Pierwsza z tych drużyn nie sprostała u siebie BBTS-owi Bielsko-Biała, tą drugą w Siedlcach pokonał tamtejszy KPS. Takie porażki bolą tym bardziej, że w obu przypadkach poniesione zostały po tie breaku.
W przypadku podopiecznych Krzysztofa Stelmacha trzeba napisać o swoistego rodzaju niespodziance. Co prawda mierzyli się oni w meczu na szczycie z trzecim zespołem w tabeli, ale mieli nad nimi 15 punktów przewagi, do tego grali przed swoją publicznością.
Tym samym nysanie ponieśli nie tylko drugą porażkę w tym sezonie ligowym, ale też pierwszą u siebie. Swoją drogą warto zauważyć, iż dla BBTS-u było to 12. zwycięstwo z rzędu - łącznie z meczami pucharowymi.
To, że gospodarze będą mieli ciężko w tym starciu można było przewidywać po inauguracyjnej odsłonie. Wygrali ją, ale dopiero po walce na przewagi. W dodatku wcześniej cały czas minimalną przewagę mieli rywale.
Co gorsze jednak dwie kolejne partie zwyciężyli bielszczanie. Nie, że jakoś specjalnie pewnie, ale w żadnej z nich nie było nerwowej końcówki tak jak to miało miejsce w secie pierwszym. Miejscowi w odpowiedzi na to część numer cztery przesądzili na swoją korzyść zasłużenie i pewnie, ale tie break już nie przebiegał po ich myśli.
Stal Nysa - BBTS Bielsko-Biała 2:3 (27:25, 21:25, 22:25, 25:19, 12:15)
Stal: Szczurek, Bućko, M’Baye, Krzysiek, Łapszyński, Zajder, Czunkiewicz (libero) oraz Kaczorowski, Dobosz, Matula, Schamlewski, Dembiec (libero).
Starcie w Siedlcach wyglądało już inaczej. Najpierw bowiem nasi siatkarze zaskoczyli miejscowych demolując ich do 13, a świetne zawody rozgrywali Piotr Łukasik i Filip Grygiel.
Rywale jednak odgryźli się stosunkowo szybko. Na dobrą drogę wprowadziło ich trio rezerwowych, którzy w drugim secie zameldowali się na boisku. Byli to Michał Wójcik, Wiktor Nowak oraz Patryk Napiórkowski. Ten ostatni, znany z gry w Mickiewiczu Kluczbork, został potem zresztą MVP zawodów.
O ile jednak jeszcze w drugim secie siedlczanie wygrali minimalną przewagą, o tyle w kolejnym zemścili się srogo zwyciężając 25:16.
Na to z kolei odpowiednio zareagowali podopieczni Rolanda Dembończyka. Tym razem jednak by wygrać potrzebowali gry na przewagi, co skończyło się happy endem.
To już za to nie miało miejsca w decydującej odsłonie, gdzie znowu walka trwała do ostatniej piłki. Szkoda, bo przyjezdni zaczęli tę część dobrze, ale potem KPS doprowadził do wyrównania, a potem świetną serią zagrywek popisał się w szeregach tej ekipy Mateusz Laskowski, który poprowadził swój team do triumfu.
KPS Siedlce - ZAKSA Strzelce Opolskie 3:2 (13:25, 25:23, 25:16, 25:27, 17:15)
ZAKSA: Walawender, Zapłacki, Wóz, Grygiel, Łukasik, Kosian, Pilichowski (libero) oraz Smolarczyk, Walczak, Wójtowicz, Czyżyk.
Mecz Gwardia Wrocław - Mickiewicz Kluczbork rozegrany zostanie w niedzielę wieczorem.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?