Poważny sprawdzian przed piłkarzami z Komprachcic

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Zawodnicy Masity Berlandu: Michał Zboch (z lewej) i Stefan Karnatowski.
Zawodnicy Masity Berlandu: Michał Zboch (z lewej) i Stefan Karnatowski. Sławomir Jakubowski
Beniaminek I ligi futsalu - Masita Berland Komprachcice gra dziś u siebie ze spadkowiczem - GKS-em Tychy.

Spotkanie na obiekcie przy ul. Szkolnej rozpocznie się o godz. 20.00 i zapowiada się bardzo ciekawie. GKS to teoretycznie mocniejszy zespół od naszego, ale po czterech kolejkach jest za nim w tabeli. Ma sześć punktów - o jeden mniej od Masity Berlandu.

- Ten mecz to będzie prawdziwa weryfikacja naszych umiejętności, możliwości i tego, na co możemy liczyć w tym sezonie - analizuje grający trener komprachcickiej drużyny Marek Tracz. - GKS ma ambicje szybko wrócić do ekstraklasy, ma stabilny skład i jest jednym z faworytów rozgrywek. My dopiero poznajemy tę I ligę, ale spisujemy się w niej coraz lepiej. Jeśli pokonamy zespół z Tychów, to chyba będzie można uznać, że jesteśmy w stanie zamieszać w czołówce tabeli. Nastroje w drużynie są dobre. Po dwóch pierwszych nieudanych meczach, w których zdobyliśmy tylko punkt, dwa następne wygraliśmy na wyjeździe pokonując choćby głównego faworyta rozgrywek - Nbit Gliwice. W meczu z gliwiczanami, ale też w tym ostatnim wygranym w Lublinie z miejscowymAZS-em pokazaliśmy dobrą grę i liczę, że tak będzie też w sobotni wieczór. Zresztą chcąc myśleć o korzystnym wyniku z GKS-em musimy zagrać na sto procent naszych możliwości.

Sytuacja kadrowa w naszej drużynie jest dobra. Nie licząc kontuzjowanego Tomasza Rabandy, który leczy poważny uraz kolana i już w tym roku raczej nie zagra, nie będzie mógł wystąpić tylko Jakub Łada. Przez kilka ostatnich dni bowiem chorował.

Co ciekawe tyszanie w tym sezonie mierzyli się już z trzema rywalami, z którymi grała też Masita Berland. Przegrali z Nbitem Gliwice, który nasza drużyna pokonała. Wygrali natomiast aż 7-0 z Kamionką Mikołów, z którą nasz zespół przegrał wysoko na inaugurację sezonu 2-7 i pokonali Heiro Rzeszów 7-4, a z nim zawodnicy z Komprachcic zremisowali.

- Z dotychczasowych wyników można wyciągać jakieś wnioski, ale przede wszystkim trzeba pamiętać o starej zasadzie, że mecz meczowi nie jest równy - zaznacza trener Tracz. - Zaczynamy od stanu 0-0 i jak sędzia pierwszy raz zagwiżdże poprzednie mecze nie będą miały żadnego znaczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska