Pomysł na biznes. Wypożyczalnia ślubnych aut

Anna Konopka
Zaświtała mi myśl, że mogę przecież założyć własny biznes wożąc ludzi takimi autami do ślubu - mówi Opolanin. Fot. Archiwum
Zaświtała mi myśl, że mogę przecież założyć własny biznes wożąc ludzi takimi autami do ślubu - mówi Opolanin. Fot. Archiwum
Krzysztof Palmer od dzieciństwa fascynował się elektroniką i mechaniką. Dziś prowadzi wypożyczalnię ślubnych aut, które sam odrestaurował.

Moja rodzina rzemiosłem zajmuje się już od XIX wieku - mówi Krzysztof Palmer z Łubnian, student gospodarki przestrzennej w Szkole Wyższej im. Bogdana Jańskiego.

Zobacz: Sklep internetowy - pomysł na biznes

- Zaczęło się od kowalstwa, potem ojciec miał taksówkę bagażową, a teraz rodzinnym biznesem jest tapicerstwo meblowe. Nie mogło być inaczej - ja też chciałem mieć własny interes. Nie sądziłem tylko, że zacznie się od kupna starej wołgi, która służyła nam do przewożenia materiałów tapicerskich - wspomina Krzysztof Palmer.

Samochód, wyprodukowany w 1977 roku, po latach użytkowania i jednej poważnej kolizji drogowej, nadawał się na złom lub do całkowitego remontu.

Zobacz: Darmowa poczta - pomysł na biznes

- Mechanika i elektronika zawsze mnie fascynowały, więc postanowiłem przywrócić tego legendarnego "rosyjskiego mercedesa” do życia - opowiada student. - Była to niemal syzyfowa praca, ale już w dzieciństwie wolałem sobie sam zrobić zabawkę, niż kupować coś ze sklepu. W gimnazjum sam złożyłem małego fiata, pomalowałem go na niebieski metalik. Wtedy w okolicy jeździły tylko takie dwa. Ostatecznie, remont wołgi zajął mi 4 lata. Książkę napraw tego auta znam na pamięć i zawsze czytam ją z pasją. Odrestaurowałem wszystko, od elektroniki, po tapicerkę - dodaje.

Krzysztof własny biznes założył przez... przypadek.

- Na stacji paliw w Opolu podszedł do mnie obcy mężczyzna i zapytał, czy tą piękną wołgą nie zawiozę mu córki na wesele. Zgodziłem się - wspomina. - Potem zaświtała mi myśl, że mogę przecież założyć własny biznes wożąc ludzi takimi autami do ślubu. Potem ojciec dokupił jeszcze starego mercedesa i znaleźliśmy inną wołgę w świetnym stanie - dodaje.

Jak przyznaje Krzysztof, formalności było sporo, ale opłacało się.

- Skorzystałem z unijnego dofinansowania i otrzymałem pieniądze na remonty aut, wyposażenie warsztatu. Sporo było zamieszania, ale udało się. Muszę teraz prowadzić interes z głową i wszystkim się martwić. Wynagradza mi to jednak pasja i to, że sam jestem sobie pracodawcą - kończy.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska