Poślizg na budowie zbiornika przeciwpowodziowego w Raciborzu

Tomasz Kapica
Gminę Cisek najbardziej dotknęła powódź w maju 2010 roku. Jej mieszkańcy nie mogą czuć się bezpieczni, dopóki nie zostanie zbudowany zbiornik w Raciborzu.
Gminę Cisek najbardziej dotknęła powódź w maju 2010 roku. Jej mieszkańcy nie mogą czuć się bezpieczni, dopóki nie zostanie zbudowany zbiornik w Raciborzu. Archiwum
Główny wykonawca - firma Dragados z Hiszpanii - złożył kilka dni temu wniosek o zgodę na zawieszenie robót.

Nadzorujący inwestycję Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach jeszcze go nie rozpatrzył, ale już wiadomo, że taka przerwa może spowodować kolejne opóźnienia i w konsekwencji postawić pod znakiem zapytania całą inwestycję.

Nie wiadomo nawet, dlaczego Hiszpanie chcą przerwać pracę. Niewykluczone, że ich problemy wynikają z faktu, iż wygrali przetarg, godząc się na budowę zbiornika zaledwie za 60 procent kwoty wyliczonej w kosztorysie budowy.

- To niepojęte, że tak ważna inwestycja cały czas boryka się z jakimiś problemami - nie kryje irytacji Alojzy Parys, wójt nadodrzańskiej gminy Cisek, która najbardziej ucierpiała na Opolszczyźnie podczas powodzi w maju 2010 roku. I wciąż z niepokojem patrzy w niebo.

Przeczytaj też: Czarne chmury nad zbiornikiem Racibórz
- Warunki kontraktu zakładają maksymalny czas wstrzymania prac na 80 dni. To okres, który nie zagraża powodzeniu inwestycji, ale przy innych niesprzyjających okolicznościach, np. złych warunkach pogodowych, może wpłynąć na termin jej zakończenia - tłumaczy Linda Hofman, rzecznik RZGW.

Przyznaje jednak, że Hiszpanie przygotowują zmianę harmonogramu robót. A to może oznaczać, że zbiornik nie powstanie do 2017 roku. To z kolei grozi koniecznością zwrotu do Banku Światowego pieniędzy, jakie Polska otrzymała na tę strategiczną inwestycję, mającą chronić przed powodzią m.in. Opolszczyznę.

O kłopotach z nią nto pisała już pół roku temu, powołując się na anonimowy list śląskich przedsiębiorców, którzy znali szczegóły kontraktu. Podkreślali oni, że Hiszpanie wygrali kontrakt, bo zgodzili się zbudować zbiornik za 940 mln zł brutto, co stanowiło 60 procent wartości kosztorysu.

Już po rozpoczęciu budowy próbowali zaoszczędzić 50 mln zł, planując wykorzystać do konstrukcji wałów materiał z pokopalnianych hałd, który się do tego nie nadaje. Ponadto jedna z polskich firm podwykonawczych złożyła wniosek o upadłość Dragadosa, ponieważ nie mogła się doczekać pieniędzy za zbudowaną drogę.

Wczoraj w siedzibie polskiej centrali Dragadosa w Piasecznie nikt nie odbierał telefonu. Firma nie rozmawia z mediami. Jej przedstawiciele odmówili także spotkania z mieszkańcami okolic Raciborza, którzy chcieli poznać szczegóły inwestycji.

Wójtowie nadodrzańskich gmin z niepokojem przyjmują kolejne informacje o kłopotach z budową polderu Racibórz. - Wszystkie wały, które powstały u nas w ostatnich latach, będą skuteczne tylko wtedy, gdy zbudowany zostanie zbiornik. Bez niego wciąż zagraża nam powódź - mówi wójt Ciska Alojzy Parys. - To jest niepojęte, że tak ważna inwestycja ma takie problemy z realizacją.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska