Pomogli rodakom i ich sąsiadom

Jan Poniatyszyn
Podziękowania i łzy wzruszenia towarzyszyły przekazaniu mikołajkowych darów przywiezionych z gminy Prudnik do partnerskiej Nadwórnej na Ukrainie.

Zbiórkę darów dla Nadwórnej przeprowadziła po raz trzeci szkoła podstawowa w Moszczance. W ramach rzedświątecznej pomocy uczniowie i nauczyciele z gminy Prudnik zebrali ponad trzy tysiące złotych oraz blisko pół tony darów.
Pomoc trafiła przede wszystkim do naszych rodaków z Kresów, ale też do rodzin mieszanych oraz do dzieci ukraińskich uczących się języka polskiego.
Zgodnie z miejscową tradycją po mszy wieczornej w kościele katolickim w Nadwórnej obdarowani zostali parafianie.
- Prezenty otrzymają wszystkie dzieci, które chodzą na katechezę i pomagają przy kościele - obwieścił licznie zebranej dziatwie św. Mikołaj.

- Dostałam zabawki i słodycze - cieszyła się, zerkając do reklamówki, 12-letnia Weronika Damian. - Mój dziadek rozmawiał po polsku, a tego języka nauczyła mnie babcia i mama.
- Oprócz słodyczy mam w paczce grę planszową - mówiła, nie kryjąc radości, Marianna Mytnik. - Do kościoła przychodzę w każdą niedzielę i wspólnie z koleżankami śpiewamy. Mówić po polsku nauczyłam się od babci i rodziców.
Obficie wypchane reklamówki otrzymywali też dorośli. Znalazły się w nich bardziej praktyczne rzeczy.
- W paczce jest kawa, herbata, konserwy, olej, czekolada, czyli wszystko, co potrzebne na święta - wyliczała ze łzami w oczach Aniela Haczek. - Jestem samotna. Rentę mam bardzo małą, tak że nie stać by mnie było kupić to wszystko na święta. Bóg zapłać. Nie wiem, w jaki sposób się odwdzięczę. Może modlitwą.
- Życie u nas jest bardzo ciężkie, ale musimy jakoś sobie dawać radę - przyznała Antonina Niwińska. - Taka pomoc jest dla nas wielkim wsparciem. Przychodzą do naszego kościoła rodziny polskie, mieszane, a nawet ukraińskie. Na mszy w niedzielę jest około 150 osób. Moi rodzice są Polakami. Ja też jestem Polką. Moje dzieci przychodzą tu na katechezę. Polskiego uczą się w domu i w szkole, wyjeżdżają też na kolonie do Moszczanki. Teraz już bez problemu możemy przyznawać się do naszych korzeni.

Z Kościołem katolickim związane są również lokalne elity.
- Jestem zastępcą głównego lekarza tego powiatu - przedstawiła się Emilia Semianów. - Nasza sytuacja materialna jest trudna. To, co zarabiamy, nie wystarcza na wyżywienie i leczenie. Z dziada pradziada jestem Polką - podkreśliła.
Człowiekiem instytucją w Nadwórnej jest Klementyna Pernerowska. A znana stała się, kiedy zaczęła zbierać podpisy za oddaniem przez lokalne władze katolickiej świątyni. Jej biografia jest charakterystyczna dla Polaków, którzy zostali na Ukrainie.

- Przed wojną żyło się nam w Nadwórnej całkiem dobrze - opowiadała - Wielu Polaków pracowało w tutejszej rafinerii, gdzie dobrze zarabiali. Mieliśmy tutaj swoją szkołę i dom ludowy. W zgodzie żyliśmy z Ukraińcami. Ale ledwo co uzyskaliśmy niepodległość po rozbiorach, rozpoczęła się wojna. Przyszły dla nas bardzo przykre czasy. Polskość zaczęła odradzać się w Nadwórnej w 1989 roku. Dwa lata później miejscowi parafianie odzyskali budynek kościoła katolickiego, który stał się ostoją polskości.
- Za czasów komunistycznych w kościele był magazyn - wspomina Władysław Grymski, proboszcz parafii Wniebowzięcia Matki Bożej w Nadwórnej. - Wybudowano w nim trzy kondygnacje, a przez środek prowadziły tory, którymi transportowano różne towary składowane później na piętrach. Obecnie mamy około 200 parafian. Przede wszystkim utrzymujemy się z ofiar, które składają wycieczki z Polski, drobne datki pochodzą od miejscowych. Dużą pomoc otrzymujemy też od byłych mieszkańców Nadwórnej, szczególnie z Prudnika i Opola. Większość ofiar przeznaczamy na remont świątyni, który trwa od kilku lat - i jeszcze dużo brakuje do jego zakończenia.

Polskie tradycje w Nadwórnej podtrzymuje też licząca ponad tysiąc uczniów szkoła średnia nr 1. Lekcje języka polskiego odbywają się tam od siedmiu lat. Mimo że są to zajęcia nadobowiązkowe, cieszą się dużym zainteresowaniem.
- Najpierw było 25 chętnych - powiedziała o początkach polonistka Wiktoria Antonowicz. - Z czasem na lekcje przychodziło coraz więcej dzieci, a teraz mam ich blisko 150.
Mikołajkowe prezenty, maskotki i słodycze otrzymały w szkole średniej nr 1 dzieci uczące się języka polskiego, w tym wielu rodowitych Ukraińców. Wzruszającej uroczystości towarzyszyły zabawa i śpiewy.
Prezentem, na który szczególnie czekała dyrekcja szkoły, był faks, ufundowany przez Adama Karchera, prezesa Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział Nadwórna w Opolu, który towarzyszył delegacji z Prudnika.

Nadwórna liczy blisko 26 tysięcy mieszkańców. Od zeszłego roku jest miastem partnerskim Prudnika. Do podpisania podobnej umowy ze swoim odpowiednikiem przymierza się też prudnickie starostwo. Delegację prudniczan przebywających w Nadwórnej podejmowały tamtejsze władze miejskie i powiatowe. Podsumowując dotychczasowe kontakty ukraińskie, władze samorządowe mile wspominały pobyt w Polsce i gorące przyjęcie, z jakim spotykały się delegacje z Ukrainy. Wanda Jakimko, która zainicjowała współpracę obu miast, w imieniu burmistrza Prudnika, Zenona Kowalczyka, zachęcała do rozwinięcia kontaktów gospodarczych. Zaprosiła też miejscowych przedsiębiorców do udziału w Międzynarodowych Targach Przedsiębiorczości i Rzemiosła oraz Wystawie Twórców Ludowych, które odbywają się w Prudniku.

Zainteresowanie robieniem interesów z Polską potwierdził lokalny przedsiębiorca Igor Andruniak:
- Na Ukrainie istnieją wielkie możliwości dla waszych przedsiębiorców. Tutaj, w Karpatach, można zainwestować na przykład w turystykę.
- Przykłady poszczególnych biznesmenów wskazują na to, że dwie strony mogą tutaj odnosić korzyści - uważa Adam Karcher. - W Stanisławie i Lwowie już są przedstawicielstwa naszych banków, a więc istnieje możliwość poręczenia kredytów, co niewątpliwie ułatwia współpracę. Są tutaj przepiękne tereny, a zwłaszcza w leżących 25 kilometrów od Nadwórnej Jaremczy i Worochcie. Przed wojną było tam bezpośrednie połączenie z Warszawą i mieszkańcy stolicy wypoczywali w tych miejscowościach. Są tam ośrodki wypoczynkowe dawnego ZSRR. Wystarczy podnieść ich standard i na pewno będą nie mniej atrakcyjne niż Zakopane. Duże możliwości inwestycyjne stwarza też branża budowlana. Takich przykładów szans dla przedsiębiorców jest więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska