Pierwsze zwolnienia pracowników miały miejsce 12 stycznia. Wówczas dyscyplinarkę wręczono sześciu paniom, które takiego obrotu sprawy się nie spodziewały.
- Tego dnia miało być zebranie i spotkanie z kierownictwem. Zapowiedź nie brzmiała groźnie. Myślałyśmy, że będą przekazywane jakieś pozytywne informacje – opowiada pani Katarzyna.
Do Wołczyna przyjechał sam dyrektor rejonowy i dwie kierowniczki. Zebranie się nie odbyło.
- Ale brali nas do biura pojedynczo, po kolei na rozmowy. Ten, kto wychodził, był pilnowany, żeby się nawet nie mógł odwrócić do innych, coś powiedzieć czy choćby miną jakoś dać znać – racjonuje pani Beata. - Czułam się jak w więzieniu.
Zarzuty jak ponury żart
Pani Anna jako pierwsza dowiedziała się, że została zwolniona.
- Pan dyrektor zaczął czytać wypowiedzenie, że 10 grudnia 2022 roku dokonałam konsumpcji towaru z lady tradycyjnej oraz jednego lizaka z opakowania zbiorczego – mówi Anna. - Byłam w szoku. Miałam pustkę w głowie. Trudno mi było przypomnieć sobie sytuację sprzed miesiąca. Lizakiem zostałam poczęstowana przez pracownika sklepu, podobnie jak inne koleżanki. Nie wzięłam go sobie z półki. Lizaki były uszkodzone, leżały w magazynie do wyrzucenia. Zapytałam tylko, dlaczego nie dali mi się wytłumaczyć. Dyrektor stwierdził, że jeśli chcę się tłumaczyć, to zaprasza mnie do sądu.