Filiżanki, spodki, dzbanki, komplety kawowe, obiadowe, wazy, wazony i cała masa ceramiki artystycznej do niedawna prezentowane były we wzorcowni dawnego Porcelitu. Prawie wszystkie wzory wyprodukowane w zakładzie po wojnie stały zamknięte. Aby je zobaczyć, trzeba było umówić się z administratorami. Teraz za 100 tys. zł kupiła je gmina.
- Ten zbiór jest ważny nie tylko dla naszych mieszkańców i byłych pracowników, ale ze względu na wartość historyczną i artystyczną - mówi Helena Wojtasik, dyrektorka Tułowickiego Ośrodka Kultury, który opiekuje się przejętymi właśnie tułowickimi "skarbami".
Blisko 4,3 tys. porcelitowych i porcelanowych elementów zajmuje 150 wielkich pudeł. Wśród nich znajdują się okazy, które nigdy nie weszły do seryjnej produkcji.
- Mamy tam też przedwojenne perełki - dodaje Wojtasik.
Do 1945 roku założona jeszcze na początku XIX wieku tułowicka fabryka fajansu należała do rodziny Schlegelmilch. Po wojnie państwowe zakłady przestawiły się na wyroby z porcelitu. Zakład ogłosił upadłość w 2001 roku.
W tej chwili gmina zastanawia się, gdzie umieścić i wyeksponować przejętą kolekcję.
- Takie zbiory trzeba pokazać, ale do tego potrzebujemy dużej powierzchni - mówi Teresa Kucharzak-Juszczyk, zastępca wójta Tułowic.
Na łamach nto informowaliśmy już o planie umieszczenia zbiorów w budynku zamkniętego dworca kolejowego. Problem w tym, że gmina od kilku lat nie potrafi porozumieć się z PKP w sprawie przejęcia obiektu.
- Ich dotychczasowe warunki były zbyt wygórowane - wyjaśnia pani wójt.
Alternatywą jest należący do gminy budynek po byłej restauracji Tułowiczanka, ale samorząd chce jednak postawić na dworzec. - Będziemy musieli wrócić do rozmów z koleją - zapowiada Teresa Kucharzak-Juszczyk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?