Potrzebujących odprawiają z kwitkiem

Borys Danielczuk
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Kędzierzynie-Koźlu z kilkudniowym opóźnieniem wypłacił zasiłki dla najbiedniejszych rodzin.

Niemal tydzień po terminie przekazane zostały ludziom zasiłki gwarantowane, okresowe oraz ochrona macierzyńska. - To i tak szczęście, że udało się je wypłacić z tak małym opóźnieniem i w pełnej wysokości. Pracownicy Urzędu Wojewódzkiego w Opolu początkowo zapowiedzieli, że przekażą nam zaledwie 80 procent pieniędzy na wypłaty świadczeń - mówi Halina Nederlińska, kierownik działu świadczeń MOPS w Kędzierzynie-Koźlu.

Kłopoty finansowe kędzierzyńsko-kozielskiej pomocy społecznej zaczęły się już kilka miesięcy temu. W kwietniu ośrodek wypłacał tylko świadczenia obligatoryjne i zmuszony był odrzucać wnioski o zasiłki okresowe.
- Było to tym bardziej dramatyczne, że w tym okresie znacznie wzrosła liczba próśb o wsparcie kierowanych do naszego ośrodka. Wynikało to z przyrostu liczby bezrobotnych w pierwszych miesiącach roku - dodaje Maria Filarska, dyrektor MOPS. - Mimo to zmuszeni byliśmy odesłać z kwitkiem wiele osób, którym pomoc bezwzględnie się należała, lecz nie było na nią środków.

Opóźnienia w wypłatach zasiłków miały miejsce już w maju. Wówczas poślizg wyniósł kilka dni i podobnie jak w czerwcu był wynikiem nieterminowego przekazywania pieniędzy przez Urząd Wojewódzki w Opolu.
- Uzyskanie pieniędzy z budżetu państwa wymaga od nas wiele zachodu, gdyż środki, którymi dysponuje wojewoda, wystarczają na zaspokojenie tylko części potrzeb. W efekcie pieniądze najczęściej dostają te instytucje, które potrafią się o nie skutecznie wykłócać - mówi Urszula Goliat, główna księgowa kędzierzyńsko-kozielskiego MOPS-u. - Często jest tak, że brak pieniędzy z budżetu państwa łatamy środkami z funduszy gminnych.

Gmina Kędzierzyn-Koźle dobrze wywiązuje się z obowiązku finansowania pomocy społecznej. Pieniądze przekazywane są z reguły terminowo i w zgodnej z zapisami budżetowymi wysokości.
- Rozumiemy, że dla wielu osób wsparcie finansowe z pomocy społecznej to często kwestia przetrwania, dlatego robimy wszystko, żeby te pieniądze do ludzi trafiały - mówi Bożena Twers, kierownik wydziału finansowego Urzędu Miasta w Kędzierzynie-Koźlu. - Widząc trudności, z jakimi do pomocy społecznej spływają pieniądze z budżetu państwa, gmina przekazała MOPS-owi nawet więcej pieniędzy, niż początkowo planowaliśmy. W maju i czerwcu ośrodek otrzymał z budżetu gminy dodatkowe 45 tysięcy złotych.

Niestety, urząd wojewódzki nie przekazuje MOPS-owi tylu pieniędzy, ile powinien. Pracownicy kędzierzyńsko-kozielskiej pomocy społecznej nieoficjalnie mówią nawet, że przedstawiciele wojewody kilkakrotnie nakłaniali ich do wypłacania zasiłków w niepełnej wysokości: jeżeli urząd wojewódzki przekazuje na wypłatę jakiegoś świadczenia obligatoryjnego 67 procent należnych środków, to MOPS, zdaniem urzędników z Opola, również powinien wypłacać to świadczenie w wysokości 67 procent.
- Przedstawiciele wojewody argumentują, iż takie rozwiązanie zagwarantuje, że wszyscy uprawnieni otrzymają chociaż część należnych im pieniędzy. Rzecz w tym, że wysokość świadczeń obligatoryjnych zapisana jest w ustawach i nie wolno jej zmieniać wedle urzędniczego widzimisię - podkreśla jedna z pracownic MOPS-u. - Pracownicy urzędu wojewódzkiego nakłaniają nas zatem do łamania prawa, a ewentualne konsekwencje takiego postępowania spadłyby oczywiście na nasz ośrodek. Dlatego nie zgodzimy się na takie rozwiązania.
Chęć pomocy możliwie największej liczbie ludzi i tak niejednokrotnie wymaga od pracowników MOPS-u balansowania na granicy prawa.

- Pod koniec ubiegłego roku, aby wypłacić renty socjalne oraz zasiłki pielęgnacyjne, nie przekazaliśmy pieniędzy domom dziennego pobytu - przyznaje Urszula Goliat z MOPS. - Z kolei w tym roku udaje nam się wypłacać zasiłki i renty, które nawet jako jeden z nielicznych na Opolszczyźnie ośrodków pomocy społecznej zwaloryzowaliśmy w czerwcu. Wszystko to dzieje się jednak kosztem zaległości w opłacaniu składek ZUS-owskich.

W lipcu prawdopodobnie powtórzą się kłopoty MOPS-u z terminowym wypłacaniem zasiłków i innych świadczeń obligatoryjnych, finansowanych z budżetu państwa. Jeśli urząd wojewódzki nie przezwycięży swych kłopotów, może się zdarzyć, że w końcu zasiłki w ogóle nie zostaną wypłacone.
- Tylko jak wtedy kłopoty budżetu państwa wytłumaczymy matkom, które nie będą miały ani grosza na nakarmienie swoich dzieci? - zastanawia się Halina Nederlińska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska