Poseł Janusz Sanocki z Nysy parkuje gdzie chce

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Poseł Sanocki zaparkował swoje auto w miejscu, gdzie mogą stać tylko karetki.
Poseł Sanocki zaparkował swoje auto w miejscu, gdzie mogą stać tylko karetki. Fot. Klaudia Pokładek
Uważa, że ma prawo, bo wiezie chorą do chirurga. Po tym, jak zwyzywał straż miejską, za drugim razem nikt nie odważył się interweniować.

Poseł Sanocki drugi raz zignorował zasady ruchu, przywożąc swoją macochę do nyskiego szpitala. Po dwóch tygodniach od pierwszego, głośnego zdarzenia poseł z Nysy wjechał do pomieszczenia, gdzie stacjonują karetki Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Ustawił swój samochód pod ścianą i zaprowadził chorą na oddział chirurgiczny, gdzie spędził około 40 minut.

- Był proszony, aby odjechać, ale nie zareagował - opowiada Norbert Krajczy, dyrektor SP ZOZ w Nysie. - Kiedy odjeżdżał, kierowca karetki Falck, która akurat do nas przyjechała, powiedział mu kilka przykrych słów o takim zachowaniu.

Dwa tygodnie wcześniej poseł pierwszy raz przywiózł do chirurga swoją 80-letnią macochę. Kobieta wysiadła pod drzwiami, a poseł zostawił swoje auto na zakazie, na chodniku obok wyjazdu karetek SOR. Wtedy, po interwencji jednego z mieszkańców Nysy, straż miejska założyła mu blokadę na auto. W reakcji poseł dwukrotnie zatelefonował do straży, żądając natychmiastowego przyjazdu i zdjęcia blokady. Zwyzywał przy tym strażników od szkodników i debili. Zapowiedział, że przystąpi do likwidacji straży miejskiej.

W nagranej rozmowie telefonicznej obrzucał też epitetami dyrektora szpitala Norberta Krajczego, który - zdaniem Sanockiego - odpowiada za to, że pacjenci nie mogą zaparkować pod szpitalem.

W swoich komentarzach bezpośrednio po pierwszym zdarzeniu Janusz Sanocki podtrzymał wszystko, co powiedział telefonicznie.

- Założenie blokady to skandal - komentował dla nto. - Mógł to zrobić tylko skończony dureń. Zwłaszcza że do szpitala przyjechałem ze swoją macochą, która miała nogę w gipsie. Gdzie miałem zaparkować, skoro wszędzie zakazy, zastawione parkingi albo barierki?

Janusz Sanocki kilka dni później na łamach „Nowin Nyskich” opublikował zdawkowe przeprosiny pod adresem straży miejskiej. Nadal jednak podtrzymywał, że cały incydent jest efektem braku miejsc parkingowych przy szpitalu.

- Pan Sanocki był przez kilka wcześniejszych kadencji radnym powiatu - mówi Norbert Krajczy, dyrektor nyskiego szpitala. - Jako wiceprzewodniczący komisji finansów uczestniczył w sprzedaży przez powiat terenu, na którym dziś stoi klinika PAKS. Jej budowa przerwała nasze wewnętrzne drogi przeciwpożarowe. Nie możemy wpuścić pacjentów na teren szpitala, bo zablokują obecnie wyznaczone drogi przeciwpożarowe, a to z kolei spowoduje, że straż pożarna cofnie nam uprawnienia do prowadzenia lądowiska dla śmigłowców sanitarnych.

Krajczy zapewnia, że szpital zatrudnia 4 osoby z wózkami, aby pomagały niepełnosprawnym w dotarciu na oddziały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska