Poszukają szansy z wiceliderem

Andrzej Szatan
W sobotę opolski II-ligowiec zagra w Płocku z walczącym o ekstraklasę Orlenem. Przeciwnik zajmuje drugie miejsce w tabeli.

Różnica miejsc w tabeli oraz zdobyczy punktowych miedzy rywalami jest olbrzymia. Płocka jedenastka zajmuje fotel wicelidera, Odra plasuje się na przedostatniej pozycji. Gospodarze zgromadzili 63 pkt, opolanie zaledwie 35. W szesnastu rozegranych meczach na własnym boisku Orlen przegrał tylko raz, a pięć meczów zremisował. Wyjazdowy bilans Odry jest skromniutki: dwie wygrane i jeden remis.
- Rozpoczyna się dla nas decydująca batalia - przyznaje Romuald Szukiełowicz, trener Odry. - Jeżeli z tego meczu i z kolejnego, ze Szczakowianką, będziemy mieli minimum trzy punkty to mamy szansę się wybronić. W Płocku zakładamy wojnę o wszystko. Do grania wracają już kartkowicze Copik, Dziuba i Żymańczyk, których brak aż nadto był widoczny w meczu z Myszkowem.

Odra jedzie do Płocka po słabym spotkaniu z ostatnim zespołem tabeli, KS-em Myszków. Gdzie więc szukać choćby odrobiny optymizmu na dobry występ opolan?
- Piłka jest nieprzewidywalna - mówi Szukiełowicz. - Mówię o "normalnej" piłce. Podchodzimy to tego spotkania jak do ostatniego, które może nas uratować. Rzeczywiście z Myszkowem zagraliśmy słaby mecz, chyba najsłabszy w tej rundzie. A stało się tak nie dlatego, że z meczu na mecz jest gorzej, ale dlatego, że u zawodników zadziałał "syndrom ostatniej drużyny". Grając z wyżej notowanym rywalem, mobilizacja w drużynie na pewno będzie znacznie większa. Jedziemy walczyć o wszystko. Nie możemy kalkulować w żadnym spotkaniu. Różnica miejsc w tabeli i własne boisko wskazują faworyta. I niech się Orlen czuje faworytem. Myśmy z Myszkowem też mieli wygrać bez problemu, prawda, a co było widzieliśmy. Nasz sobotni rywal w ostatniej kolejce przegrał z Lechem w Poznaniu, a my jesteśmy na razie jedyną drużyną ligi, która pokonała Lecha.

Największym zmartwieniem trenera Szukiełowicza jest obsada pozycji bramkarza. Z dziewięciu ostatnio straconych bramek wszystkie padły po stałych fragmentach gry.
- Każdy z nich ma coś dobrego i wierzę, że każdy z nich mocno chce pokazać się z jak najlepszej strony, ale też wszyscy popełnili błędy, które kosztowały nas straty bramek, a co gorsza także punktów. Najmniej kosztowny był błąd Fecia, bo w końcu mecz z Myszkowem wygraliśmy i najprawdopodobniej on rozpocznie mecz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska