oddając stołówki ajentom, woła o pomstę do nieba. Kiedyś dziecko mogło liczyć na zupę, ziemniaki, kawałek mielonego. A dziś ajenci gotują jak najtaniej, byle co, bo liczy się zysk, a nie dobro ucznia.

Zdaniem dietetyczki przygotowanie dziecku pierwszego śniadania nie wymaga specjalnego wysiłku. Może to być jajecznica, jajko na miękko czy twarożek z rzodkiewką i listkiem sałaty.

- Do szkoły można mu zrobić małą kanapkę, a zamiast batonika dać suszone owoce, np. żurawinę, rodzynki, morele. Mózg, żeby pracować, musi mieć coś słodkiego, ale to są rzeczy zdrowe.

Z raportu WHO wynika też, że polskie 11-latki w porównaniu z rówieśnikami z innych krajów spędzają przed komputerem najwięcej czasu. W kategorii aktywność fizyczna nasze 13-latki znalazły się dopiero na 34. miejscu rankingu.

- Zamiast zwalniać dziecko z wuefu, co rodzicom przychodzi łatwo, proponowałbym dołożyć jeszcze dwa razy w tygodniu basen, a kilka razy tygodniowo przejażdżkę na rowerze - podpowiada dr Jarosław Mijas. - To najlepszy sposób na walkę z nadwagą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska