MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomogli sąsiadom w potrzebie

Edyta Hanszke [email protected]
Prawie jedenaście tysięcy euro, koce, ubrania i pościel trafiły do Strzelec z Soest. To dary dla rodzin poszkodowanych podczas sierpniowej wichury. Przywieźli je Sylwester Nierebiński i Maximilian Glomb.

Jak zbierano dary w Soest
Miasto Soest ofiarowało 5 tysięcy euro, tamtejsze Towarzystwo Hanzeatyckie zebrało 1500 euro oraz koce, pościel i ubrania. Redakcje "Westfalenpost" i "Soester Anzeiger" podczas festynów zebrały w sumie 3 tysiące euro, podczas akcji "Soest pomaga Strzelcom" i "Sąsiad w potrzebie". Mieszkańcy miasta podczas zbiórek ulicznych i w formie przelewów na specjalne konto przekazali 1265 euro. Kolejne 800 euro zebrał proboszcz parafii w Soest. Tę kwotę niemiecka delegacja przekazała księdzu proboszczowi Wolfgangowi Jośce z parafii św. Wawrzyńca w Strzelcach.

Po informacji o trąbie powietrznej, która przeszła nad powiatem strzeleckim w połowie sierpnia, Niemcy od razu zobowiązali się pomóc. W akcję zbierania pieniędzy włączyły się lokalne gazety, towarzystwa i samorząd. Przekazali w sumie 10765 euro oraz koce, ubrania i pościel.

- Nasi goście zapowiadali, że to nie koniec pomocy. Nadal będą organizować imprezy kulturalne i zbierać datki - mówi Adam Pochroń, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Strzelcach Opolskich.
Pieniądze z Soest trafiły na specjalne konto strzeleckiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Wkrótce zasili je kwota 55 tysięcy złotych z budżetu państwa, o którą wystarał się wojewoda opolski.

- Pieniądze z rezerwy budżetowej rozdysponujemy na zasiłki celowe. Będziemy konsultować się z sołtysami i gminą, komu najbardziej będą potrzebne. Może trzeba będzie kupić jakiś sprzęt dla strażaków ochotników, wyremontować drogę czy kładkę potrzebną rolnikom - podaje przykłady Maria Feliniak, kierownik OPS-u.
Najbardziej poszkodowane rodziny uznały, że nie potrzebują darów rzeczowych, bo udało im się uratować dobytek. Sołtysi zaproponowali, żeby obdarować nimi osoby ubogie. - Znamy sporo mieszkańców, którym taka pomoc bardzo się przyda - dodaje Maria Feliniak.

Strzelczanie mieli trochę problemów z przyjęciem rzeczy z Niemiec. - Musielibyśmy mieć specjalne pozwolenia na import używanej odzieży. W urzędzie celnym poradzono nam, żebyśmy skontaktowali się z organizacjami charytatywnymi, które mają uprawnienia do przyjmowania takich darów. Skorzystaliśmy z tego pomysłu - wyjaśnia Marzena Wierzbicka, kierownik referatu organizacji i nadzoru w strzeleckim urzędzie miejskim.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska